W małym miasteczku Beka na Kaszubach dochodzi do brutalnego morderstwa, którego ofiarą pada młoda dziewczyna.
Do prowadzenia śledztwa zostaje oddelegowany śledczy z Warszawy Borys Iwanicki, ponieważ policjanci z miejscowego komisariatu nie mają żadnego doświadczenia w prowadzeniu śledztw w sprawie zabójstw. Beka była zawsze miejscem bardzo spokojnym, a lokalni policjanci zajmowali się tylko drobnymi przewinieniami.
Borysowi od samego początku kaszubskie zwyczaje wydają się bardzo dziwne i to właśnie w nich doszukuje się podobieństwa do popełnionego morderstwa. Śledczy musi się zmierzyć ze sprawą, w której nie ma ani świadków, ani dowodów, a dodatkowo dostał do pomocy policjanta, który nie ma kompletnie doświadczenia.
W pewnym momencie, gdy sprawa utyka w miejscu, śledztwo nadzoruje dodatkowo prokurator, która zaczyna przyglądać się Borysowi. Nie popiera również jego teorii, żeby morderstwa miały jakiś związek z lokalnymi obrzędami. W miasteczku dochodzi do kolejnych zabójstw, a do tego wszystkiego sprawa jest mocno nagłośniona przez media.
Śledczy muszą prowadzić wyścig z czasem, żeby zapobiec kolejnym morderstwom.
Bardzo ciężko było mi ocenić tą książkę. Zaraz po przeczytaniu jej stwierdziłam, że muszę trochę ochłonąć, bo dość mocno mnie zirytowała i pewnie oceniłabym ją bardzo negatywnie.
Ostatecznie oceniłam ją jako dobrą, ale jest trochę rzeczy, które mi się nie podobały i były momenty, kiedy ją odkładałam, ponieważ pewne powtarzalne fragmenty mnie nudziły i nie mogłam przez nie przebrnąć.
Czytam sporo kryminałów i zwykle sprawę prowadzi albo idealny znający się na wszystkim przystojny komisarz, albo taki po przejściach z problemami. Niestety ten śledczy kwalifikuje się do jednego z tych schematów, którego mam już serdecznie dość.
Ogólnie sprawa zabójstw była bardzo ciekawa, cała ta kaszubska otoczka była świetna, tylko wszystko zepsuł śledczy, jego zachowanie było takie nierealne, że to był dla mnie jakiś absurd, że ktoś mógłby nie dowiedzieć się już na początku o jego problemach.
Zawsze czytając książki typuję kto zabił i szczerze mówiąc bardzo rzadko zdarza mi się trafić. Tutaj już po jakiś 150 stronach miałam swój typ, który się częściowo sprawdził.
Autor zapowiedział kontynuację i właściwie jestem bardzo ciekawa jak to będzie po tym jak potoczyły się losy Borysa Iwanickiego. Myślę, że autor ma świetne pomysły i talent, tylko ten śledczy nie przypadł mi do gustu. Takie właśnie niedorzeczne sytuacje były powodem, dlaczego przestałam czytać kryminały z Forstem, więc mam nadzieję, że tu zajdzie jakaś zmiana.
Mimo tego, że nie wszystko mi się podobało, myślę, że książka jest warta przeczytania, więc polecam.
Dziękuję bardzo za egzemplarz, który otrzymałam do przeczytania i recenzji 😉