Jak długo Waszym zdaniem, powinna trwać żałoba ?
Jak długo powinniśmy opłakiwać osobę, która była nam bliska ?
Czy jest jakiś limit ? Za długo, za krótko - jak to wyznaczyć ?
Moim zdaniem każdy powinien sam sobie odpowiedzieć na to, żyć w tej żałobie tak długo jak tego potrzebuje by pogodzić się ze stratą. Do czasu aż będzie dana osoba gotowa ruszyć dalej. To nie znaczy przecież, że zapominamy. Zmarły może nadal żyć w naszym sercu, wspomnieniach. Tylko każdy w innym czasie jest gotowy na to, by się podnieść i ruszyć do przodu, żyć dalej mimo, że tej osoby w naszym życiu już nie ma.
Ludzie różnie reagują na śmierć bliskich, żałoba wygląda u każdego inaczej. Każdemu te etapy żałoby zajmują inną ilość czasu. Na różne sposoby próbujemy zapełnić pustkę po utraconej osobie, zagłuszyć ból po jej odejściu. Nasza bohaterka - Paulina - uciekła w alkohol, imprezy, przygodny seks. Artur, przyjaciel jej zmarłego męża, jest dla niej oparciem, kotwicą, która nie pozwala utonąć w tym żalu, zatracić się w rozpaczy. Robi to zaniedbując własny związek, swoją kobietę, bo obiecał przyjacielowi, że w razie czego, będzie dbał o Paulę. Robi to wręcz obsesyjnie - wpada w panikę gdy ta za długo nie odbiera, stoi pod klubem jak ponownie próbuje zapomnieć imprezując i szukając przygody na jedną noc.
Jak długo jego partnerka, Justyna, to zniesie ?
Gdy w końcu, po niespełna dwóch latach, Paulina powoli zaczyna na nowo żyć, jednocześnie zaczyna też patrzeć na Artura w inny sposób, nie tylko jak na przyjaciela. I tu ponownie pytanie z mojej strony - wierzycie w przyjaźń damsko -męską ? Są osoby, które uważają, że jak najbardziej to możliwe. Inne uważają, że to tylko pozory, bo zawsze choć jedna ze stron jest zaangażowana uczuciowo. Jak będzie tutaj ? Gdy dochodzi do Pauli, że zaczyna coś czuć do Artura, autorka rewelacyjnie opisuje i daje nam odczuć, targające nią uczucia i wątpliwości. Kobieta czuje jakby zdradzała męża, mimo, że ten nie żyje. Jest przekonana, że to nie w porządku by zaczęła życie z kimś innym. Czy będzie w stanie zrozumieć, że zasługuje na szczęście ?
Bałam się jak Lene pociągnie ten wątek, w jakim kierunku pójdzie ta relacja. W końcu nie jest to dwójka singli, czy wdowa i singiel. Jakby nie patrzeć to jest tu Justyna i jak to rozegrać, nie zdradzając jej i nie krzywdząc ? Otóż autorka wybrnęła z tej sytuacji perfekcyjnie, dając nam duuuużo emocji i pozostawiając Artura bohaterem, co do którego do samego końca nie mogłam mieć zastrzeżeń. Mężczyzna wręcz idealny, świetny kandydat na książkowego męża.
“Byłeś serca biciem” to książka, którą na długo zapamiętam. Przy niej nie kręci się łezka w oku. Tu są momenty, że łzy leją się wręcz strumieniami i nawet teraz pisząc mam ciarki na wspomnienie tych emocji jakie we mnie buzowały gdy czytałam. To było piękne, tak niesamowicie poruszające. I nie brakowało też scen namiętności ale i w nich był nie tylko ogień, a ogromna dawka uczuć. To wszystko czyta się z taką przyjemnością, że niezmiernie ciężko odłożyć książkę choć na chwilę.
A gdy już można pomyśleć, że będzie pięknie, że będzie już tylko lepiej, że to najgorsze już za Paulą i Arturem, Lena zrzuca bombę przez którą nie wierzyłam w to co czytam. Bałam się koszmarnie jaki będzie finał. Czy jestem z niego zadowolona ? Zdecydowanie tak, czuję się w pełni usatysfakcjonowana tym co otrzymałam .
Po raz kolejny książka od Wydawnictwa Amare tak mnie emocjonalnie wytarmosiła. Aż strach sięgać po kolejne ;) Bardzo dziękuję za egzemplarz do recenzji, przepraszam, że tak późno po niego sięgnęłam. Wciąż wykopuję się z zaległości. Chciałabym żeby każda z książek była taka jak ta.
Mam nadzieję, że nie macie wątpliwości, że polecam ?