Dlaczego czytam Fantastykę? Bo lubię twarde babki, dla których spływająca po ciele krew jest ścięty kosmyk włosów, a każdy facet w okoli boi się im podskoczyć. Taka właśnie jest Anrea. Główna bohaterka książki Krzysztofa Bonka pt. „Arena” to młoda niemowa wyrwana siłą ze swojego świat i zmuszona do niewoli. Dziewczyna nie jest zbyt atrakcyjną zdobyczą, więc musi walczyć. Wygrana oznacza kolejny dzień w szkole gladiatorów, przegrana – śmierć w katuszach. Dzięki swoim niezwykłym zdolnością każda kolejna bitwa przychodzi jej z łatwością, a tłum w wiwacie określa ją jej nowym boskim imieniem.
„Arena” jest wprowadzeniem do świata Pandemonium. Poznajemy ich zasady, Bogów i codzienność. Określiłabym ten świat na miarę starożytnego Rzymu w nieco nowocześniejszym stylu (np. podróże statkami są czymś normalnym) i nikogo nie zaskakują paranormalne zjawiska. Poznajemy też bliżej ludzką naiwność – bo jak inaczej można nazwać to, gdy ktoś wie, że gladiator jest niewolnikiem, a wypowiada się o nim jako o Bogu? Każdy opis jest bardzo realistyczny do tego stopnia, że czujemy się jakbyśmy tam byli i przechodzili przez wszystko z bohaterami powieści. Towarzyszą temu wielkie emocje, a empatia rośnie w nas z minuty na minutę. Postaci nie da się nie lubić, co zachęca do czytania dalej. W tekście widać, że autor opisuje to, co go pasjonuje i sam czuje klimat swojej powieści. Książka nie jest długa, więc myślę, że nawet laik, by ją przeczytał, a forma w jakiej jest zbudowana przypasuje zarówno kobiecie jak i mężczyźnie.
Nie wiem czy to dobry pomysł, że autor pisze z punktu widzenia Anrei. Negatywne emocje i walki są złożone perfekcyjnie, nie ma się do czego przyczepić, bo musi ona wtedy wykazać się bestialstwem i ujawnić swoją mroczną stronę. Jednak, gdy pojawiają się kobiece elementy / sprawy jak miesiączka, pierwszy stosunek czy miłość, pan Bonk opisuje je bardzo nieudolnie, jakby wstydził się o takich rzeczach mówić. Opisy te są bardzo poetyckie, wręcz opowiadają o wszystkim dookoła zamiast brnąć do sedna. Jest to zabieg bezsensowny, niepasujący do reszty i mi jako czytelnikowi nieraz chciało się z tego powodu śmiać nad książką, a czasem musiałam kilkukrotnie przeczytać wers, by wszystko zrozumieć. Jak już wcześniej wspominałam odniosłam wrażenie, że to tylko wprowadzenie do tego świata, także relacje między ludzkie są okryte, nieraz przysłonięte ilością opisów czy kolejną walką. Jest to minus, bo wolałabym, aby w miejscu jednej z bitew na arenie czy treningu poświęcić trochę więcej czasu na zrozumienie zauroczenia bohaterki.
Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać kolejne części, a nie jest ich aż tak mało. Polecam tę pozycję zapaleńcom powieści o walkach i przetrwaniu, starożytnych światów oraz fanów God of War (moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu książki), no i walecznych babek.