„Ucieleśnione emocje. Osobliwość” to fantastyczna książka. Czyta się ją jednym tchem, pomimo ogromu tekstu. Choć momentami nie pojmowałem pewnych motywów i wątków (co zmieniło się wraz z rozwojem akcji), to jednak rozumiem, że przecież ludzkie życie nie jest usiane tylko walką ze złem. Autorka w dosyć jasny sposób przedstawia historię grupy bohaterów, których celem stanie się walka z bogami, pragnącymi zaprowadzić porządek we wszechświecie, czyli – niszcząc go. Fabuła cały czas trzyma poziom, znajdziecie wiele nieoczekiwanych rozwiązań, nadających specyficznego posmaku podczas lektury. Co potrzeba więcej by was zachęcić do czytania?
„Osobliwość” bardzo przypadła mi do gustu i to z kilku powodów. Po Pierwsze – co dla mnie było dosyć intrygujące – główna bohaterka znika na większą część powieści! Naprawdę! Nasza niezwykła, płomienna Livid, znika i nikt nie wie, gdzie się podziała. O jej losach dowiadujemy się fragmentarycznie i to niemal zupełnie przy końcu, gdy akcja zaczyna się gmatwać i pędzić niczym samolot naddźwiękowy.
Po drugie – w książce znajdziecie wielu drugoplanowych bohaterów. Każdy posiada inny dar, każdy jest wyjątkowy, niepowtarzalny i ma swoje „za uszami”. Są niekonwencjonalni, czasem nieokrzesani, pełni uczuć, pasji, nadziei i obaw. Słowem, bardzo przypominają rzeczywistych ludzi.
Po trzecie – bardzo podoba mi się pomysł, że ludzie stają naprzeciw bogów. Fakt, niby to dosyć oklepany temat, ale tym razem Autorka nie czyni naszych bohaterów nadludźmi, którzy z pewnością rozgromią armie bogów. W powieści nic nie jest oczywiste, a wszelkie oczywistości nie koniecznie muszą się zdarzyć. Bogowie działają po cichu, sprytnie, przemyślanie, a nasi ulubieńcy wręcz przeciwnie – gmatwają się, popełniają błędy, wpadają we własne sidła, momentami wszystko idzie jak po grudzie i przynosi przeciwny do oczekiwania rezultat. Czy to nie jest wspaniałe? Jest i nikt mi nie wmówi, że czymś takim nie można się zachwycić.
Po czwarte – będące kontynuacją trzeciego – pomimo porażek, bohaterowie nie tracą nadziei, nie tracą werwy. Idą dalej, nie zawsze zgodnie z obowiązującymi zasadami, które często naginają, ale nie da się ich nie pokochać. Chciałbym, aby wszyscy ludzie tak podchodzili do problemów. Jakże byłoby wspaniale, pociągająco i wesoło.
Po piąte – książka nasycona jest jasnym przekazem dla czytelników – CO BY SIĘ NIE DZIAŁO, WALCZ O MARZENIA, WALCZ O NADZIEJĘ I ZAWSZE BĄDŹ SOBĄ NA PRZEKÓR WSZYSTKIM. Nie zawsze pisarzom wychodzi moralizowanie, lecz w tym przypadku taka piękna idea świetnie wkomponowała się w fabułę. Poszczególni bohaterowie, na przykład Alti i Maru, nie zamierzają kroczyć utartymi ścieżkami, i choć zdają sobie sprawę z implikacji, które mogą z tego wyniknąć, pozostają sobą, na przekór wszystkim tworzą parę, choć dzieli ich wszystko – pochodzenie, przeznaczenie, bogactwo… Zdecydowanie popieram takie postawy i świetnie o czymś takim się czyta. Człowiek w pewnym sensie zyskuje zapewnienie, że jednak ta oklepana romantyczna miłość istnieje, choćby tylko w formie literatury. A przecież istnieje i poza nią, choć patrząc w ekrany telewizorów, ciężko w to uwierzyć. Autorka daje nam odrobinę nadziei, taki mały promyczek, że pomimo wszystko, jednak warto tu być i żyć pełnią życia.
Po szóste – choć głowni aktorzy powieści zdają się wyrośniętymi nastolatkami, to odnosi się wrażenie, że na naszych oczach szybko dorastają. Przestaje ich kręcić ziemska sława, blichtr, bogactwo… Powoli dojrzewają do czegoś większego, do tego, co może ocalić nie tylko znany im świat, ale i do wyższych uczuć. Kończy się gwiazdorski szał, a zaczyna dorosłe odpowiedzialne życie. Tym bardziej, że przyjdzie im stawić czoła bogom, którzy nie znają litości, honoru.
Po siódme – książka posiada równy poziom merytoryczny. Nie ma tam nieprzemyślanych wtrętów, wszystko wiąże się w piękną całość. Język Autorki jest bardzo bogaty, brak powtórzeń. Kreacje są wyraziste, pociągające. Fabuła wciąga od pierwszych stron, a akcja powoli się rozwija, budując systematycznie napięcie. Emocje, które targają naszymi ukochanymi znajomymi – nie wierzę, że ich nie pokochacie – wydają się rzeczywiste, a do tego są przekonywująco opisane. Słowem nie mam się do czego przyczepić.
Po ósme – zakończenie. Wierzcie mi powala, zaskakuje. Jeśli staliście, siądźcie, jeśli siedzieliście – wstańcie. Będzie się działo.
A wady? W zasadzie ich nie znalazłem, poza kilkoma literówkami w tekście.
Podsumowując – kto nie przeczyta, ten d…
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.