Czartoryska. Historia o marzycielce recenzja

Blaski i cienie Izabeli Czartoryskiej

Autor: @anatola ·5 minut
2024-07-17
Skomentuj
2 Polubienia
Izabela Czartoryska rozpala wyobraźnię od stuleci. Ta niezwykła kobieta swoją postawą, życiowymi wyborcami, niewyobrażalnym bogactwem, którym dysponowała, tak naprawdę już za swojego życia była obiektem plotek, intryg, zazdrości. Każdy widział w niej, to co chciał i było mu to na rękę. Przez dziesiątki lat wymykała się schematom narzuconym przez męski świat, przez co stała się łatwym obiektem drwin, szykan, z lubością przyklejono jej łatkę kochanki kolejnych mężczyzn, czyniąc z niej niemalże damę lekkich obyczajów.

Jednak, jaka naprawdę była Izabela? Czy da się po prawie dwóch stuleciach od jej śmierci, odkryć prawdę o Czartoryskiej i choć trochę zrozumieć tę nietuzinkową postać? Tego zadania podjęła się Monika Raspen, która w swojej zbeletryzowanej książce „Czartoryska” na nowo prześwietla sylwetkę arystokratki, próbując zetrzeć kurz z historycznych wspomnień i wyłuskać z nich realny obraz kobiety.

Powieść rozpoczyna się w krytycznym dla Izabeli momencie, gdy mierzy się z ospą, a jej zaledwie piętnastoletnie życie wisi na włosku. Dla najbliższych jednak równie wielkim zmartwieniem okazuje się uszczerbek na urodzie dziewczyny, jaki przynosi ze sobą choroba. Choć Izabela wnosi do małżeństwa z księciem Adamem Kazimierzem Czartoryskim ogromny posag, nikt nie ma wątpliwości, że najważniejszym celem ich ślubu jest przypieczętowanie stronnictwa politycznego Familii, zaś głównym zadaniem młodej żony ma być rodzenie kolejnych dziedziców. Izabela na skutek dworcowych intryg i brutalnego realizmu rodzinnego, szybko zdaje sobie sprawę, że nie ma co liczyć na małżeńską miłość i wsparcie ze strony męża. Metodą prób i błędów uczy się poruszać w towarzystwie, które nie zawsze patrzy na nią przychylnym okiem. Kolejne lata, to ciągła walka arystokratki z chęcią udowodnienia, że jest warta bycia częścią rodziny Czartoryskich, z drugiej strony coraz mocniej pochłaniała ją melancholia, podszyta bólem po stracie kolejnych dzieci, plotkom na własny temat, nieudanym małżeństwie i romansom.

Nie jest to książka historyczna, a więc mamy tutaj również wątki i postaci, wykreowane przez autorkę, których zadaniem w moim odczuciu miało być nadanie dynamiki akcji i być może pewna próba ucieczki z tytułem spod topora typowej biografii historycznej, która nie oszukujmy się, nie jest szczególnie atrakcyjna w dzisiejszych czasach dla większości czytelników.

Muszę przyznać, że pierwsza część powieści bardzo mnie zauroczyła, byłam pod dużym wrażeniem wiedzy autorki na temat Czartoryskiej i czasów, w jakich żyła. Obserwowanie jak Izabela z podlotka staje się kobietą, przybliżenie realiów, jakie panowały na dworach, czym żyła ówczesna elita, co wywoływało ich ekscytację lub zgorszenie, o kim plotkowano, jaka panowała moda, którzy artyści byli rozchwytywani, okazało się nader interesującą lekturą. Zdecydowanie najlepiej czytało mi się właśnie fragmenty, w których Raspen opisywała historyczne postaci, zresztą bardzo zręcznie wplatając je do fabuły np. podróż do Paryża oraz wizyta Czartoryskiej u królowej Marii Leszczyńskiej i jak te odwiedziny miały na późniejsze zachowanie bohaterki wpływ, szczególnie zapadło mi w pamięć. W ogóle pisarka przypomina, że tamte czasy dla kobiet nie były łatwe, nawet jeżeli należało się do elit. Nie chroniło to przed upokarzającym i tragicznymi sytuacjami, w zdominowanym przez mężczyzn świecie.

