Niedawno wspominałam, że autorzy nieznani na rynku wydawniczym mają nikłe szanse na to, by zostać zauważonym przez jakieś wydawnictwo. Jedyne, co im pozostaje to próbować wydać książkę na własną rękę i przekazać ją w ten sposób w ręce czytelnika. Jestem pełna uznania dla autorów, którzy z ogromną determinacją walczą o to, by się wybić i zaistnieć na rynku czytelniczym. Zdaję sobie sprawę, jakie trudne musi być to zadanie, by napisać książkę i zostać zauważonym, zwłaszcza gdy w tej branży liczą się pisarze znani i rozpoznawalni, którzy mają wsparcie w wydawnictwach, a każda premiera ich nowej książki poprzedza szeroko pojęta reklama. W zalewie nowości coraz trudniej znaleźć coś, co warto czytać i promować, a zaś nowym pisarzom coraz trudniej zaistnieć, by czytelnicy chcieli sięgać po ich książki, a potem wracać, po kolejne. Podziwiam pisarzy walczących o swoje miejsce na rynku wydawniczym, dlatego na moim blogu oprócz książek autorów, których wszyscy znają i kochają, od czasu do czasu będzie pojawiać się także recenzja książki autorki/autora, którzy starają się zwrócić uwagę czytelników na swoją twórczość. Warto dać im szansę, czasem nawet trochę skrytykować, żeby wskazać im nie tylko mocne, ale także słabe strony powieści, żeby na przyszłość mogli ich uniknąć, by potem pisali dla nas coraz lepsze książki. Powieść zaczyna się dość spektakularnie. Płonie stary dom robotnika pracującego na znanej we wsi farmie Henryka Matusiaka. Mieszkańcy są przekonani, że dziwak Mikołaj, za jakiego we wsi uchodzi, spalił się wraz ze swoją chatą, lecz po ugaszeniu pożaru okazuje się, że zwłok Mikołaja brak i nikt nie ma pojęcia, co mogło się z nim stać.
W klinice urologii słynnej z innowacyjnych metod leczenia raka prostaty zostaje zamordowany lekarz. Człowiek, zasłużony dla kliniki, ceniony za swoją wiedzę, doświadczenie zawodowe, empatię i wrażliwość w stosunku do osób schorowanych. Wydawałoby się, że nie mógł mieć wrogów, a jednak ktoś w brutalny sposób pozbawił go życia.
Duet policyjny Wiktor Trak i Natalia uruchamiają procedurę śledczą, lecz trudno im wyodrębnić podejrzanych, bo kto mógł zamordować szanowanego lekarza niemającego wrogów. Śledczy wkrótce zostają powiadomieni o pożarze we wsi i zniknięciu właściciela spalonego domu. Na początku nie łączą tych dwóch spraw, bo co mógłby mieć wspólnego zwykły robotnik ze śmiercią znanego lekarza? Jednak okazuje się, że zaginiony był pacjentem zamordowanego, który miał u niego zastosować nową metodę leczenia raka prostaty.
Natalia ma ochotę zaistnieć i poprowadzić śledztwo na własnych zasadach, żeby wykazać się swoimi umiejętnościami, a nie być ciągłe w cieniu Wiktora. Jednak, gdy detektyw ulega wypadkowi i ciężar śledztwa znienacka na nią spada, wbrew sobie zaczyna tęsknić za jego obecnością i zgryźliwymi uwagami. Każde z nich ma bowiem swój sposób prowadzenia śledztwa. Żelazna logika Natalii i nieograniczona wyobraźnia Wiktora doskonale się uzupełniają, dlatego są tak świetnym duetem śledczych.
Śmierć chirurga i tajemniczy pożar to dopiero początek fascynującej historii. Im bliżej końca, tym coraz więcej trupów i coraz więcej znaków zapytania. Dużo niewiadomych i pytań, na które brak odpowiedzi. Wiktor i Natalia zdają sobie sprawę, że gdy nie uda się im posunąć sprawy do przodu, poukładać puzzli we właściwe miejsca, nic dobrego z tego nie wyniknie. W tej dziwnej sprawie, gdzie nieszczęście goni nieszczęście, podejrzanym wydaje się jeden człowiek, ale gdy wszystko zaczyna składać się w logiczną całość, jest tylko jeden problem podejrzany zniknął na dobre i nikt nie wie, gdzie jest.
