Niezwykłe przygody, odkrywanie nowych światów, walki w przestrzeni kosmicznej i nowoczesne technologie. To właśnie te elementy sprawiły, że w dzieciństwie zakochałem się w science fiction i przez ich pryzmat zazwyczaj powstaje moje pierwsze wrażenie na temat filmów, seriali, czy książek z tego gatunku. Najnowszym tytułem, w którym powyższe zdecydowanie się znalazły, jest Nick Primeon.
Książka opowiada niezwykłą i zakręconą historię kosmicznego najemnika – niejakiego Nicka. Lubi wychylić mocny trunek w pewnym galaktycznym barze, potrafi się targować i nie boi się wyzwań, choć woli od nich stronić. Traf chciał, że pewnego razu podejmuje się misji, która ostatecznie wywraca jego życie do góry nogami.
Przez pierwsze kilka rozdziałów moje generalne wrażenia na temat książki nie były zbyt pozytywne. Przede wszystkim wynika to z faktu, że widziałem tu zbyt wiele mniejszych lub większych podobieństw do innych science fiction. Od razu rzuciło mi się w oczy, że główny bohater ma w sobie sporo z Hana Solo, a jakby tego było mało, to jeszcze zakochuje się w księżniczce (kojarzycie wątek?), a nawet ma swój kosmiczny statek, na którym mu zależy.
Przez jakiś czas mocno wpływało to na mój osąd lektury i to pomimo faktu, że w międzyczasie działy się naprawdę ciekawe rzeczy. Odbijanie więźnia z galaktycznej twierdzy, walka z wielkimi siłami próbującymi podzielić między siebie wszechświat (Uzurpatorzy i Galaktyczna Unia Międzyplanetarna) i podróż z jednej fantastycznej planety do drugiej. Podobieństwa narzucają się same, ale tylko do czasu.
W związku z powyższym fabułę można by podzielić na dwie części, z których to właśnie ta druga przykuła mocno moją uwagę, bo jak wspomniałem na samym początku, wywraca życie Nicka do góry nogami, serwując jeden niespodziewany zwrot akcji za drugim! Zacznijmy od początku. Najpierw wydaje się, że jest to historia o łotrzyku, który przypadkiem ładuje się w sam środek galaktycznego konfliktu. Później okazuje się jednak, że dzieje się to nie bez przyczyny, a nasz bohater nie jest takim zwyczajnym najemnikiem, jakim się z początku wydawał. Dlatego zalecam cierpliwość w czytaniu, bo prawdziwe fajerwerki czekają na was później.
Problematyczne są tutaj postaci. Problematyczne, bo w sumie oprócz Nicka nie poświęca im się wystarczająco dużo czasu, by dobrze ich poznać, zrozumieć czy utożsamić się z nimi. Jest księżniczka Fatila, ale w zasadzie trudno powiedzieć, jakim jest człowiekiem. Mamy Tajfo Veresa i Vereka Zem-Bera, przywódców poszczególnych sił w kosmosie, którzy pojawiają się przelotnie i są co najwyżej tłem dla opowiadanej historii! Wszystko kręci się wokół głównego bohatera.
O ile bohaterowie w większości są minusem tej powieści, o tyle na plus trzeba zaliczyć akcję. Tej jest mnóstwo, a zaliczają się do niej zarówno pościgi w przestrzeni kosmicznej, walka z drapieżnymi bestiami, jak i trening Nicka przygotowującego się do swojej misji oraz pojedynki na śmierć i życie, które musi stoczyć. Opisy są bardzo szczegółowe, zaplanowane co do najdrobniejszych detali. Są po prostu wciągające, zresztą całą książkę czyta się przyjemnie i łatwo, bez żadnych językowych problemów.
„Nick Primeon” to lektura, której nie polecałbym wytrawnym czytelnikom, fanom sci-fi, gdyż znajdą tu zbyt wiele znajomych tropów. Z drugiej strony, zakończenie książki daje nadzieję, że jej ewentualna kontynuacja podąży już w zupełnie innym kierunku bez tylu nawiązań do klasyki gatunku, tym bardziej że sam tytułowy bohater ma ogromny potencjał. Śmiało polecam ją jednak amatorom, którzy do tej pory nie mieli zbyt wiele do czynienia z kosmicznymi przygodami i gwiezdnymi pojedynkami, bo dzięki nim można naprawdę zakochać się w fantastyce naukowej.