Książką Anety Szcześniak bardzo się rozczarowałam. Miało być tak bajkowo i magicznie, a było banalnie i nudno. Ale do rzeczy.
Historia zaczyna się bardzo przyjemnie i nawet obiecująco. Małe miasteczko, ładna dziewczyna. Autorka nakreśla jej sytuację życiową, po której można się spodziewać, że rozwój wydarzeń będzie faktycznie wciągający, pełny porywów serca, wzlotów i upadków. Rozczarowanie nadeszło w momencie, gdy główna bohaterka - Julia poznaje przez internet Błazna - Sebastiana, który ma się stać niedługo jej drugą połówką, powiernikiem marzeń i największym wielbicielem jej poezji. Zaczyna się rozmowa dwojga młodych ludzi przez internet. Początkowo w formie poczty e-mailowej (to jest jeszcze do zniesienia), lecz kiedy autorka cytuje rozmowę z komunikatora gg, która ma objętość kilkunastu stron i zawiera liczne elementy przeszkadzające czytelnikowi w odbiorze tekstu typu: "hmmm", "niom", zaczyna się robić nieciekawie. Po kilkunastu takich stronach, z których zawartości niewiele wynika dla rozwoju akcji, przewracając kolejną kartkę myślę: "kiedy to się skończy?"
"Błazen Zły" to opowieść dla mało wymagających czytelników. Napisany językiem niby-poetyckim nie zadziałał mi na wyobraźnię w ogóle. Cmentarne anioły, i stara kopalnia wprost domagają się rozbudowanych opisów, w których autor może popisać się umiejętnością budowania przestrzeni, okolicy, obrazowania. Tymczasem elementy te są zaledwie zarysowane.
Historia jest prozaiczna i co druga dziewczyna powyżej 15 roku życia przeżyła ją co najmniej kilka razy. Opisy przeżyć wewnętrznych też zawodzą moją nadzieję na dobrą lekturę. Autorka "leci" powierzchownie po wydarzeniach zaznaczając tylko ich kolejność i przebieg, wypełniając przestrzeń pustymi, nic nie wnoszącymi dialogami internetowymi.
Jedynym poważnym plusem "Błazna" są barwnie zbudowane postaci. Wyraźnie określone cechy, umiejętności i charakter. Szkoda tylko, że "ci dobrzy" nie mają wad, a "ci źli" - zalet. Poza tym książka, której nie poleciłabym jako wartościowej lektury. Jeśli jakaś nastolatka ma chęć na proste czytadło to ewentualnie. Jeśli chcemy coś z książki wynieść - niestety innym razem.