Wieczory kaluki recenzja

Być Żydem...

Autor: @Meszuge ·4 minuty
2020-08-01
Skomentuj
1 Polubienie
Na początek kilka słów wyjaśnienia dotyczącego kaluki:
„Tym, którzy nie znają tej gry, należy się wyjaśnienie, że kaluki to ulubiona przez Żydów – wszędzie tylko ci Żydzi, Żydzi i Żydzi – odmiana remika, przy czym jej atrakcyjność (chociaż nie każdy Żyd zgodzi się z tą opinią) polega dla Żyda na tym, że ze swej natury skłania ona grających do sporów i polemik. Nie byłem pewien, czy matka na pewno powinna wołać gromko »Kaluki!« po wyłożeniu swoich kart, ale wydawało mi się, że na tym właśnie polega radość z tej zabawy i że nie chodzi właściwie o samą grę, lecz przede wszystkim o dyskusje o tym, jak i w jakim duchu należy w nią grać. Niektóre nasze wieczory kaluki okazywały się wielkimi sukcesami towarzyskimi, chociaż nie rozgrywano podczas nich ani jednej partyjki. »Dobra gra to szybka gra«, powiadał ktoś na przykład, a ustalenie, co to znaczy »szybka«, zajmowało zebranym resztę wieczoru”*.

Bohaterem i narratorem jest w książce Maxie Glickman, który – zanim stał się znany i uznany jako autor komiksów – pracował dla wydawcy gejowskiej literatury erotycznej. Opowiada on o życiu swoim, rodziny i przyjaciół oraz o wszelkiego typu problemach, które nierozerwalnie wiążą się z prostym pozornie stwierdzeniem: jestem Żydem. Jest tu także miejsce na tragedię, kryminalną tajemnicę, historię zakazanego romansu i kilkanaście innych wątków.

Ojciec Maksiego – bokser, który musiał zrezygnować z kariery, bo mu wiecznie krew leciała z nosa – nie był Żydem religijnym, a wprost przeciwnie – wojującym ateistą. Całe życie starał się uwolnić od emocjonalnego ciężaru sztetla gdzieś w Europie Wschodniej. Pragnienie to przekazał synowi, ale wygląda na to, że i jemu sprawiało to ogromne problemy i, pomimo urodzenia i wychowania w Anglii, nie bardzo się udało.

„Chyba jednak trochę przesadziłem ze swoim żydostwem, bo ostatnio zastanawiała się przecież, dlaczego ciągle muszę wyglądać jak Żyd.
- Bo ja, do kurwy nędzy, jestem Żydem – przypomniałem jej.
- Przez cały czas?
- W każdej pierdolonej chwili.
- Przestań przeklinać – powiedziała.
- Przestanę przeklinać, kurwa, kiedy przestaniesz mnie pytać, dlaczego ciągle wyglądam jak jebany Żyd.
- Dlaczego z tobą o wszystko trzeba się wykłócać? Dlaczego nie możesz powstrzymać się od przekleństw i przestać wyglądać na Żyda?
- A co ja mam zrobić, kurwa mać? Iść na operację plastyczną nosa? […]
- Świetna myśl – odpowiedziała w końcu. – Amputuj sobie nos”**.

Żydostwo i wszystko, co się z nim wiąże jest problemem stale obecnym w życiu bohatera i jego zwariowanych krewniaków, w rozmaity sposób przeszkadza mu w życiu, komplikuje je i, choć miewa to często aspekty zabawne, śmiać może się z nich czytelnik, ale nie jestem pewien, czy Maxie…

Howard Jacobson (urodzony w 1942 roku w Manchesterze angielski rysownik i autor kilku książek) potrafi w sposób zupełnie niesamowity przejść w jednym akapicie od tematów bardzo poważnych do groteski, a nawet splatać je w całość, pozostawiając czytelnika oszołomionego i zadającego sobie pytanie, czy miał do czynienia z typowym humorem brytyjskim, którego naczelną zasadą jest: „tylko nie nazbyt poważnie!”, czy z perełkami typowo żydowskiego humoru, czy może „tylko” z wirtuozerią językową Jacobsona.

