Czas to nie filozoficzna abstrakcja, tkwi w nas, rozwija się, pęcznieje. Przeszłość płynnie przechodzi w teraźniejszość. Złudzeniem są te, tak zwane, momenty przełomowe, abstrakcyjne grube kreski, a już tym bardziej farmakologia. W chwili próby okazują się tandetnie kruche. Nie można się uwolnić od przeszłości.”
Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak, autorzy poczytnych reportaży o Islandii, postanowili spróbować swych sił w beletrystyce. Owocem ich pracy jest „Baldur”, pierwsza część zaplanowanego na trzy tomy cyklu kryminałów „Wyspy Białego Słońca”, który przenosi nas do współczesnej Islandii i do roku 1998, do małej przygranicznej miejscowości w Beskidzie Niskim. (Choć wydaje mi się, że dla pełnego zrozumienia przedstawionej w „Baldurze” historii istotne są również, sięgające czasów II wojny światowej, retrospekcje. Mimowolne uczestnictwo w zbrodni, które na zawsze naznaczyło kruchą psychikę dziecka.)
Główny bohater powieści, mieszkający w Reykjaviku dziennikarz, Baldur Ingvar Pétursson, nie ma w życiu dobrej passy. Utrata sporej sumy pieniędzy, widowiskowe rozstanie z kolejną partnerką, niezbyt dobre relacje z nastoletnią córką, zaginięcie przyjaciela i fala hejtu, która wylewa się na niego po tym, gdy będąc świadkiem makabrycznej zbrodni, nagrywa telefonem film i umieszcza go w sieci. Seria tych nieszczęść, a nade wszystko dokonane w mieszkaniu przyjaciela przypadkowe odkrycie, rodzi w trzydziestoczterolatku pytania, na które odpowiedzi mogą kryć się w odległej przeszłości. Czy to, co wydarzyło się pod koniec ubiegłego wieku, w polskiej wsi, tuż przy słowackiej granicy może mieć związek z tym, co aktualnie dzieje się w życiu Baldura w Islandii?
Rodzinna tragedia sprzed lat, współczesne morderstwo dziecka i zaginięcie przyjaciela składają się na mroczną, wielowątkową, niepokojącą, trzymającą w napięciu i generującą mnóstwo emocji opowieść o skomplikowanych relacjach, toksycznych rodzinnych więzach, traumach i przeszłości, której nie można pogrzebać.
Twórcy @
icestory.pl znakomicie odmalowali w „Baldurze” tło obyczajowe, zarówno współczesne, jak i sprzed 20 lat. Ukazali wady i zalety życia w Islandii; stosunek rodowitych mieszkańców do emigrantów i turystów, zmiany społeczno-obyczajowe jakie zachodzą w tym kraju w ostatnim czasie. Udało im się także pokazać piękno i wyjątkowość islandzkiego krajobrazu. Z równą dbałością o szczegóły oddali ducha lat 90. w Polsce, pokazali problemy mieszkańców prowincji, sposoby na zarobek w przygranicznych miejscowościach, relacje rodzinne, obyczaje, mentalność. Zwrócili uwagę na kilka istotnych problemów społecznych; etykę dziennikarską, zagrożenia czyhające na nastolatków w sieci, trudności wychowawcze z jakimi borykają się rodzice, którzy zdecydowali się na rozstanie.
„Baldur” to kryminał, który łączy zdawałoby się odlegle i zupełnie nie psujące do siebie czasy i przestrzenie. Autorzy nie skupiają się na makabrycznych opisach zbrodni, ale na ukazaniu złożoności ludzkiej natury, zmagań nieidealnych, ale na wskroś prawdziwych bohaterów z konsekwencjami swoich czynów i wyborów. Szczegółowo i wiarygodnie kreślą tło zdarzeń, a wplecione w fabułę bolączki społeczne i zindywidualizowany język postaci, to dodatkowa wartość stworzonej przez nich historii. Zakończenie „Baldura”, choć daje odpowiedzi na wiele pytań, skutecznie zachęca by sięgnąć po kontynuację. Bardzo polecam!
Książka dostępna jest w trzech formatach: papier, ebook i audiobook.