Żyjemy w interesujących czasach, gdzie zamiana goni zmianę, a nowość wypiera przeżytki. Technologia idzie do przodu, świat dąży do uproszczenia, a kultura nastawia się na masowego odbiorcę. Literatura niewątpliwie nie pozostaje na uboczu - powstają nowe gatunki, książki stają się coraz mniej wymagające, nastawione na rozrywkę. Znakiem przemian są więc niewątpliwie przekształcenia w obrębie fantastyki - to już nie tylko fantasy i science fiction. I chociaż może zaraz polecą na mnie gromy, to jednak uważam, że paranormal romance fantastyką jest (chociaż większość jego źródeł doszukuje się w romansie).
W 2005 roku literackim światem zatrzęsła Stephanie Meyer. I chociaż jej książka nie jest początkiem gatunku paranormal romance, tak wydaje się, że od niej wszystko się zaczęło. Cały medialny szum wokół wampirów, krwi, zbrodni i uwikłanej w to miłości, rozpoczął panowanie nowych wyznaczników literatury. Przepis na udane dzieło? Przystojny młody mężczyzna o niezwykłych umiejętnościach, dziewczyna lekko zagubiona w świecie, może nieakceptowana, ale za to obdarzona siłą przyciągania niecodziennych zjawisk, wątek miłosny, trochę krwi i trupów, happy end. Czytając wszelkie zapowiedzi książkowe ma się właśnie takie, a nie inne wrażenie. Jak zatem wpisuje się w nową modę Courtney Allison Moulton?
Sama autorka to pasjonatka mrocznych historii, zaczerpniętych głównie ze starożytnych mitologii i legend. Cała jej wiedza na ten temat, a także wyobraźnia artystki (bo fotografia sztuką przecież jest) stała się źródłem dla jej debiutanckiej powieści "Anielski ogień". Sama książka jest też początkiem serii o przygodach Ellie.
Bohaterka to na pozór zwykła nastolatka. Tak też o sobie myślała aż do dnia swoich siedemnastych urodzin. Jedyne co ją niepokoiło, to nawiedzające ją praktycznie każdej nocy sny. Tajemnicze wydarzenia z odległej przeszłości jak na nocną zmorę były niepokojąco realistyczne. Na kilka dni przed urodzinami zauważa też pod szkołą wpatrującego się w nią przystojnego chłopaka. Od tej pory tajemniczy Will będzie próbował zbliżyć się do niej jak najszybciej.
Co jest powodem tego pośpiechu? Okazuje się, że Ellie nie jest tym, kim się wydawała. Sny, a także odczucie, że zna Willa od lat, nie są bezpodstawne. Chłopak wyjaśnia, że z dniem jej siedemnastych urodzin, zacznie wracać jej pamięć i umiejętności, które są niezwykle ważne nie tylko dla bezpieczeństwa samej Ellie, ale i całej ludzkości. Dziewczyna jest bowiem starożytną wojowniczką, pogromczynią kosiarzy, wysłanników diabła. Jako "narzędzie" walczące ze złem, jest nieśmiertelna. Podczas gdy jej ciało umiera, dusza odradza się w nowej postaci. Od zawsze towarzyszą jej też stróżowie, w tym wypadku jest nim sam Will. Ma on pomagać i chronić Ellie w każdej walce. Nikt jednak nie wiem, jaką istotą jest dziewczyna - kto ją stworzył i jakie są jej dalsze losy.
Niestety, każda śmierć Ellie przynosi coraz większe trudności w odradzaniu się jej mocy. Dziewczyna musi więc instynktownie walczyć z kolejnymi kosiarzami i mieć nadzieję, że powróci jej pełna pamięć o dawnych umiejętnościach. Dodatkowo dziewczyna gubi się nie tylko w nowej roli - coraz więcej trudności niosą relacje z ojcem, ciągle rozczarowanym jej zachowaniem, mniej czasu spędza ze znajomymi, a jej relacje z Willem nie opierają się tylko i wyłącznie na przyjaźni. A kosiarze i istoty im pokrewne, nieustannie i desperacko czegoś szukają. Jak Ellie więc poradzi sobie w nowym życiu, gdzie każdy krok niesie niebezpieczeństwo śmierci?
"Anielski ogień", jak widać, wpisuje się w gatunek paranormal romance. Chwała jednak autorce za to, że je bohaterami nie są wszechobecne wampiry czyhające na piękne nastolatki. Widać, że Moulton chciała odejść od utartego schematu i obecnej mody. W swojej książce zawarła bowiem elementy z wierzeń różnych kultur - nie brak tu szatana, Boga, archaniołów czy chociażby samej kostuchy. Ellie jest więc niejako bohaterem, którego przygarnęłoby większość religii. Jednakże sama językowa strona książki, pozostawia wiele do życzenia. Wiadomo oczywiście, że "Anielski ogień" to dzieło skierowane do młodego czytelnika, autorka więc uprościła przekaz do jak najmniej wymagającego. A według mnie jest to złe posunięcie. Książka ma przecież wzbogacać słownictwo, kształcić, a nie uczyć omijania trudności.
Przyznam, że do połowy "Anielskiego ognia" niesamowicie się męczyłam. Paranormal to nie jest gatunek, do którego chciałabym sięgać, poza tym raziła mnie sama forma dzieła. Ellie to również bohaterka niezwykle uciążliwa, której nie polubiłam nawet na końcu książki. Jednak ta druga część dzieła Moulton wydaje się być ciekawsza. Może przyciąga samo oczekiwanie na dalsze losy Ellie i Willa oraz zagadka, którą muszą rozwiązać. Myślę, że wielbiciele gatunku będą zadowoleni i czas z "Anielskim ogniem" spędzą znakomicie. Osobiście nie przekonałam się do książek z nurtu paranormal romance i chyba nigdy się to już nie stanie.