Nie tak dawno wybrałam się w rejs luksusowym liniowcem Paris wraz z bohaterką najnowszej książki Agaty Suchockiej. Teraz tuż po powrocie pragnę podzielić się z Wami moimi wrażeniami, żeby oddać na gorąco wszystkie moje emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury.
Nie miałam nigdy okazji płynąć takim luksusowym statkiem i w ogóle nie mam wyobrażenia o tym, jak to może wyglądać. Jedyne, czego mi było doświadczyć, to rejsy statkami i katamaranami oferowane, jako atrakcja turystyczna i to jeszcze przy bardzo korzystnych wiatrach i spokojnej fali.
Agata Suchocka napisała niezwykłą powieść, która wciągnęła mnie od początku i utrzymała to zainteresowanie, aż do samego końca. Opowiada o młodej dziewczynie podróżującej samotnie statkiem, pozostawionej samej sobie, wysłanej w świat przez matkę i o niezwykłym rodzeństwie, które pracuje na statku przy oprawie muzycznej dancingów i kolacji, żeby zarobić na swój własny wymarzony klub. Pojawia się tu miłość, która nie miała prawa się wydarzyć, brudny gangsterski świat Nowego Orleanu i wreszcie obrządek voodoo, a dodatkowo jest także trup. Ta powieść tak mnie wciągnęła, że nim się obejrzałam, był już koniec. Historia wydawałoby się, jakich wiele, ale napisana niezwykle interesująco z dbałością o szczegóły i detale. Agata Suchocka niezaprzeczalnie stworzyła opowieść, od której nie da rady się oderwać. Opowieść o cierpieniu, trudnych wyborach i miłości, a wszystko zanurzone w zmysłowych emocjach i muzyce jazzowej.
Matka Julie wysłała ją do Ameryki, by tam wyszła za mąż za dużo starszego od siebie biznesmena Maurica Boncoeure, a sama ukryła się za furtą klasztorną, nie mogąc pogodzić się ze swoją sytuacją materialną i statusem społecznym. Wielka wojna zabrała Amaldine męża, majątek i marzenia, zostawia zaś długi i „zbrukaną” córkę na wydaniu, o której niesławie wszyscy zdają się tu wiedzieć. Amadline sądzi, że wysłanie Julie do Ameryki, żeby mogła wyjść za bogatego człowieka, który nie zna przeszłości dziewczyny, jest jedynym wyjściem w tej sytuacji, chociaż podobnie jak Julie, wiele kobiet pohańbiono i musiały zmagać się z tym piętnem. Dziewczyna może jedynie wybierać pomiędzy klasztorem, a małżeństwem z nieznanym jej człowiekiem w obcym kraju. Wyjście za mąż wydaje jej się lepsze od życia w habicie. Wkrótce, więc wsiada na pokład luksusowego statku pasażerskiego i zostaje zakwaterowana w kajucie pierwszej klasy dzięki narzeczonemu, który opłacił jej bilet. Jest przygnębiona i przerażona wizją małżeństwa, które jawi jej się jak koszmarny sen. Żeby nie myśleć o przyszłości, już pierwszego wieczoru rejsu upija się i tylko dzięki życzliwości Romea i jego siostry trafia do swojej kajuty. Rodzeństwo wobec niej miało zupełnie inne plany, ale szybko zdają sobie sprawę, że los dziewczyny jest nie do pozazdroszczenia. „Julie Colbert nie jest radosną panną młodą, która z bijącym sercem płynie do wyśnionego narzeczonego. Ona ucieka przed przeszłością, od której nie może się uwolnić”.
Kim naprawdę jest Maurice Boncoeure, człowiek, który wywołuje paniczny strach w Deli, a jej bratu zaciskają się pięści z bezsilności? Jaką rolę odegrał w życiu rodzeństwa? Ta dwójka jest rozdarta pomiędzy strachem przed tym człowiekiem a troską o Julie, którą znają zalewie parę dni. Jakim potworem ów musi być, skoro Delia na widok zdjęcia narzeczonego Julii blednie, a dźwięk jego nazwiska mrozi krew w żyłach jej brata? Romeo szybko zrozumiał, że nie ma prawa mącić w głowie niczego nieświadomej dziewczynie. Julie źle znosi podróż statkiem i jedynie towarzystwo Romea sprawiało, że zapominała o dolegliwościach. Z chwilą, gdy ten zaczyna jej unikać, dziewczyna żałuje, że w ogóle go poznała i pragnie, jak najszybciej znaleźć się na stałym lądzie. Bez tej znajomości łatwiej byłoby jej oczekiwać na swój los. „W głębi serca czuła jednak ogromny strach, lęk przed nieznanym […]”
Po dotarciu na miejsce konfrontacja z narzeczonym była dla dziewczyny jeszcze większym rozczarowaniem, niż zakładała. Znalazła się pomiędzy młotem a kowadłem. Poczuła się niczym postać z książki, bo utraciła kontrolę nad własnym życiem.
