Pozycja wydana w czasach, gdy zawodowy boks był "owocem zakazanym" w naszym kraju. I raczej przedstawiany jako siedlisko "zła wszelakiego", niż dyscyplina sportowa, gdzie dzielni, ringowi gladiatorzy uczciwie walczą o miano najlepszego wojownika świata...
Oczywiście tam, gdzie są (duże) pieniądze, zawsze znajdą się persony o wątpliwej "moralności", szukające łatwego zarobku kosztem innych. Sporo jest takich przykładów w tej książce. Ale i strona sportowa tej lektury z pewnością zadowoli każdego miłośnika walki na pięści ...
Mamy tu bowiem naszkicowane sylwetki wielu bokserskich mistrzów zeszłego stulecia. I to zarówno tych, którzy zapisali piękne karty w historii tej dyscypliny, jak i kilku, powiedzmy, nieco "mniej chwalebnych"...
Jednym z takich właśnie był z pewnością Sonny Liston. Od najmłodszych lat stale popadał w konflikty z prawem. Można niemalże powiedzieć, że tyle samo czasu, co w "domowym zaciszu", spędzał w przeróżnych jednostkach penitencjarnych. I to bynajmniej nie jako strażnik...
Liston był dużym i silnym gościem, więc ewentualne "problemy" chętniej rozwiązywał przy pomocy siły fizycznej, niż szlachetnej sztuki dyplomacji. Co sprawiło, że jego kryminalna kartoteka była naprawdę pokaźnych rozmiarów...
Podczas jednej z "odsiadek" trafił na strażnika, który dostrzegł w nim coś w rodzaju "talentu do bitki". I postanowił ten dar "oszlifować". Skutecznie, jak się okazało, bo Liston rzeczywiście miał sporą smykałkę do walki na pięści...
Jako profesjonalny bokser szybko piął się w światowych rankingach, wręcz dewastując kolejnych, ringowych oponentów... Efektownie zdobył pas mistrza wszechwag i zdawało się, że nieprędko znajdzie pogromcę. Jego siła i odporność były jakby "z innej bajki" w porównaniu z tym, co prezentowali ówcześni konkurenci...
Jednak kryminalna przeszłość nie dała o sobie zapomnieć. Głośno mówiło się o "mafijnych powiązaniach" Listona. I mimo, że był sporym faworytem w obu walkach z Clayem/Alim - to obie te mistrzowskie potyczki przegrał. Wygrali zaś ci, którzy postawili pieniądze przeciw Listonowi. I to ponoć niemałe, nie tylko jak na ówczesne czasy - kwoty...
Porażki w dość "niejasnych" okolicznościach ( za pierwszym razem "kontuzja", za drugim "cios, którego nie było") nie tylko zrzuciły Listona z bokserskiego tronu, ale i wystawiły poza nawias pięściarzy liczących się wówczas w poważnym boksie...
A dziś - mało kto już o nim pamięta. Bo choć umiejętności miał z pewnością nieprzeciętne, to "szemrane interesy", w których uczestniczył - skutecznie "przyćmiły" blask jego ringowych dokonań...