Ava wraz ze swoją rodziną mieszka w miasteczku Carlton położonym na małej wyspie. Jej brat, rodzice, ona sama nie są zwykłymi ludźmi. Ukrywają swoje moce przed innymi. Swoją nadzwyczajną szybkość, siłę, refleks, ale również umysł mogący rozwiązać najtrudniejsze zadanie matematyczne w dwie sekundy, spamiętujący kilkanaście języków, pozwalający na niezwykle szybkie zapamiętywanie i uczenie. Avie wyjątkowo zależy aby nikt nie spostrzegł jej nadprzyrodzonych zdolności. Umyślnie trafia do klasy „specjalnej”, dla dzieci mniej zdolnych od reszty. Ubiera się w stare znoszone dresy i związuje włosy, chce wyglądać dla innych odpychająco. Nie pasuje do wizerunku wręcz idealnej i szanowanej rodziny, która zbytnio nie przejmuje się kontrolowaniem swoich umiejętności. Brat- Thomas jest najbardziej pożądanym chłopakiem w szkole i niepowtarzalnym kapitanem drużyny koszykówki. Mama jest szanowana przez wszystkie gospodynie nie tylko za swój talent kulinarny, a tata prowadzi świetnie prosperującą firmę. Oczywiście jak to zawsze bywa, pojawia się On- Nathaniel, który zmienia świat Avy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
„Miłość odwiecznych wrogów… Miłość, która dokąd was zaprowadziła? Jesteście półżywi, skąpani w kałużach krwi i leżycie pod moimi stopami, niezdolni się bronić. Ale cóż, amantes amentes*…”
*Zakochani są szaleni, bez rozumu.
Mam duży dystans do książek polskich autorów. Wiem, powtarzam się. Nic nie mogę poradzić, że wszystkie książki, które kocham, wielbię i ubóstwiam są napisane przez zagranicznych autorów, a te polskie zawsze były jakimiś niewypałami. Jednak po tej lekturze będę bardziej przychylnie patrzyła na pozycję naszych pisarzy.
Jeśli chodzi o język to na początku trochę mi przeszkadzał. W pewnych momentach widać, że nie jest to tak doświadczona autorka jak na przykład Cassandra Clare, która ma już za sobą spory dobytek literacki. Do narracji też mam pewne zastrzeżenia. Może to tylko ja jestem taka nieogarnięta, ale w wielu miejscach(na przykład podczas rozmów Avy z jej przyjaciółką Emily) nie wiedziałam czy dana czynność lub wypowiedziane słowa należą do głównej bohaterki czy może jej przyjaciółki. W takich momentach się gubiłam i ciągle musiałam domyślać.
„Jak nienawidzimy, to nienawidzimy naprawdę, jak kochamy, to kochamy na zabój. Miłość jest najpiękniejszą rzeczą, jaka może się wam przytrafić, ale potrafi tak zniewolić, że na nic się zda wasz rozsądek, wasza siła. Stają się bezużyteczne. Jeśli, nie daj Bóg, zdradziłaby was osoba, którą pokochaliście, możecie nie wytrzymać bólu.”
Sam pomysł na książkę może nie jest oryginalny. To coś w stylu Sukcesorów z „Spętani przez bogów”. Tak, właśnie z tą książką porównałabym historię Avy Farris. W „Spętani…” od razu wiemy kim są główni bohaterowie, jaka jest ich historia, przed czym uciekają. Za to w książce Izabeli Misztal te informacje nie są od razu podane. To jest fascynujące, że dopiero pod koniec dowiadujemy się wszystkiego, bo co to za frajda poznawać książkę znając już jej wszystkie sekrety..? Może niektórym przeszkadzać fakt, że większość pozycja opiera się na miłości Avy i Nathaniela. Niektórzy powiedzieliby, że za mało tam fantastyki, lecz ja uważam, że niektóre książki powinny mieć w sobie tyle miłości i to nie takiej opartej wyłącznie na ciele i pożądaniu lecz prawdziwych uczuciach jakimi darzyli siebie Ava i Nathaniel.
Postać Avy niezwykle przypadła mi do gustu. Może nie jest jedną z moich ulubionych, ale jestem pewna, że na długo pozostanie w mojej pamięci. To specyficzna dziewczyna. Nie chce być gwiazdą szkoły, choć ze swoimi umiejętnościami mogła być najpopularniejsza w miasteczku. Chowała się w rozciągniętych ubraniach, na które ani jej mama ani przyjaciółka nie mogły patrzeć. Typ samotnika, odludka, nie pragnący towarzystwa innych. Oczywiście zmieniła się gdy w jej życiu zagościł Nathaniel, ale spokojnie, nie tak jak wszystkie dziewczyny poznając niesamowitego przystojniaka. Nadal była sobą, tylko taką lepiej ubraną :P Przecież każda dziewczyna chce w pewnym momencie podobać się komuś wyjątkowemu.
Przejdźmy do Nathaniela. Chyba nigdy nie spotkałam się w książce z tak szarmanckim mężczyzną. Był tak uprzejmy, kulturalny, opiekuńczy, że w pewnym momencie miałam go za to dosyć! Już od początku było widać jak bardzo zależy mu na głównej bohaterce, na jej względach i bezpieczeństwie.
W tej książce każdy miał jakąś tajemnice. Choćby taki mały sekrecik. O ironio, Ava i Nathaniel, ci którzy się tak kochali i „nie okłamywali” nie byli wyjątkiem. Oczywiście wiemy, że cała rodzina Avy musiała ukrywać swoje zdolności, ale nawet ci zwykli ludzie pojawiający się w książce ciągle coś ukrywali. Nieźle się bawiłam próbując zgadnąć co kto ukrywa, a gdy wydawać się mogło, że tajemnica jest odkryta wszystko zaczyna się od początku. W takich momentach każdy był podejrzany o coś innego.
Czcionka jest przyjemna dla oka. Muszę przyznać, że nie czytało mi się tej książki szybko, choć naprawdę mnie interesowała. Okładka na pierwszy rzut oka może wydawać się zwyczajna, ale po przeczytaniu można zdać sobie sprawę jak idealnie pasuje do treści, a dlaczego to już nie powiem :P
Podsumowując. Mimo, że na początku troszeczkę ponarzekałam to za całą historię i bohaterów „Ava Farris…” ląduje na specjalnym miejscu wśród ukochanych książek. Tak więc, zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po tę pozycję!
„Wygląd tylko przyciąga, to charakter zatrzymuje.”