Chwytając w swoje ręce książkę o miłości spodziewam się prostego schematu. Najczęściej pisarze na początku pokazują szczęście, jakim jest bliskość drugiej osoby, a po parunastu stronach przechodzą do cierpienia, które zostało spowodowane zniszczeniem lub popsuciem tego pięknego związku. Czytałam kilka powieści na temat desperacji i bólu po stracie „drugiej połówki”, jednak nigdy nie znalazłam utworu przesyconego wzajemną miłością, która jest bez skazy. Taką właśnie lekturą są „Modżiburki dwa” autorstwa Mirosława Sośnickiego.
„…bo Modżiburki mają to do siebie, że zawsze wychodzą sobie naprzeciw.”
Tytułowe Modżiburki to Midżiburek Większy i Modżiburek Mniejszy, czyli para kochanków, która żyje w malowniczych Górach Sowich. „Modżiburki dwa” to opowieść o wielkiej, odwzajemnionej miłości, która potrafi wprowadzić czytelnika do bajkowego świata magii, pomimo tego, że akcja utworu rozgrywa się jedynie w naszym ojczystym kraju. Bohaterowie książki są zakochani do granic możliwości i nie boją się otwarcie mówić o własnych uczuciach, wiedząc, że zostali sobie przeznaczeni. Modżiburki rozumieją się niekiedy bez słów, doskonale wiedząc, co ich partner ma na myśli bądź co też chce uczynić. Jednakże najbardziej para uwielbia przebywać we własnym towarzystwie, delektować się własnym oddechem i roześmianymi oczami oraz kochać się, widząc życie jedynie w kolorowych barwach.
„Kiedy Modżiburek Większy jest w pobliżu, Modżiburkowi Malutkiemu nic złego stać się nie może”.
Mirosław Sośnicki stworzył powieść, którą ciężko opisać słowami. Żadne zdania i metafory nie oddadzą treści tej książki, która potrafi sprawić, że czytelnik z uśmiechem na ustach czyta o miłosnych wyznaniach, niekiedy złoszcząc się, że Modżiburki znalazły aż tak wielkie szczęście we wzajemnej obecności. Od pierwszego spotkania doskonale rozumiały, że zostały sobie przeznaczone i sądzę, że każdy z nas marzy właśnie o takiej idealnej miłości, która wydaje się być wręcz nierealna. Modżiburki żyły w całkowitej zgodzie i nie potrafiły obserwować wzajemnego cierpienia. Uzupełniały siebie w całości, pokazując, że miłość naprawdę istnieje. Powieść jest przesycona ciepłymi rozważaniami i dialogami, które potrafią wzruszyć. Wspaniale wykreowane postacie wydają się być realne i bardzo bliskie czytelnikowi, który czuje się, jakby podglądał cudze szczęście, skrycie pragnąc, aby znalazła się taka osoba jak Modżiburek. Para z trudem wytrzymuje chociażby godzinę bez siebie oraz dba o każdy detal swojego związku, nie dopuszczając do chociażby małej skazy. Ufają sobie bezgranicznie i wiedzą, że cokolwiek się stanie, oni zawsze pozostaną razem. Ponieważ prawdziwa miłość przetrwa pomimo wszystko.
„Bo Modżiburki mają to do siebie, że jak któryś z Modżiburków się budzi, to drugi też.”
Autor stworzył niezapomnianą powieść, swoimi niezwykłymi słowami rozbudzając uczucia czytelnika. Dał nadzieję na to, że istnieje miłość, która jest szczera i prawdziwa, w której nie można znaleźć ani jednej skazy. Mirosław Sośnicki posiada wspaniały styl, którego nie można porównać do jakiegokolwiek innego pisarza. Uwielbiam książki, w których kilkoma zdaniami autor potrafi zastąpić wielostronicowe frazy. Każda strona w „Modżiburkach dwa” to łyk szczęścia i uśmiechu, który sam pojawia się na ustach. To dosyć prosta historia miłosna, jednakże mająca w sobie tyle magii, że nie można o niej zapomnieć. Pan Sośnicki w sposób kapitalny zaprezentował przemyślenia Modżiburka Malutkiego, który słodko wyrażał się na temat Modżiburka Większego oraz własnych, ambitnych planów na przyszłość. Opis wewnętrznych rozterek, wzajemnych relacji i wspólnie spędzonego czasu zostały przedstawiony w sposób fenomenalny, zatracając w słowach marzącego o wzajemności czytelnika. Pomysł na stworzenie tego typu utworu był kapitalny i niewątpliwie niesie ze sobą pewne przesłanie, które sprawia, że nasze dni po przeczytaniu tej książki wydają się być bardziej kolorowe. Pisanie o szczęściu to niezwykła sztuka, a pan Mirosław Sośnicki opanował ją do perfekcji, sprawiając, że każdy z nas chce odnaleźć swojego Modżiburka. Subtelna gra słów spowodowała, że słowa zyskały duszę.
„Bo wiadomo, że kochanie jest najlepsze na wszelkie żałości.”
„Modżiburki dwa” to książka, do której zapewne wrócę jeszcze nieraz. Mirosław Sośnicki sprawia, że czytelnik w tym chaotycznym świecie dostrzega, iż miłość oraz szczęście mają jeszcze rację bytu. Każdy z nas boi się tego, że kiedyś zostanie sam. Miałam okazję obserwować już kilka związków, gdzie dwoje ludzi nie potrafiło ze sobą rozmawiać, obawiając się tego, że ich lęki i uczucia zostaną wyśmiane. W tym przypadku widać, iż cokolwiek by się stało, miłość w dalszym ciągu by trwała. I to jest najpiękniejsze w miłości, że nigdy nie dochodzi do znudzenia i zawsze można liczyć na zrozumienie oraz uczucie spełnienia.
Gdzie jesteś mój Modżiburku?