Równolegle z historią Izabeli, Raspen postanowiła rozwinąć dość mocno fikcyjny wątek, jednej ze służby magnatki. Początkowo wydał mi się on ciekawym pomysłem, który mógł pokazać realia tamtych lat z perspektywy innych klas społecznych. Dodatkowo dochodził w tym przypadku motyw dość tragiczny, więc zapowiadało się wszystkim naprawdę intrygująco. Byłam ciekawa, jak autorka połączy oba te wątki w całość.

Niestety, o ile dość długo obie te historie jako osobne tematy czytało mi się dobrze, tak zaczęłam się w pewnym momencie niepokoić, kiedy i czy w ogóle będzie jakaś klamra je spinająca. W międzyczasie zaczęło pojawiać się sporo nowych motywów, bohaterów i sygnałów, że autorka zaczyna kolejny dość mocno rozbudowany wątek. I tutaj w pewnym momencie wyszedł jak dla mnie narracyjny zgrzyt.

Otóż w pierwszej części Monika Raspen trzymała fabułę w ryzach i naprawdę ciekawie prowadziła historię, prowadząc narrację z perspektywy różnych postaci, przez co książkę czytało mi się przyjemnie. Tak niestety od połowy „Czartoryskiej”, akcja w pewnym momencie nabrała takiego tępa, że zaczęłam gubić się w bohaterach, miejscach, kolejnych kochankach Izabeli, jej dzieciach, ich zgonach. Wtedy rozkręciła się też na dobre trzecia historia, która tylko nakręciła dodatkowo tę spiralę mojego zagubienia i poczucia, że wdał się do fabuły niepotrzebny chaos, który zaczął odwracać uwagę od głównej bohaterki na rzecz pobocznych wątków i bohaterów.

O wiele bardziej wolałbym, zamiast dwóch tak mocno rozbudowanych opowieści fikcyjnych, aby pisarka zdecydowała się na jedną z nich i konsekwentnie prowadziła ją przez całą książkę, dając jej czas i przestrzeń na rozwinięcie. Tutaj miałam poczucie, że pierwsza z nich została świetnie naszkicowana i nagle porzucona w połowie, czego kompletnie nie rozumiałam, zamiast tego Raspen zaczęła nieco absurdalną dla mnie rodzinną historię, która jednak przez ilość nieszczęśliwych zdarzeń kompletnie nie przypadła mi do gustu.

Myślę, że największym problemem, który dopadł autorkę, okazała się paradoksalnie jej duża wiedza na temat Czartoryskiej. Nie umiała dobrze zweryfikować i ocenić, które informacje historyczne, powinna przekazać czytelnikowi, przez co zaczęła w pewnym momencie poganiać sama siebie. Dodajmy do tego niepotrzebnie rozbudowane wątki fikcyjne, wiele pobocznych postaci historycznych, momentami tworzenie krótkich opisów zdarzeń, które nic nie wnosiły do fabuły, by w rezultacie zakończenie okazało się mocno nierówne i przegadane.

Jestem zła, bo pierwszą częścią biografii autorka udowodniła, że umie i wie jak o Czartoryskiej opowiadać tak, że trudno się od lektury oderwać. Czy druga część zatem była, aż tak kiepska? Nie, ale czytało mi się ją zdecydowanie już ciężej. Jednak i tak, świat Izabeli Czartoryskiej porywa, choć wcale kolorowy nie był. Pisarka naszkicowała portret kobiety poszukującej szczęścia, eksperymentującej, zranionej, otwartej na świat, a zarazem osamotnionej w swoich emocjach. Jej postawę i chęć bycia kochaną na pewno zrozumie niejedna współczesna kobieta.