Bardzo wciągająca, świetnie skrojona intryga kryminalna. Autor wciąż podsuwa nowe tropy, które mają prowadzić do odgadnięcia zagadki, lecz mnie nie udało się odkryć, kto jest mordercą, aż do samego końca. Dodatkowo fabuła została wzbogacona o tajemniczą postać z PRL-u, o nieznanej tożsamości, ale ogromnym znaczeniu dla sprawy. Świetny pomysł na fabułę, nieszablonowy i niezgrany, który autor konsekwentnie realizuje od początku, do końca. Chociaż niestety, muszę to przyznać z żalem, że po chwilach, które przykuwały moją uwagę, gdy czułam sięzaciekawiona i pochłonięta opowieścią, następował spadek tempa. Czuć jeszcze braki warsztatowe autora w pisaniu, brakuje mu lekkości i śmiałości, ale jestem przekonana, że wraz z pisaniem kolejnych książek to wszystko przyjdzie, bo czuć, że autor ma talent, a do tego oryginalne i świeże pomysły, których nie kopiuje od innych. Tkwi w nim ogromny potencjał, który mam nadzieję, że rozwinie i wykorzysta. Z ogromną ciekawością będę śledzić postępy Pana Leona w jego kolejnych książkach i bardzo mu w tym kibicować. Mimo wszystko „Farmer” to rasowy kryminał i zawiera wszystko to, co lubię w tego typu literaturze. Niespodziewane zwroty akcji, morderstwa i kilku podejrzanych, wśród których trudno wytypować tego właściwego i wielki zaskakujący finał. Na uznanie zasługuje też brak zbędnych opisów, jest ich tylko tyle, ile być powinno dla jasności sytuacji i miejsca akcji. Autor świetnie powiązał ze sobą dwa wątki, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Morderstwa i tocząca bohaterów choroba jest tym, co pozwoliło autorowi połączyć te dwa tak zupełnie odmienne środowiska i wyszło mu to znakomicie. Z jednej strony mała społeczność wiejska, w której wszyscy doskonale się znają, a z drugiej środowisko lekarskie, które nie jest wolne od zazdrości, konkurencji i układów.
Niezwykle ciekawie wpleciony wątek z czasów PRL- u, który dodatkowo uatrakcyjnił fabułę. Z opisywanych sytuacji wyłania się obraz patolicznego mordercy, który od dziecka przejawiał mordercze skłonności. Autor perfekcyjnie kreśli obraz psychiki człowieka, który przez całe lata powoli staje się tym, kim stał się na samym końcu. Wystarczył impuls, odpowiedni zapalnik i lawina morderstw ruszyła. Ta część kryminału podobała mi się chyba najbardziej, bo autor świetnie odnajduje się w tworzeniu portretu psychologicznego mordercy, postać bezwzględnego mordercy i jego portret psychologiczny były niezwykle fascynujące. Krok za krokiem autor odsłania, jak ten psychicznie zwichrowany człowiek planuje kolejne zbrodnie. Przedstawia przerażający obraz psychopaty, który w jakimś momencie przeszedł na ciemną stronę mocy, a swoje czyny usprawiedliwiał walką o przetrwanie.
Bardzo się cieszę, że Pan Leon nie uległ pokusie, by umieścić w swojej książce modne ostatnio tematy. Był już bardzo, blisko, ale wybrnął z tego z twarzą i chwała mu za to. Udało mu się zachować swój styl, stworzyć coś nietuzinkowego i świeżego i tak trzymać drogi autorze. Motywem zbrodni w „Farmerze” nie są jak zwykle zazdrość, pieniądze, czy zemsta. Morderca kieruje się zupełnie innymi pobudkami.
W „Farmerze”, podobnie jak poprzednio w „Daltoniście” oraz „Słudze”, ukazana została postać bezwzględnego mordercy, którego patologiczny umysł planuje kolejne zbrodnicze akty. Czy mogą zaistnieć okol...
W „Farmerze”, podobnie jak poprzednio w „Daltoniście” oraz „Słudze”, ukazana została postać bezwzględnego mordercy, którego patologiczny umysł planuje kolejne zbrodnicze akty. Czy mogą zaistnieć okol...
Witam dawno nie czytałem takiej książki bardzo mnie wciągnęła jest super 😁😍 polecam wszystkim którzy chcą przeczytać 😁 Szczerze polecam bardzo tą książkę ponieważ czytałem ją trzeci raz bodajże w prz...
Ofiarą jest powszechnie znana postać, urolog i chirurg pracujący w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu, doktor nauk medycznych. Nóż wbito głęboko klatkę piersiową pozbawił mężczyznę życia. Ofi...
@skazani_na_czytanie
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...