Co się musiało wydarzyć, że Nina budzi się w bardzo nietypowej scenerii, w dziwnym stroju i nie pamięta kim jest? Tak właśnie rozpoczyna się powieść. Nie ma pojęcia, jak znalazła się w takiej sytuacji, jak do tego doszło, a najgorsza jest amnezja, która mocno utrudnia dojście do jakiś wniosków. Jednak chwile przed tym wszystkim, dowiadujemy się, że dzieciaki miały wyjechać na ferie z komunistami do urokliwego miasteczka w Bieszczadach i w międzyczasie szkolić się do nowych zadań. Co wydarzyło się pomiędzy tym wszystkim, że teraz Nina wylądowała sama w opuszczonym miasteczku, zdana tylko na siebie? Czy ponownie anielska magia maczała w tym palce? Na jakie przeciwności natrafi dziewczyna? Czy rzeczywiście jest w mieście sama?
Niedawno obiło mi się o uszy, że ten tom można czytać bez znajomości poprzednich i jestem tym stwierdzeniem mocno zszokowana. Tutaj mamy dalsze przygody tych samych bohaterów i dużo nawiązań do wcześniejszych przygód. Także na tą chwilę raczej bym takiego rozwiązania nie proponowała. Jednak przejdę do moich wrażeń po tym tomie.
Ogólnie jestem z niego zadowolona. Mamy tutaj zupełnie inną przygodę i zagadkę do rozwiązania. Poznajemy postacie z trochę innej strony i śledzimy z nimi nietypowe sytuacje, których doświadczają. Super wyszedł autorce zabieg, że poznajemy bieżące wydarzenia przeplatane tym, co działo się pomiędzy tym wszystkim.
Jeżeli chodzi o bohaterów to zostali oni wystawieni na ciężką próbę i możemy śledzić ich rozwój i zaradność w ekstremalnych sytuacjach. Nina jakoś w tym tomie nie przypadła mi do gustu. Zachowywała się czasami irracjonalnie i jak na osobę obdarzoną inteligencją, jakoś słabo to wykorzystywała. Z tomu na tom stawała się coraz większym tchórzem i zrzucała zadania na inne osoby. Tamara i Hubert jako osoby troszkę starsze zostały za to świetnie przedstawione! Powoli wchodzą w ten wiek, kiedy interesujemy się zakochaniem, zabawą czy imprezowaniem. I naprawdę super, że to zostało przedstawione, ponieważ dzięki temu, dzieciaki stają się bardziej ludzkie. U Jacka zbytnio dużej zmiany nie zauważyłam, ale nadal go lubię i cieszy mnie to, że dostał dla siebie więcej przestrzeni w historii i mogliśmy go trochę lepiej poznać.
W tym tomie tempo zwolniło. Dalej mamy zagadki, dziwne zjawiska, ale dzieje się to wolniej. Skupiamy się tutaj na czymś innym i nie potrzebna była tak pędząca akcja. Chociaż pod koniec książki to się mocno zmienia. Przez chwilę miałam wrażenia, że autorka musiała zmieścić całe rozwiązanie sprawy na małej ilości stron i dlatego zakończenie jest takie oderwane od reszty. Nie wiedziałam, skąd bohaterowie wysunęli niektóre wnioski i nie kupuję tego wyjaśnienia, niestety.
Jednak po całej trylogii wydaje mi się, że może ona przypaść do gustu wielu osobom. Mamy tutaj czasy powojenne. Polska w czasach komunizmu, cuda, dziwne anioły i grupka dzieci, które mogą odmienić losy niektórych rejonów. Przyjemna, ciekawie napisana i z super wykreowanymi postaciami, które nie są chodzącymi ideałami, tylko takie, które zachowują się jak na ich wiek przystało i popełniają błędy. Pomimo kilku "ale", które miałam w poszczególnych tomach, będą ją miło wspominać.