Klątwa recenzja

Przeczytałam wszystkie pięć części o komisarzu Deryło i choć wszystkie są świetne to ostatnia to naprawdę majstersztyk. Wiadomo nie od dziś że Max Czornyj ma bardzo dobry warsztat, ale warsztat literacki to nie wszystko, trzeba jeszcze stworzyć historię która wciągnie czytelnika i bohaterów, z którymi albo będziemy się utożsamiać, albo będzie budził w czytelniku emocje. KLĄTWA ma to wszystko.
Komisarz trafia do nieco zapuszczonego, hotelu po słowackiej stronie Tatr, do którego dostać się można kolejką linową. Deryło trafia tam kiedy na zewnątrz rozpętała się zawierucha która odcięła drogę ucieczki z hotelu. Razem z komisarzem do hotelu przyjeżdża grupa osób które dostały zaproszenie żeby właśnie tego dnia stawić się w hotelu. Na pozór nic ich nie łączy, a jednak wszyscy dostali zaproszenie od tej samej osoby. Bardzo szybko okazuje się że cel tego zaproszenia jest makabryczny. Jedna z zaproszonych jest młoda aktorka, która zostaje zamordowana jako pierwsza. Na szczęście do hotelu w ślad za komisarzem przyjeżdża jego koleżanka z pracy Tamara Haler, której lotny umysł i niezwykle predyzpozycje okazja się niezwykle pomocne w ustalaniu tego kto i dlaczego zabił. Jednak zanim to nastąpi pojawia się kolejna ofiarą, a wiadomość która zostaje znaleziona przez policjantów nie napawa optymizmem głosi bowiem że wszyscy oni zginą. Zaczyna się wyścig z czasem i poszukiwanie zabójcy, pytanie czy jest on wśród gosci hotelu czy też gdzieś się ukrywa. Próby wezwania pomocy uniemożliwia pogoda, zawierucha uniemożliwia również lądowanie śmigłowca, który miał pomoc uwięzionym. Grupka ludzi musi radzić sobie sama. Poznajemy krótko historie każdego z nich, to pomaga Haler znaleźć wspólny mianownik dla tych osób, to powoli prowadzi ich do mordercy. Poznajemy też poprzez retrospekcje historie samego mordercy. To pomaga znaleźć powód jego ataku.
Niezwykle zaskakuje morderca, kompletnie nie spodziewałam się że to akurat ta osoba, ale to właśnie jest cały Max Czornyj, przy jego książkach nie sposób się nudzic.