Starsza Pani wnika recenzja

"Starsza pani wnika" to była jedną z pierwszych wysłuchanych przeze mnie książek. Tytuł świetnie nawiązujący do znanego niemal wszystkim klasycznego tytułu (Starsza pani znika). Nie znałam wcześniej twórczości pani Anny Fryczkowskiej, ale musze przyznać, że zostałam mile zaskoczona.
To lekki kryminał naszpikowany momentami dość specyficznym humorem i dialogami, które nie zdarzają się na co dzień. Głównymi bohaterkami tej kryminalnej zagadki są starsze panie. Obecnie sama teraz mogę zaliczać się do seniorek, chociaż do siedemdziesiąt plus jeszcze mi sporo brakuje, ale zawsze bliżej to już niż dalej, więc chętnie posłuchałam o pomysłowości w prowadzeniu śledztwa w sprawie kotów.
Właśnie te koty..., to mnie najbardziej bulwersowało w tej książce, bo jak ktoś tak mógł męczyć moje ulubione zwierzaczki. Cały więc czas bardzo dopingowałam babciom w prowadzonym przez nie dochodzeniu.
Niektórzy myślą, że na emeryturze to człowiek się nudzi i nie ma co robić. Ja wcale tak nie myślę, co prawda nie jestem długi czas na emeryturze, ale zauważyłam, że mam teraz mniej czasu, niż wtedy gdy codziennie chodziłam do pracy. Oczywiście nie mam takiego problemu jak babcia Halinka, która utrzymuje trzydziestoletniego wnuka Jarcia, który rzucił pracę w szkole (nauczyciela w-fu) a teraz nie może (lub nie chce) znaleźć nowego zajęcia. Babcia jednak bardzo dba o swojego wnuka i nie daje sąsiadkom na niego złego słowa powiedzieć. A Jaro marzy o tym, aby zostać detektywem...
Przypadkiem spotyka lekarkę i jakoś tak od słowa do słowa, chcąc jej zaimponować, pochwalił się, że jest detektywem. Nie przewidział tylko tego, że lekarka bardzo się z tego ucieszyła i ma dla niego zlecenie.
W tym samym czasie babcia Halinka z sąsiadką i koleżanką "od kotów" trzymają dyżury przy oknie, po to aby złapać na gorącym uczynku perfidnego dręczyciela podwórkowych kotów, którymi one się opiekują i dokarmiają je. Babcia pod nieobecność Jarka zauważa w jego pokoju wizytówki detektywa, więc postanowiła go wynająć do tego zadania. Wygląda na to, że to już kolejne zlecenie dla jej wnuka...
Starsze panie w całej książce nieźle namieszają, gdyby na każdym osiedlu takie były, to przestępczość spadła by niemal do zera. Aż strach się bać...

Dawno nie miałam do czynienia z tak lekko napisanym kryminałem, zabawnym, ale jednocześnie z ciekawą intrygą.
Z pewnością sięgnę po inne tytuły autorki.
Polecam dla relaksu.