Zastanawialiście się kiedyś, jak naprawdę wygląda życie wampirów? Gdzie mieszkają, co może ich zabić, czy umierają, jak wyglądają naprawdę, czy mają wrogów, skąd o nich tyle wiemy, czy mój przyjaciel nie jest wampirem, czy istnieją inne odmiany wygnańców z nieba? Na te i inne pytania w książce ,,Błękitnokrwiści'' odpowiada Melissa de la Cruz. Jednak nie jest to nudna encyklopedia opowiadająca dzieje tych tajemniczych istot, a powieść młodzieżowa, która porywa swoją treścią i niespodziewanymi zwrotami akcji. Melissa de la Cruz jest amerykańską pisarką książek, która tworzy głównie dla młodzieży. Autorka ma na swoim koncie aż cztery serie i to każda napisana na inny temat. W swoich dziełach porusza tematy miłości i dojrzewania, dlatego też cieszy się wielką popularnością na całym świecie. Jej dzieła w Polsce wydawane są w większości przez wydawnictwo Jaguar. Piętnastoletnia, bogata Schuyler mieszka w Nowym Jorku i prowadzi rozkoszne życie córki bogaczy. Wraz ze swoimi przyjaciółmi Dylanem i Olivierem uczęszcza do liceum w Duchesne. Pewnej nocy przyjaciele wybierają się na imprezę do nocnego klubu. Następnego dnia w szkole dowiadują się, że podczas ich wczorajszej wizyty w The Block 122 popełniono morderstwo ich koleżanki. Do tego, Schuyler zostaje zaproszona na zebranie Komitetu, gdzie dowiaduje się mrocznej prawdy o swoim pochodzeniu. Przeczuwam, iż moje odczucia co do książki mogły niektórych zdziwić. Wszystko przez to, że większość książkoholików okrzykują książkę, jako słabą, nudną i mało oryginalną. Nie mam im tego za złe, ponieważ wiadomo, że każdy z nas ma swój gust i każdemu podoba się co innego. Jednak nie lękam się ich opinii i śmiało wygłaszam swoje pozytywniejsze odczucia w związku z przeczytaną książką. Zacznijmy od tego co mi się nie podobało. Imiona i nazwiska bohaterów są zbyt szybko wprowadzane w treść i szczerze powiedziawszy do teraz nie wiem kim były poszczególne osoby. Do tego niemalże wszyscy pochodzili z innych rodów, a znajomość drzewa genealogicznego, któregoś z bohaterów znacznie pomagała w ogarnięciu treści. Ponadto, dzieło w niektórych momentach jest za bardzo przewidywalne. Rzadko kiedy wzbudzało ono we mnie większe emocje. Autorka irytowała mnie wymienianiem wszystkich możliwych marek ciuchowych. Na każdej stronie poznawałem coraz to nowsze marki, na które i tak nie zwracałem uwagi, bo nie dość, że mnie nie obchodziły to jeszcze żadnej z nich nie znałem. Myślę, że każdego w jakimś stopniu by to irytowało. Najgorszy był brak dokładniejszych opisów bohaterów. Jedyne czego się dowiedziałem to wzrost, waga i kolor włosów bohatera. Chociaż w książce niewiele się działo, nie mogłem tak po prostu odłożyć jej na bok i zostawić nie przeczytanej. Dzieło to bardzo wciąga dzięki stworzonej atmosferze tajemniczości. Gdyby nie sekrety Błękitnokrwistych, które musiałem poznać, bo nie dałyby mi spokoju, nie sięgnąłbym po tę książkę wcale i popełniłbym bardzo głupi błąd. Podobały mi się wampiry stworzone przez Melisse de la Cruz. Ci Błękitnokrwiści pod wieloma względami różnią się od przedstawicieli swojego gatunku w innych powieściach. Zazwyczaj ukrywają się oni przed ludźmi, aby powstrzymać się od chęci wyssania krwi, ale autorka postanowiła przedstawić ich jako najważniejszych i najpopularniejszych mieszkańców Nowego Jorku. Udało jej się stworzyć dwa rodzaje wampirów - Błękitnokrwistych i Srebrnokrwistych. Autorce należy się wielki plus za wykreowanie całkowicie nowych stworzeń w tej dziedzinie. Dobrym pomysłem jest podzielenie książki na trzy narratorki, a dokładnie Mimi, Bliss i Schuyler. Każda z dziewczyn widzi to samo zdarzenie w inny sposób, dlatego możemy daną sytuacje odczytać na trzy sposoby. Książkę czyta się szybko, a wszystko dzięki... dużej czcionce. Tym razem styl pisania autorki w mniejszej mierze ułatwił mi czytanie, większa rolę odegrały duża czcionka i dość duże odległości pomiędzy linijkami. Do tego należy wliczyć jeszcze krótkie rozdziały zaczynające się od połowy strony i dużą ilość pustych kartek po każdym rozdziale. Bardzo podobał mi się układ graficzny w książce, a także okładka. Numeracja stron została przyozdobiona kwiatem róży. Do tego pojawiały się strony z pamiętnika Catherine Carver, które wyglądały jakby wyrwane z jej notatnika i przyklejone do stronic powieści. Wszystko razem dobrze się komponowało i dodawało książce uroku. Powieść powinien przeczytać każdy, kto w jakimś stopniu interesuje się wampirami i oczywiście należy do grona fanów Melissy de la Cruz. Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2014/02/melissa-de-la-cruz-bekitnokrwisci.html