Początkowo wydawało mi się, że w opowieści o Julie i Romeo widzę sporo podobieństw do słynnej historii miłości Rose i Jacka z filmu „Titanic”, chociaż tak naprawdę ma z nią nie wiele wspólnego. Takie wrażenie zapewne, sprawiły opisy atmosfery panującej wśród podróżnych ekskluzywnego liniowca. Targowiska próżności i skrzącego się jarmarcznym blichtrem społeczeństwa białych ludzi, uważających się za kogoś lepszego. Julie nie czuje się dobrze wśród tych ludzi, a rodzeństwo Romeo i Delia, tu tylko pracuje, by spełnić swoje marzenia i nie za bardzo przejmują się swoim statusem społecznym. Jest jednak coś, co ciągnie dziewczynę do tej pary, a oni także nie potrafią oprzeć się chęci zaopiekowania się samotną dziewczyną. Pomiędzy Julie i Romeo, jak w szekspirowskiej tragedii szybko rodzi się uczucie, chociaż ich związek nie ma przyszłości. Niemniej jednak dziewczyna gotowa byłaby bez namysłu porzucić wizję życia u boku podstarzałego bogacza.
Nie mogłam się pogodzić z decyzją Amadline, bo jaka matka wysyła swoje dziecko na niepewny los w świat, by uniknąć ludzkiego gadania, a samej zniknąć za furtą klasztoru. Niepojęta wydaje mi się taka niefrasobliwość w jej postępowaniu, żeby wysłać swoje jedyne dziecko w nieznane w łapy obcego człowieka, nie wiedząc, jaki los je tam czeka. Honor i to, co ludzie powiedzą ważniejsze od losu własnej córki. Takie postępowanie można by zaakceptować, gdyby postanowiła towarzyszyć córce w podróży, zamiast wysłać dziewczynę nieznającą życia w rejs bez opieki i wsparcia. Narażając ją tym samym na jeszcze większe niebezpieczeństwo niż to, które spotkało ją w domu. Podobnie zachował się Serge, podobno przyjaciel rodziny namawiając Julie na ten mariaż, zapewniając dziewczynę, że niczego jej przy przyszłym mężu nie zabraknie, oprócz miłości oczywiście. Dziewczyna znienawidziła matkę i przyjaciela całym sercem, za los, który jej zgotowali. „Francja przestała dla niej istnieć, matka i zdradliwy” przyjaciel” równie dobrze mogli być tylko wymyślonymi postaciami[…]”
„Melodia serca” to historia naszpikowana emocjami, mocno chwytająca za serce. Niezwykła i klimatyczna opowieść o Juli i Romeo, jak w szekspirowskim dramacie, których losy trudno przewidzieć do samego końca. W tle muzyka jazzowa i rytuały voodoo. Agata Suchocka wykazała się ogromną znajomością tamtych czasów, przedstawiając podziały klasowe, ówczesne poglądy, obowiązujące konwenanse i modowe trendy. Wiernie oddała realia historyczne, gdy sfery białych ludzi wciąż jeszcze żyli ułudą swojej dawnej świetności, bo mieli pieniądze i poczucie nietykalności. A także czasy, gdy kobieta do ślubu miała iść czysta niczym łza w przeciwieństwie do mężczyzny, który przed ślubem miał prawo się wyszumieć, a potem wierność i uczciwość małżeńska obowiązywała też jedynie kobietę.
Wielka Wojna zabiera Amaldine męża, majątek i marzenia, zostawia zaś długi i zbrukaną córkę na wydaniu, o której niesławie wszyscy tutaj zdają się wiedzieć, jakby miała wypalony na czole znak. Żeby u...
Wielka Wojna zabiera Amaldine męża, majątek i marzenia, zostawia zaś długi i zbrukaną córkę na wydaniu, o której niesławie wszyscy tutaj zdają się wiedzieć, jakby miała wypalony na czole znak. Żeby u...
‘Melodia Serca’ to wciągająca oraz bardzo emocjonująca powieść historyczna autorstwa Agaty Suchockiej. Przyznam się, że gdy zobaczyłam okładkę skojarzyłam ją z historią ‘Titanica’, dodam tylko, że i...
Zamykasz oczy i dajesz się ponieść muzyce, która rozbrzmiewa na kartach powieści. Najpierw spokojna, stonowana, delikatna, kołysze cię niczym fale na wietrze. Później do utworu dochodzą kolejne akord...
@Czytamybokochamy
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...