Na ostatnią, pośmiertnie wydaną, książkę mistrza powieści szpiegowskiej rzuciłem się jak pies na kość, bo le Carré jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Niestety według mnie książka jest słaba, co poniżej uzasadniam.
Rzecz cała zaczyna się nader leniwie, jak to często u le Carré'a. Mamy oto Ruperta alias Proctora, który pełni ważną funkcję w tajnych służbach, ale o szczegółach jego pracy niewiele się dowiadujemy. Z drugiej strony jest Julian, uciekinier z londyńskiego City prowadzący księgarnię gdzieś w małym miasteczku na wschodzie Anglii. Do Juliana trafia Edward, Polak z pochodzenia, ale jakoś nie mogłem w gościu znaleźć nic polskiego. Edward ma wielkie plany związane z księgarnią Juliana, chce tam rozkręcić rozliczne inicjatywy. W pewnym momencie oczywiście wątki Juliana, Edwarda i Ruperta się splatają, ale najpierw jest trochę nudy i dłużyzn, jak to w późnych książkach le Carré'a.
Jako wierny czytelnik angielskiego pisarza często miałem podczas słuchania uczucie deja vu, to wszystko już było w poprzednich, lepszych książkach le Carré'a, ta rzecz powiela znane schematy, brakuje jej za to dynamiki, oryginalności, zaangażowania, jakieś to wszystko letnie i wtórne jest.
I tak mamy śledztwo Proctora, który prześwietla karierę długoletniego agenta, podejrzewanego o zdradę. Przypomina tu Proctor bohatera innych książek le Carré'a, George Smileya, który w wielu książkach analizował karierę brytyjskich szpiegów, co do których było podejrzenie, że są podwójnymi agentami. Z tym że Proctor zachowuje się czasami kuriozalnie, oto wysyła tajny list do agenta faksem i to nie sam tylko przez podstawionego człowieka, dziwy, panie dziwy, niespotykane w innych książkach le Carré'a.
Pojawia się oczywiście, jak to u le Carré'a, miłość jako część fabuły, tylko to relacja jakoś wysilona, mało autentyczna. Poza tym fabuła książki jest nader wątła i daje się streścić w kilku zdaniach. A całą resztę wypełniają niekończące się rozmowy głównych bohaterów dramatu. Zaś samo zakończenie mocno rozczarowuje, rzecz wygląda na urwaną.
Prawdę mówiąc nie wiem, jakie jest przesłanie tej książki, a w pozostałych dziełach le Carré'a mogłem je zobaczyć nader jasno.
W posłowiu syn le Carré'a, Nick Cornwell pisze, że rzecz jest znakomita, że ojciec ukończył 'Silverview' już dawno temu, ale nie chciał książki wydać z niejasnego powodu. Nick przypuszcza, że książka zbyt prawdziwie i krytycznie przedstawiała pracę angielskich tajnych służb. Mam inne zdanie, w paru innych powieściach le Carré jest dużo bardziej krytyczny, a tej rzeczy nie wydawał, bo jest po prostu słaba i wtórna.
Zainteresowanych twórczością le Carré'a zachęcam do lektury jego najlepszych książek: 'Uciec z zimna', 'Szpieg', 'Mała doboszka', 'Russia House', 'Bardzo poszukiwany człowiek', 'Ludzie Smileya'; tę pozycję mogą śmiało pominąć.
Słuchałem audiobooka w świetnej interpretacji Adama Baumana, fajnie imitował sposób wyrażania się angielskiej klasy wyższej.