Tę historię poznawałem z dwóch perspektyw czasowych: 《wtedy》i 《teraz》. Wtedy, niespiesznie towarzyszyłem Robertowi; teraz, przyśpieszało wzbudzając we mnie ogrom emocji. Literki tej opowieści prowadziły nieustanny wyścig, goniąc się nawzajem, a ja dałem się ponieść emocjom i również dołączyłem do tego wyścigu.
Autor stworzył duszny, gęsty i lepki jak pleśń klimat opowiadanej historii. Mnie to intrygowało i zachęcało, by wejść głębiej, by dotrzeć do rdzenia licząc, że tam znajdę odpowiedzi na kłębiące się w głowie pytania.
Nikogo nie zabiłem.
Nikogo nie zabiłem.
Nikogo nie zabiłem.
Mój umysł krzyczał te słowa. Myśli parowały unosząc się lekko nad moja głową. Oczy miałem rozbiegane. I ta ciągła niepewność... dziwnie niepokojąca, że to może jednak ja?
Za sprawą tej opowieści autor niejako zmusił mnie do odświeżenia swoich zakurzonych wspomnień o kumplach z młodzieńczych lat. Przerywałem czytanie, by odkopywać z głębin niepamięci obrazy ich twarzy, imion, ksywek, wspólnie przeżytych chwil...
W zawieszaniu. To chyba dobre słowo określające mój stan mniej więcej w połowie książki. Bez teraz. Bez wtedy. Gdzieś pomiędzy... Tak realistycznie poprowadzona fabuła sprawiła, że zatonąłem w ciemnej studni amnezji. Zapadła cisza. Spowiła mnie ciemność...
Dziura.
Studnia.
Czarna otchłań.
...otwieram oczy. Biorę głęboki wdech i zaczynam czytać dalej.
Bum.
Bum. Bum.
Bum. Bum. Bum.
Klik. Czerwień umiera. Naradza się czerń.
Autor zmiażdżył moją głowę napięciem jakie zbudował w tej historii. "Zło w nas" jest ukryte głęboko i wystarczy moment, by je uwolnić. A potem... jest niczym tsunami, które niszczy wszystko co napotka na swej drodze. Potrafi ranić, a raniąc zmienić i/lub zniszczyć człowieka. Zgwałcić ostatnie pokłady szacunku i człowieczeństwa.
Odrzucenie.
Upokorzenie.
Zgnojenie.
Autor bardzo realistycznie napisał dialogi, ale także wewnętrzne rozmyślania bohaterów uwypuklając mroczniejszą stronę ludzkiej osobowości. Gdy je czytałem to przeżywałem ich emocje. Ogarniało mnie ich przerażenie i szaleństwo. Ale również, coś czego się wstydzę, a mianowicie pragnienie wejścia w głowę... szaleńca, sojusznika gotowego zrobić dla drugiego wszystko.
Czy bohaterki i bohaterów tej powieści da się lubić? Musicie sięgnąć po tę książkę i sami się przekonać. Na pewno są skomplikowani i ciekawi. No i też trochę odpychający (ok, nie wszyscy).
Ta historia to przykład, "jak samotność i poczucie odrzucenia potrafi zniszczyć, zbrukać człowieka. Złamać wolę, wyobcować". Czytałem. Przeżywałem. Upadałem. Drżałem na całym ciele i wsysany w ciemność... niknąłem słysząc dźwięk ludzkiego cierpienia.