Jestem pewna, że gdyby na etapie redakcyjnym zdecydowano się wyrzucić kilka wątków, książce na pewno wyszłoby to na dobre. Często to ostatnio piszę, ale mniej znaczy więcej. To debiut autorki, a więc rozumiem, że Monika Raspen chciała pokazać się jak z najlepszej strony i udowodnić, że ma wiedzę na temat Czartoryskiej i umie o niej interesująco pisać. Umie, a że jest szansa na drugi tom, to ogromnie liczę na to, że autorka będzie już lepiej wiedziała jak znaleźć balans fabularny między tym, co ważne, a co nie. Czartoryska jest warta tego, by dobrze o niej pisać, wierzę, że Raspen w kolejnym tomie pokaże, na co ją stać. Trzymam kciuki.

Współpraca barterowa Wydawnictwo Muza

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-07-17
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Czartoryska. Historia o marzycielce
Czartoryska. Historia o marzycielce
Monika Raspen
8.7/10

Porywająca i pełna mrocznych sekretów opowieść o Izabeli Czartoryskiej Oto historia jednego z najbardziej tajemniczych polskich rodów opowiedziana z kobiecej perspektywy i kobiecym głosem. To opow...

Komentarze
Czartoryska. Historia o marzycielce
Czartoryska. Historia o marzycielce
Monika Raspen
8.7/10
Porywająca i pełna mrocznych sekretów opowieść o Izabeli Czartoryskiej Oto historia jednego z najbardziej tajemniczych polskich rodów opowiedziana z kobiecej perspektywy i kobiecym głosem. To opow...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książki o wyjątkowych i silnych kobietach są dla mnie niesamowicie inspirujące, a jedną z takich kobiet jest bez wątpienia księżna Izabela Czartoryska, o której fantastycznie pisze w powieści „Czarto...

@czytanie.na.platanie @czytanie.na.platanie

“Liczyła się potęga rodu, która chroniła, dawała poczucie bezpieczeństwa, zapewniała jakże miłe splendory i frukta, mnożyła bogactwo. Małżeństwo było obowiązkiem. Tak samo nieuniknionym i oczywi...

@tatiaszaaleksiej @tatiaszaaleksiej

Pozostałe recenzje @anatola

Psy na ruskich
Rzucić wszystko dla obcego kraju

Kim są polscy ochotnicy, który postanowili porzucić swoje dotychczasowe, często ustabilizowane i wygodne życie, aby walczyć po ukraińskiej stronie przeciwko Rosjanom? Sz...

Recenzja książki Psy na ruskich
Rekin z parku Yoyogi
Japonia (nie)oczywista

Rekin z Parku Yoyogi to zbiór felietonów Joanny Bator na temat Japonii, książka w ostatnim czasie doczekała się wznowienia przez Wydawnictwo Znak. To moje pierwsze spotk...

Recenzja książki Rekin z parku Yoyogi

Nowe recenzje

Glennkill. Sprawiedliwość owiec
"Samotność ma swoje dobre strony"
@ksiazkiagi:

Na pewnym pastwisku w miejscowości Glennkill zostaje znaleziony martwy pasterz. Panna Maple (podobieństwo do nazwiska d...

Recenzja książki Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Cienie pośród mroku
Cienie pośród mroku
@Logana:

Seria z Sewerynem Zaorskim jest moją ulubioną w dorobku autora. Stało się to głównie za sprawą niejednoznacznych, wielo...

Recenzja książki Cienie pośród mroku
Miasteczko Hibiskus
W komunizmie nie jest winien system, ale ludzie.
@jatymyoni:

Z ciekawością parę razy sięgnęłam po książki opowiadający o historii Chin pod rządami Mao Zedonga, czyli jak budowano t...

Recenzja książki Miasteczko Hibiskus
© 2007 - 2024 nakanapie.pl