„Od wyglądania jak Żyd można się w końcu porzygać, podobnie jak od tego, że ludzie patrzą na ciebie jak na Żyda. Ciekawie byłoby się więc przekonać, jak to jest nie być zaszufladkowanym na zawsze. Oni – goje – zawsze dziwnie nam się przyglądają, bez względu na to, czy chcą nas skrzywdzić, czy nie. Żyd zawsze wzbudza w nich jakieś oczekiwanie, jak gdyby miał gotową odpowiedź na swój temat, na dobre i na złe – odpowiedź na pytanie, którego oni nie bardzo potrafią postawić. Więc byłoby fajnie przestać być wreszcie powodem takich reakcji. I – ponieważ w istocie Żyd nigdy nie ma dobrej odpowiedzi na żadne pytanie – miło byłoby nie sprawiać im więcej zawodu. Myślałem, jak by to było, gdybym nie czuł, że rozbudziłem cudzą ciekawość, której nie potrafię zaspokoić. Może wtedy wstawałbym rano szczęśliwy, a nie odrzucony i wkurwiony. Może znalazłbym większy rynek zbytu dla moich rysunków. Może wtedy życie z moją hitlerowską, nieczułą jak pogrzebacz żoną układałoby mi się nieco lepiej. Podobno mężczyźni z mniejszymi nosami robią lepsze minety. Ale po prawdzie najlepsze minety na świecie robią Żydzi, i to właśnie dlatego, że tymi swoimi wielkimi nosami drażnią to, co trzeba, choć z drugiej strony należy przyznać, że w zasadzie nie jest to mineta. A zatem być może, nie rozdzielając już dalej włosa na czworo, po operacji plastycznej robiłbym gorsze minety. Nad tym też powinienem był się zastanowić. Tak, każę sobie obciąć nos i zrobię tej dziwce na złość”***.

Zbyt wiele wulgaryzmów – jak na mój gust. Niektóre sprawiają wrażenie jakby doklejonych na siłę. Poza tym - oczywiście mogę się mylić, oryginału nie widziałem - mam wrażenie, że tłumacz stosował często i bez potrzeby „twarde”, ordynarne ich wersje zamiast możliwych nieco lżejszych.

Książka zdecydowanie warta przeczytania.



---
* Howard Jacobson, „Wieczory kaluki”, przeł. Maciej Świerkocki, wyd. Cyklady, 2008, str. 21.
** Tamże, str. 35.
*** Tamże, str. 37.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wieczory kaluki
Wieczory kaluki
Howard Jacobson
7/10

Komedia kataklizmu. Jest w tej książce dziki, pełen złości, gromki i szyderczy śmiech, ale to śmiech na krawędzi. Max Glickman, brytyjski Żyd mieszkający w Crumpsall Park, powinien wieść pogodne życie...

Komentarze
Wieczory kaluki
Wieczory kaluki
Howard Jacobson
7/10
Komedia kataklizmu. Jest w tej książce dziki, pełen złości, gromki i szyderczy śmiech, ale to śmiech na krawędzi. Max Glickman, brytyjski Żyd mieszkający w Crumpsall Park, powinien wieść pogodne życie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Meszuge

Rondo
Złoty róg rozmieniony na drobne

Książka bardzo dobrze wydana. Solidna, twarda oprawa, czytelna i nie za mała czcionka, przyzwoitej jakości reprodukcje zdjęć – a to ważne, zważywszy na fakt, że fotograf...

Recenzja książki Rondo
Zatruta krew
Gdy konieczna jest zbrodnia

Jakoś nie uległem fiksacji na punkcie prozy iberoamerykańskiej, nie uległem też modzie na skandynawskie powieści sensacyjne, choć akurat kilka przygód Wallandera Henning...

Recenzja książki Zatruta krew

Nowe recenzje

Życie na Ziemi
Piękna opowieść o życiu
@Carmel-by-t...:

Człowiek uwielbia opowieści. Nikt tak pasjonująco o przyrodzie nie opowiada jak David Attenborough. Nie tylko Jego film...

Recenzja książki Życie na Ziemi
Nadchodzi nic
Prawda w świecie iluzji
@AgaCeee:

Główny bohater książki "Nadchodzi nic", Nebro, budzi się w luksusowym pociągu, nie pamiętając, kim jest ani dokąd zmier...

Recenzja książki Nadchodzi nic
Ballada o nieszczęśliwej miłości
Absolutnie magiczna, zachwycająca i wciągająca
@wybrednaboo...:

Ledwo co wstawiłam recenzję pierwszego tomu, a tu już recenzja drugiego 😂 🕸️ PRZESZŁOŚĆ JACKSA - jejku, co tu się dzia...

Recenzja książki Ballada o nieszczęśliwej miłości
© 2007 - 2024 nakanapie.pl