Biografia słynnego szachisty pióra jego córki, pełna anegdotek z życia tego niezwykłego człowieka, ale też opowieści o trudnych relacjach ojca z córką. W ogóle życie Najdorfa jest świetnym materiałem na film akcji: przed wojną był czołowym polskim szachistą, tuż przed wybuchem wojny wyjechał na olimpiadę szachową w Argentynie, uratowało mu to życie. Cała jego rodzina, przyjaciele, znajomi zostali w Warszawie i zginęli w Holocauście. Po wojnie założył nową rodzinę w Argentynie i, zaczynając od zera, dorobił się wielkiego majątku w branży ubezpieczeniowej. Był przez wiele lat w pierwszej dziesiątce szachistów świata, niezmiernie popularny w środowisku miłośników królewskiej gry, wulkan energii i humoru.
W tej książce córka próbuje napisać jego biografię, co trudne, bo Najdorf był znanym fantastą i megalomanem, dobrze, że w wydaniu polskim pojawiły się przypisy korygujące liczne nieścisłości. To był król życia, po pierwsze niewątpliwy geniusz szachowy, po drugie wielki talent biznesowy, wreszcie mimo nieszczęść, które go spotkały, cieszył się życiem w każdej postaci, pełen niespożytej energii, mądrości, humoru. Zaś w życiu codziennym, dla własnej rodziny był nieznośnym tyranem (jak to się często zdarza z królami życia). Jego relacje z córką były nader złożone i, jak sama pisze, potrzebne były lata terapii by jej stosunki z ojcem unormować. Myślę, że napisała tę książkę także po to, aby pogodzić się z ojcem, wiele lat po jego śmierci.
Książkę czyta się z dużą ciekawością, bo Najdorf niezależnie od tego, że znakomity szachista, to był taki mądry Żyd, który rzucał bonmoty na prawo i lewo. Przytoczę parę jego powiedzonek, które mi się najbardziej spodobały: „Mam pamięć selektywną – zależnie do czego. Jeśli ktoś mi pożycza pieniądze – natychmiast o tym zapominam.” . Albo: „Jak mawiał mój mistrz Tartakower: „Taktyk powinien wiedzieć, co zrobić, jeśli jest coś do zrobienia, a strateg powinien wiedzieć, co robić, jeśli nie ma nic do zrobienia”.”
Książka niestety jest chaotycznie napisana, wiele rozdziałów to taki zbiór niepowiązanych ze sobą spostrzeżeń i anegdotek. Autorce wyraźnie zabrakło dobrego redaktora lub ghostwritera. Wydawnictwo Penelopa też się nie popisało, sporo tam literówek i błędów gramatycznych (gdzie był korektor?), trochę szkoda. Niemniej to dla szachistów lektura obowiązkowa.