Dzisiejszy wpis rozpocznę od pytań, które postawiłam sobie zasiadając dzisiaj do komputera, a mianowicie — jaki obraz Kuby, a więc również Hawany przedstawia współczesna literatura i kinematografia i jakie w związku z tym skojarzenia z tym krajem/miastem posiadamy?
Moja, być może nieco banalna wizja Hawany to miasto pełne starszych (sama nie wiem dlaczego) mieszkańców, palących popularne cygara w cieniu pięknych, odrestaurowanych budowli pamiętających jeszcze czasy kolonialne oraz małe, ciasne uliczki — dużo uliczek.
Muszę przyznać, że Brudna trylogia o Hawanie budzi we mnie dosyć skrajnie sprzeczne uczucia — opisuje mieszkańców Hawany, jako ubogich, żyjących z dnia na dzień ludzi mieszkających w owszem — pięknych, lecz rozpadających się i brudnych budynkach o zapachu ludzkich odchodów, trudniących się głównie paleniem marihuany, piciem rumu oraz prostytucją — w naprawdę wielu odsłonach.
To właśnie ta prostytucja i po prostu seks jest nadrzędnym wątkiem codzienności głównego bohatera powieści — Pedro Juana — byłego dziennikarza, niejednokrotnie głodującego kobieciarza pozbawionego jakichkolwiek sentymentów. Co zaskakujące, mimo całej szorstkości,wzbudził on we mnie całkiem pozytywne emocje — chociaż muszę przyznać, że czytając tę książkę, miałam czasami wrażenie, że jest to utwór mogący być znakomitym materiałem do stworzenia nieźle wyuzdanego filmu pornograficznego, co niekoniecznie jest zaletą.
Całość powieści jest jednak bardzo przystępna i łatwa do przyswojenia. Mimo wszystko Gutierrez przedstawił Hawanę w bardzo oryginalny i ciekawy sposób, prezentując życie bohaterów książki w tle tak charakterystycznych dla Kuby czynników, którymi są przecież używki do których można zaliczyć rum, marihuanę i być może nawet nadmierną seksualność oraz interesującą historię, odbijającą się też w perypetiach życiowych postaci opisanych w książce.
Podsumowując, z całą pewnością można stwierdzić, że w powieści Brudna trylogia o Hawanie każdy — zarówno miłośnik historii w wielu znaczeniach, jak i na przykład podróży, może znaleźć coś dla siebie — wynika to na pewno z wielowątkowości i złożoności utworu Gutierreza. Dla mnie były to niektóre ze złotych myśli bohatera, z których dwie załączę niżej:
Słabi i tchórzliwi zawsze będą płakać i narzekać. Myślą, że dzisiaj wszystko się kończy.
W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót: dzisiaj jest dniem, w którym się wszystko zaczyna.
Musisz wziąć byka za rogi. Przestań się nad sobą rozczulać. Teraz musisz być mocny. Stań twardo przed bykiem, złap go za rogi i nie pozwól, by cię obalił. O nie! To ty masz zwyciężyć. Ty go pokonasz i dalej będziesz mógł żyć szczęśliwie. Aż pojawi się kolejny byk i zacznie szarżować na ciebie. Wtedy znów będziesz twardy i znów go pokonasz. Tak to jest. Po jednym byku przychodzi następny. Zawsze jest jakiś byk, którego trzeba wziąć za rogi.
Chyba jest w tym ziarnko prawdy.