Mad love recenzja

Aroa Grayson to młoda kobieta, która do tej pory miała wszystko, czego chciała. Korzysta z życia, wykorzystuje swój urok osobisty, wygląd zewnętrzny. Imprezy stanowią centrum jej wszechświata, a ojciec ciągle naciska na to, żeby w końcu zaczęła pracę. Cóż, ich stosunki są przez to bardzo napięte, dochodzi do sytuacji, w której Aroa stanowczości odmawia pracy w rodzinnej firmie, a tym samym naraża się na odcięcie od wielomiliardowej fortuny. Duma nie pozwala jej na kajanie się, więc musi zmienić swoje życie i znaleźć sposób na utrzymanie się. W ten sposób zostaje zatrudniona w firmie, która jest największym konkurentem jej ojca. Prowadzi ją Nathaniel Sparks, mężczyzna, którego miała okazję już poznać. Gra się rozpoczyna, a tych dwoje będzie miało okazję, żeby się lepiej poznać.

Lubicie romanse biurowe? Ta historia zdecydowanie zasługuje na to, żebyście ją poznali.

Zacznijmy od samych bohaterów. Nathaniel ma różne oblicza, które nie tylko Aroę mogą doprowadzić do wrzenia. Mężczyzna stojący na czele firmy, dosadny, ale nie ufający prawie nikomu, zdystansowany. Tylko, że Aroa jest kobietą, którą trudno ignorować. Jej zacięty sposób bycia, otwarte pyskówki, bezpośredniość, cięty język - to tylko część cech, które wywołują przyspieszony puls jej nowego szefa. Aj, ale polubiłam ich rozmowy, a w zasadzie przepychanki słowne, jak przypomnę sobie kilka z nich, uśmiech od razu pojawia się na mojej twarzy.

Drugim, świetnym aspektem jest chemia między nimi. Książka jest dosłownie naelektryzowana tym, co się między nimi wytworzyło. Wszystko, co w nich buzuje, rośnie do tego stopnia, że przy wybuchu wygląda niczym supernova. Robi się gorąco, nie tylko na sercu 😜
Autorka znakomicie poradziła sobie z temperaturą opisywanych scen erotycznych. Było ich kilka, ale w żaden sposób nie przytłoczyły i nie zachwiały całej fabuły.

No właśnie, jeśli chodzi o pomysł i wykonanie. Uważam "Mad love" za bardzo dobrze napisaną książkę. Styl Moniki bardzo przypadł mi do gustu. Język, którym się posługuje sprawił, że książkę czytało mi się bardzo lekko. To jedna z tych pozycji, od której nie mogłam się oderwać, dopóki nie skończyłam.

Pomysł na fabułę również zasługuje na plus. Nie będę ukrywała, że wiele romansów biurowych za mną, ale Autorka sprawiła, że w ogóle się nie nudziłam. Stworzyła oryginalną treść, której rozwój stanowił dla mnie zagadkę. Pojawiły się problemy, kłody, które nie ułatwiały życia bohaterce, a także momenty, które wytrącały z równowagi główne postaci, ale i mnie samą. Byłam bardzo ciekawe, jakie kroki podejmą bohaterowie.

Czy byłam zadowolona na koniec? Tak, chociaż jednym małym minusem stała się dla mnie sama forma zakończenia. Odczułam drobny niedosyt spowodowany tempem, jakie zostało tu narzucone. Może kilka stron więcej na rozterki Aroy nie byłoby złym pomysłem.

Całość jednak zasługuje na naprawdę super ocenę. Teraz będę musiała sięgnąć po inne książki Autorki.