„Nie dopniesz swego” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. I wiecie co? Jestem nim zachwycona! Ale tę książkę się dobrze czytało! Choć tematy są ciężkie to autorka ma tak świetne pióro, że ta książka jest nieodkładalna, a czyta się ją niezwykle przyjemnie!
„Prokurator często działa w szarej strefie, na granicy prawa, taka już jego rola. Sumienie jest wykluczone. Jedyne, co ma robić, to doprowadzić do osiągnięcia sprawiedliwości. Nie istniało nic ważniejszego. Tak było i teraz…”
Prokurator Gabriela Sawicka wraca w rodzinne strony, bowiem jej plany życiowe niestety się pokomplikowały. Kobieta jeszcze dobrze nie rozpakowała rzeczy, a zostaje wezwana na miejsce zbrodni. Znaleziona zostaje ręka, najprawdopodobniej należąca do zaginionego Adama Zajączkowskiego – męża wysoko postawionej pani prokurator, która już od samego początku nie bardzo popiera działania zmierzające do rozwiązania sprawy. Wręcz można by stwierdzić, że jej rozwiązanie nie jest jej na rękę. Do dochodzenia dołącza Rafał Michalski, który tak samo jak Sawicka chce doprowadzić sprawę do końca. Jak potoczy się całe śledztwo?
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób autorka poprowadziła całe dochodzenie. Z początku nie mogłam przyzwyczaić się do tych krótkich rozdziałów, bo dosłownie miałam wrażenie, że to krótkie klatki z jakiegoś filmu, ale ostatecznie ten zabieg bardzo mi się podobał. Nie trzeba było długo czekać na rozwój wypadków, a akcja nie była rozwleczona, przez co moje zainteresowanie rosło z każdą kolejną stroną. Dodatkowy plus za ukazanie samej pracy pani prokurator, która nie raz mnie zszokowała swoim zachowaniem! Nie mogłam uwierzyć, że ona potrafi być taka upierdliwa, stanowcza i konkretna. Az sama jej czasem zazdrościłam :P Bardzo podobały mi się również fragmenty na sali sądowej, przez co czułam się, jak w jakimś dobrym filmie sensacyjnym. Akcja ani na chwilę nie zwalnia, dochodzenie idzie do przodu, a każde kolejne poszlaki idealnie się ze sobą łączą, prowadząc nas do zaskakującego finału.
Świetnie wykreowani bohaterowie. Gabriela Sawicka to idealna pani prokurator, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Jest konkretna i do bólu szczera, jest okropnie irytująca i nie do przegadania. Nawet mogę powiedzieć, że empatii u niej za grosz, bo w niektórych momentach nawet nie myślała czy ktoś inny cierpi z powodu straty, tylko zadawała bezpośrednie i czasem bolesne pytania do podejrzanych. Ale żeby nie było, Sawicka ma też sporo dobrych cech, bo pomimo jej opryskliwości, jej działania są niezwykle skuteczne, a tego mogliby pozazdrościć jej co poniektórzy podwładni. Z kolei Michalski to jej przeciwieństwo. Jego działania są tak samo efektywne, ale wykonuje je zdecydowanie spokojniej niż Gabriela, a do tego trzyma się stricte zasad, nie nagina ich pod żadnym pozorem, co oczywiście nie jest mocną stroną pani prokurator. Kwestia tylko, czy oboje dojdą do porozumienia, wyznając trochę inne zasady :P
Co do zakończenia, oj zdenerwowałam się i to konkretnie. Z niecierpliwością wyczekuje kolejnego tomu, bo końcówka wprowadziła mnie w niemałe osłupienie :P Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, uważam za udane! Będę musiała nadrobić inne książki pani Brzezińskiej :)