Zdaje sobie sprawę, że są osoby, które kochają romanse mafijne i są takie, które się nimi już przejadły. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej grupy czytelników, gdyż zawsze ogromną przyjemność sprawia mi czytania książek z nutką adrenaliny i namiętności. Choć sam gatunek podzieliłam na taki, w którym to mafia odgrywa główne skrzypce i taki gdzie jest po prostu tłem. Zdecydowanie debiut Katarzyny Salach “Gdy mnie ukradniesz” zaliczyłam do tej drugiej kategorii. Autorka nie postawiła wątku mafijnego na główny plan, a jednak bardzo umiejętnie wplotła go w fabułę. Oczywiście dostajemy tutaj takie wątki jak porwanie, aranżowane małżeństwo czy porachunki mafijne. Jednak historia Scarlett i Michaela to przede wszystkim wątek różnicy wieku, motyw friends to lovers, przyciąganie, humor, chęć ochrony przed całym światem oraz poczucie winy.
Scarlett gdy była jeszcze dzieckiem została uprowadzona ze swojego domu rodzinnego, w celu zapłaty za długi ojca, który nie chciał ich spłacać. Trafiła w ręce Wiktora Petrova, który przez lata trzymał ją w swojej fortecy jako swój największy skarb. Boss rosyjskiej mafii, nie był jednak bezlitosny. Wiedział, że gdy dziewczyna dorośnie będzie świetną kartą przetargową, aby powiększyć swoje imperium. W taki oto sposób w życiu Scarlett ma pojawić się Alessandro Balducii. Niebezpieczny, bezwzględny mężczyzna, który złamie dziewczynę jak zapałkę. Gdy już może się wydaje, że jej los jest przesądzony do domu wraca najlepszy żołnierz Wiktora i zarazem najlepszy przyjaciel Scarlett - Michael Wayne. Dziewczyna nie jest świadoma tego, iż to on stał za jej porwaniem. Ta tajemnica nigdy nie ma ujrzeć światła dziennego...
Jeśli myślicie, że po moich kilku zdaniach dotyczących fabuły wiecie już jak potoczy się ta historia, to muszę Was zmartwić. Nic nie wiecie. Ta historia dopiero się rozkręca. 🤭
“Gdy mnie ukradniesz” nie jest standardowym romansem mafijnym. Jest to bardzo oryginalna historia, która swojej fabuły nie opiera na dobrze nam już znanych schematach. Autorka fascynuje i szokuje w najmniej spodziewanych momentach. Zwroty akcji w tej historii są dla mnie totalnym mistrzostwem świata. Tak wielu momentów/sytuacji/ wydarzeń kompletnie się nie spodziewałam. I to właśnie ta niepewność nakręcała mnie i hipnotyzowała z każdym kolejnym rozdziałem. Te obawy, niestałość i wahania uwielbiałam w tej historii najbardziej.
Oczywistym bonusem tej książki są również bohaterowie, którzy zwracają na siebie uwagę już od pierwszych stron. Scarlett i Michael to bardzo konkretne postacie, które do samego końca nie straciły swoich charakterów i pazura. Chemia pomiędzy nimi była niezaprzeczalna, a fakt, że już na samym początku dostajemy podwójną perspektywę bardzo mnie ucieszył. Miałam pełen obraz tego co siedzi im w głowach i przede wszystkim w sercu. Mogłam dobitnie poczuć te emocje, których autorka nam w tym tytule nie szczędzi.
Czytając “Gdy mnie ukradniesz” nie wydaje się, że jest to debiut autorki. Kasia zadbała o każdy najmniejszy szczegół tej historii. Stworzyła ciekawe postacie, intrygującą i niespotykaną fabułę, czy też przyjemny hipnotyzujący klimat. A to wszystko owiane nutką humoru, namiętności, tajemnic i zwrotów akcji, które potrafiły namieszać. Samo pióro autorki oceniłabym jako bardzo przyjemne. Nie dość, że nie mogłam oderwać się od czytania to nagle zastał mnie koniec. Czysta magia! Polecam ten tytuł i gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni. 🖤