Już jakiś czas temu zwróciłam uwagę na nową serię picture booków o przygodach niejakiego Szyma Pansika z Wydawnictwa Papilon, kiedy więc jedna z tych książeczek ukazała się jako egzemplarz redakcyjny w Sztukaterze, nie wahałam się ani chwili. Czerwona okładka z pozbawioną radosnego wyrazu twarzą małpki i ten tytuł: „Szym Pansik ma zły humor” zwiastują historyjkę o nieprzyjemnych uczuciach, których wszyscy nie lubimy, pomimo że przecież wszyscy czasami ich doświadczamy. Mając nadzieję, że książka okaże się piękna, ale również pożyteczna, przejrzałam jej trzydzieści dwie strony razem z czterolatkami i się zachwyciłam. A dzieciaki wzięły sobie do serca prostą prawdę, jaka wyniknęła z tej opowieści.
Autorami książki jest amerykański duet: pisarka Suzanne i rysownik Max Lang, którzy wspólnie stworzyli już kilka projektów, ale to Szym Pansik bardzo długo okupował szczyty listy bestsellerów New York Timesa. Z tego co wiem, również w Polsce cieszy się ogromnym zainteresowaniem, bo nie jest już dostępna w wielu księgarniach i spóźnieni czytelniczy zmuszeni są czekać na dodruk. Postaram się więc przedstawić teraz, na czym polega niewątpliwy urok tej książki.
Pewnego dnia Szym Pansik obudził się w dżungli w złym humorze. Wszystko, na co spojrzał, było nie takie, jak powinno – słońce za jasne, trawa zbyt zielona, nawet banany za słodkie. Jego przyjaciele zgodnie orzekli, że małpka nie jest dziś zadowolona i dziwili się dlaczego, przecież dzień był taki piękny. Po kolei opisywali, dlaczego uważają, ze Szym Pansik ma zły humor, zwracając uwagę na jego zgarbioną sylwetkę, ściągnięte brwi, smutną minę, a on starał się nie sprawiać wrażenia niezadowolonego. Potem przyjaciele proponowali różne zabawy, którymi trzeba się zajmować w takim pięknym dniu – śpiewanie, skakanie, bujanie się na gałęziach, spacerowanie czy turlanie, ale nic z tych rzeczy Szym Pansika nie cieszyło. Starania wszystkich mieszkańców dżungli wyprowadziły go tylko z równowagi, nakrzyczał na wszystkich i poszedł sobie wreszcie przyznając przed samym sobą, że jednak faktycznie ma zły humor. Wtedy natknął się na swojego przyjaciela – goryla Normana, który też przygarbiony i ze zmarszczonym czołem wyciągał sobie z pupy kolce jeżozwierza. Razem doszli do wniosku, że ten wspaniały dzień jest równie dobry na to, aby mieć zły humor, który przecież z pewnością wkrótce minie.
Jest to zatem historia o tym, że możemy odczuwać różnego rodzaju emocje – nie tylko te dobre, ale również nieprzyjemne. I nic w tym złego, trzeba tylko nauczyć się radzić sobie z nimi, akceptować je i nie pozwalać sobie wmówić, że ich nie ma. Nasze uczucia są nasze, a to że inni czują inaczej, wcale nie znaczy, że z nami dzieje się coś złego. Wystarczy czyjaś wspierająca obecność, by poczuć się lepiej.
Uwielbiam picture booki z ich całostronicowymi ilustracjami i niewielką ilością tekstu na każdej stronie. Taki układ publikacji sprawia, że mogą one służyć naszym dzieciom już od naprawdę wczesnego wieku, a przepiękne rysunki przyciągną uwagę nawet dorosłych. W tym przypadku ilustracje są barwne, dynamiczne i zabawne, gdy pokazują nieudolne próby poprawienia humoru Szym Pansikowi, a nostalgiczne i łagodne, gdy pogodzona ze sobą małpka delektuje się spokojem na gałęzi w towarzystwie przyjaciela.
Tak jak wcześniej wspominałam, Szym Pansik jest bohaterem serii książek. We wcześniejszej pokazywał, że ma własne zdanie. Serdecznie zatem polecam obie części, bo uczą nasze maluchy o niezwykle ważnych sprawach, trudnych emocjach, a przy tym zapewniają dobrą zabawę i wyjątkowe wrażenia estetyczne.