Powieść rozpoczyna się, kiedy ginie jedna z uczennic prywatnej szkoły Duchesne. Do tej ekskluzywnej placówki uczęszcza także główna bohaterka książki, Schuyler Van Alen. Nastolatka nie zna swojego ojca, a matka leży w śpiączce. Nagle w życiu Schuyler zaczyna się dużo dziać – bierze udział w sesji zdjęciowej popularnej marki, otrzymuje zaproszenie członkowskie do elitarnego Nowojorskiego Komitetu Banku Krwi, a na jej przedramionach pojawiają się zawiłe wzory utworzone z błękitnych żył. Do tego najpopularniejszy chłopak w szkole zwraca na nią uwagę, a najlepszy przyjaciel obraża się. Dotąd dziewczyna była czarną owcą, która pod każdym względem wyróżniała się spośród pozostałych uczniów Duchesne, ale dowie się czegoś, co zbliży ją do niektórych z nich…
Pomysł na książkę bardzo mi się spodobał, niestety nie mogę powiedzieć tego o wykonaniu. Byłaby to dość dobra powieść gatunku paranormal romance, gdyby nie mnogość wad, których znaczenia nie potrafię w żaden sposób umniejszyć. To, co najbardziej mi przeszkadzało, to rzucanie przez autorkę nazwami, markami, miejscami. Prawdopodobnie jej celem było podkreślenie bogactwa i ukazanie specyficznego stylu życia bohaterów. Według mnie jednak ilość nazw własnych firm przytłacza, a przeciętny czytelnik i tak nie ma pojęcia, o co chodzi – może się tylko domyślać.
Większość bohaterów jest płytka, a ich zachowania często są sprzeczne z tym, czego się o nich wcześniej dowiedzieliśmy. Niektóre postacie zachowują się w niezwykle irytujący sposób, a jeżeli nawet polubiłam którąś z nich, to autorka szybko psuła moją wizję. Ostatecznie nie znalazłam bohatera, do którego pałałabym stałą sympatią.
Niestety książka w wielu momentach była zbyt przewidywalna. Nie chodzi mi tu o pewne motywy, które występują w podobnych książkach – czasami lubię przeczytać coś przypominającego to, co mi się podobało. Ale jeżeli nie mam problemu z rozwiązaniem zagadki, a przynajmniej autorka mnie ostatecznie czymś nie zaskoczy, to już nie mam nic do dodania – dla mnie to jedna z największych wad w powieściach tego typu.
Nie jest to całkowicie zła książka, więc przejdę teraz do zalet. Spodobał mi się pomysł na tytułowych błękitnokrwistych i całą otoczkę tego, co z nimi związane. Gdyby autorka skupiła się na nich i ich problemach oraz pogłębiła ich historię, książka byłaby o wiele lepsza. Świetnym pomysłem było wprowadzenie fragmentów starego pamiętnika. Zaintrygowała mnie także Duchesne - chętnie zgłębiłabym się bardziej w życie tej szkoły. Książka podsiada kilka wątków, które wprowadzają podmuch świeżości i dają nadzieję na rozwinięcie historii.
Największą zaletą książki, jest jej wydanie. To smutne, ale prawdziwe. Okładka jest cudowna – jej zdjęcie zupełnie nie oddaje głębi spojrzenia bohaterki, ani błyszczącej panoramy miasta. Przy każdym numerze strony znajduje się kolczasta róża, co daje ciekawy efekt. Powieść jest wydana przejrzyście – dzięki porządnej pracy edytorskiej czyta się ją błyskawicznie. Podobały mi się także strony pamiętnika, które miały przypominać prawdziwe.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się po tej książce o wiele więcej. Właściwie, to bardzo się na niej zawiodłam. Jest to raczej przeciętna pozycja wśród innych tego typu. Szkoda, bo zapowiadała się naprawdę intrygująco, a i w treści znalazłam wiele interesujących momentów, których moim zdaniem autorka niestety nie wykorzystała. Istnieje nadzieja, że w kolejnym tomie poprawiła niektóre wady. Może kiedyś z ciekawości po niego sięgnę, ale raczej szybko to nie nastąpi.