Jak już dobrze wiecie, nasza rodzinka uwielbia podróżować. A największą satysfakcję sprawia nam zwiedzanie różnych ciekawych obiektów. Muzea także są mile widziane, ale wiadomo, że dla sześcioletniego dziecka najciekawsze są miejsca, które można odwiedzić osobiście i poczuć ich klimat. A skoro nasza córeczka lubi odwiedzać różnego rodzaju budowle to może warto zainteresować ją również elementami architektonicznymi tych miejsc? Żeby jednak nauczyć nasze dziecko czegokolwiek w tym temacie, najpierw trzeba samemu co nieco wiedzieć. Pamiętam, że będąc w podstawówce moja nauczycielka często opowiadała nam o różnych takich elementach i zachęcała, by poszukiwać je podczas wycieczek szkolnych w zamkach, pałacach czy kościołach. Wtedy bez zająknięcia potrafiłam wymienić charakterystyczne cechy niektórych stylów i byłam z siebie bardzo dumna. Z czasem jednak wszystko wyleciało mi z głowy... może warto więc odświeżyć pamięć? :)
Z pomocą przyszedł mi przewodnik wydawnictwa RM, który jakiś czas temu trafił do naszego domu. Jest to oczywiście książka, w której odnajdziemy całe mnóstwo informacji dotyczących architektury począwszy od starożytności aż po współczesne wieżowce. I choć lektura ta z pozoru wydaje się dość niepozorna, wierzcie mi, że zawarta w niej wiedza jest ogromna. Wystarczy, że zerkniecie na spis treści, a z pewnością przyznacie mi rację :) Odnajdziemy tu bowiem takie rozdziały jak: architektura bizantyjska i romańska, styl azjatycki czy wiktoriański, architektura islamu, średniowiecza, wczesnego modernizmu czy nawet nowoczesna. Oczywiście każdy z rozdziałów zawiera także szereg podrozdziałów, których wymieniać już nie będę. Jest ich naprawdę całe mnóstwo.
Zatem jak sami widzicie, wachlarz zagadnień poruszanych w książce jest ogromny. Dzięki temu przewodnikowi dowiemy się czym charakteryzuje się architektura japońska, a czym chińska. Jakie cechy zawiera na przykład niemiecki styl Pensylwanii, albo czym różni się gotyk francuski od angielskiego. Gdzie możemy podziwiać sklepienia kolebkowe charakterystyczne dla stylu klasycznego, albo jak nazywa się styl, który możemy podziwiać odwiedzając operę w Sydney. To wszystko i dużo dużo więcej mieści się w tej niewielkiej lekturze, którą dzięki jej skromnym gabarytom możemy zabrać ze sobą niemalże wszędzie.
Jak już wiecie treść tego przewodnika jest bardzo obszerna. Co więcej, wiedza zawarta w książce jest ujęta w dość prosty sposób. Nie trzeba być miłośnikiem sztuki czy znawcą tej dziedziny wiedzy, by podczas czytania zrozumieć sens poszczególnych opisów. Do tego by się czegoś nauczyć z tej książki nie potrzebujemy także wiedzy historycznej czy geograficznej. Bo nawet jeśli nie mieliśmy okazji podziwiać wymienionych w książce miejsc czy obiektów na żywo - liczne piękne zdjęcia sprawiają, że sam przewodnik w ręku wystarczy.
Wspomniałam Wam już o tym jak wiele ciekawych informacji można tu wyczytać. Pisałam także o szeregu cudownych zdjęć obrazujących nam tę mądrą treść. Musze zatem poruszyć jeszcze jeden temat, który według mnie w przewodnikach jest bardzo istotny. A mianowicie sam układ zawartej w książce treści. I ponownie muszę tę lekturę wychwalić, bo i tym razem spełniła ona moje oczekiwania. Informacje ujęte w przewodniku są bowiem bardzo ciekawie i przejrzyście przedstawione. Oprócz tego, że rozdziały są naprawdę króciutkie, a ich tytuły od razu rzucają się w oczy dzięki pogrubionej czcionce, to dodatkowo podstawowe informacje dotyczące głównych charakterystycznych cech czy też genezy oraz czasu, w którym styl ten był wykorzystywany znajdziemy w niewielkiej ramce o kolorowym lecz dość spokojnym tle. Tak więc element ten jest widoczny, lecz nie rozprasza naszej uwagi podczas lektury :)
Mnie osobiście ta książka bardzo się podoba. Choć nawet nie próbuję opanować całej wiedzy w niej zawartej, to z pewnością posłuży nam ona niejednokrotnie podczas rodzinnych wypadów. Już teraz razem z córeczką wspominając ostatnią wycieczkę do Krakowa starałyśmy się przypomnieć sobie jakie elementy architektoniczne widzianych tam zabytków najbardziej nas zachwyciły i odszukiwałyśmy podobne w książce starając się nadać im odpowiednie nazwy. Taka zabawa jest dość ciekawa, bo w ten sposób mała zwraca uwagę na wiele szczegółów, obok których poprzednio pewnie przeszłaby obojętnie. Teraz stają się one nie tylko ciekawe, ale jak się potem okazuje są to również szczegóły, które można skojarzyć z innymi budynkami widzianymi w innych miejscach. To jak zabawa w spostrzegawczość, tylko, że w tym przypadku dodatkowo uczymy się czegoś pożytecznego. Może ta wiedza nie przyda się w przyszłości mojemu dziecku. Nie wiem jeszcze jaką drogę wybierze jako dorosła osóbka. Ale staram się, by już teraz poznawała wiele różnych rzeczy. Dzięki temu mała będzie miała większe rozeznanie co ją tak naprawdę interesuje. I mam nadzieję, że w przyszłości będzie wykonywać zawód, który ją uszczęśliwi :)