Do przeczytania „Boskiego lata” Denise Hunter skusiła mnie apka, z której czasem korzystam, gdy nie mam papierowej książki koło siebie. Pomyślałam sobie, że w tym przedświątecznym i świątecznym czasie przyda mi się jakieś romansidło ambitniejsze od zwykłego harlequina ale jednak romansidło.
Jako, że znowu w tym roku trafiłam na powieściopisarkę dotąd mi nieznaną nie spodziewałam się, że będzie to pozycja tak mocno osadzona w wierze i wspomagająca decyzje bohaterów zgodnie z ich wiarą i przekonaniami. Osobiście nie mam absolutnie nic przeciw temu, jednak rozumiem, że niektórych czytelników ten aspekt może „uwierać”.
Główna bohaterki tejże powieści to Madison McKinley lekarka weterynarii, która przed dziesięcioma laty straciła brata bliźniaka i jak do tej pory nie może się otrząsnąć po tym nieszczęściu. Udaje się na licytacje gdyż pragnie wygrać kurs nauki żeglarstwa. Marzeniem jej nieżyjącego brata Michela było zdobycie tytułu najmłodszego uczestnika regat rokrocznie organizowanych na rzece Ohio. Ma nie lada problem, gdyż nie dość, że boi i się wody i nie potrafi pływać to na dodatek jest to już ostatnia możliwość żeby tego dokonać, gdyż za rok będzie już po prostu „za stara”. Dlatego jej determinacja w tej kwestii jest godna podziwu.
Mało tego, od śmierci Michela nasza bohaterka ma koszmary które ja wykańczają. Boi się zasnąć a na tym wszystkim cierpi jej praca, gdyż po prostu jest zmęczona i rozkojarzona. To kolejny powód do tego aby dać z siebie wszystko i wygrać. Sądzi bowiem, że po wygranej koszmary ustąpią.
Poprzez wypadki losowe po wygranej licytacji zaczyna oczywiście pobierać nauki ale dostaje zastępstwo – Becketta O’Rilley’ego przystojnego faceta, znanego jej z czasów szkolnych, jednak mającego „na głowie” dziadka w domu opieki cierpiącego na alzheimera i ojca pijaka. Mężczyzna uczy ją nie tylko żeglować ale widząc, że Madison boi się wody zaczynają także naukę pływania.
Między tą dwójką zaczyna rodzić się pewna więź. Jednak czy Beckett jest odpowiednim „materiałem” na chłopaka dla dziewczyny, która pochodzi z dobrej, bogatej i szacownej rodziny? Czy tajemnica, którą ukrywa pozwoli zaowocować rodzącemu się między nimi uczuciu? Czy Madison uda się odnaleźć samą siebie? Przeczytajcie sami i oceńcie czy takie miasteczko jak Chapel Springs faktycznie ma prawo istnieć i czy istotnie mogą występować takie zachowania międzyludzkie? Rozumiem co autorka chciała przekazać czytelnikowi dlatego taka ocena pozycji z mojej strony. Jeśli chcecie skonfrontować ją z moją to najpierw drodzy czytelnicy musicie sami sięgnąć po „Boskie lato”.