Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty recenzja

Alraune - homunkulus, diablica a może kobieta nieobyczajna

Autor: @melkart002 ·3 minuty
2024-03-27
Skomentuj
7 Polubień
Przyznam, że początkowo książka pod tytułem „Alraune” autorstwa, skądinąd mi nieznanego, Hannsa Heinza Ewersa, wydawała mi się nieco, no dobra, strasznie nudna. Dekadentyzm stanu mieszczańskiego nigdy mnie nie pociągał, a i cała ta otoczka fanatycznego manieryzmu, rzekomego obycia w świecie przytłacza swoją miałkością, niezmierną głupotą i, co tu owijać w bawełnę, miernotą. Pierwszy rozdział czytało mi się okropnie ciężko. Kilka razy odkładałem tę pozycję, coraz usilniej przekonując się do decyzji, aby poniechać czytania całkowicie. Na szczęście przemogłem się, i wkrótce okazało się, że to wcale nie taka zła książka.
O co w niej chodzi? No cóż. Autor opisuje w nim istotę ówczesnej sobie klasy mieszczańskiej – dorobkiewiczów, wykształconych na tyle, by umieć kształtować świat według własnych potrzeb, ale ograniczonego złymi nawykami szlachty i arystokracji (głupota, lizusostwo, czcza gadanina, mędrkowanie, fantazjowanie o wszystkim, czego się nie zrobiło, alkoholizm i tak dalej). Ogólnie nic ciekawego. Na szczęście w tę marność nad marnościami Ewers wplótł jeszcze odrobinę fantastyki i erotyzmu. Główny bohater, przedstawiany jako Tajny Radca, pod wpływem swego zdegenerowanego siostrzeńca, (który swój intelekt i zrobienie ogromnej kariery, woli poniżyć dla potrzeb hazardu i lenistwa) wpada na pomysł stworzenia istoty nadnaturalnej, która miałaby mityczne moce mandragory. Nie wiem, czy jesteście rozeznani w temacie, ale chodzi mniej więcej o to, że mandragora ma przynosić bogactwo jej posiadaczowi. Pal licho, że prócz bogactwa, sama roślina, przypominająca swym kształtem człowieka, przynosi nieszczęście i śmierć. Główny bohater powieści, Jakub ten Brinken, Tajny Radca, a zarazem lekarz, staje się twórcą pierwszego zabiegu in vitro na człowieku – dając początek tak niezwykłej istocie, jaką jest Alraune.
Owa niewiasta, to z kolei córka skazańca, a właściwie tylko jego nasienia, które zdobyto już po śmierci „darczyńcy” i prostytutki, która w ostatecznym rozrachunku nie jest z tego stanu rzeczy zadowolona (zostaje osadzona w więzieniu) i umiera w ogromnych męczarniach w trakcie porodu. W ten sposób śmierć wkracza w życie młodej kobiety. Sama dziewczynka okazuje się cudem nie z tej ziemi – nie dość, że piękna, to przyciąga szczęście. Jednak w sukurs przychodzi jej śmierć i zło – nikt nie jest w stanie oprzeć się jej urokowi (poza zwierzętami, które krzywdzi cudzymi rękoma) i staruszkami, którzy są odporni na jej wdzięki. Gdzie by tylko się nie pojawiła, tam odkrywa się skarb, tam robi się wiekopomny interes, uzyskuje się ogromny spadek… Słowem – chodząca żyłka złota.
Chciałbym powiedzieć znacznie więcej, bo to dosyć kontrowersyjna książka, ale muszę się powstrzymać. W każdym razie, znajdziecie w niej pełno perwersji erotycznych (głównie na końcu), magii, cierpienia, naśmiewania się z ówczesnego społeczeństwa i ludzkich wad. Sama Alraune jest totalnie zdemoralizowana, w czym uczynnie towarzyszą jej napotykani ludzie, z przybranym ojcem Tajnym Radcą, inicjatorem całego przedsięwzięcia, tkającym niczym pająk sieć mnóstwa intryg, swawol i demoralizacji.
Co może nas zaciekawić? Przede wszystkim piękny język, którym napisana jest ta pozycja. Następnie pomysł, choć przypomina mi nieco Frankensteina i jeszcze jedną powieść (ale nie pamiętam tytułu), ma w sobie coś wyjątkowego. Chyba jednak najbardziej fascynuje mnie nie sama moc tytułowej bohaterki, ale jej prześlizgiwanie się przez życie. Nie posiada ani wykształcenia, mimo to jest piekielnie inteligentna. Potrafi świetnie manipulować całym swym otoczeniem, które nie jest w stanie oprzeć się jej urodzie, czarowi i temu czemuś, co przyciąga do ludzi niezwykłych zwykłych śmiertelników. Przez całą powieść zastanawiałem się, czy jest ona taka ze względu na bagaż genetyczny oraz legendę o mandragorze, a może dlatego, że została zostawiona sama sobie przez przybranego ojca, Jakuba ten Brinkena? Właśnie uświadomiłem sobie, że jego imię to nie przypadek. Przecież biblijny Jakub też kłócił się z Bogiem, wystawiał go na próby. Ten Brinken również rzuca wyzwanie Bogu, tworząc homunkulusa, i roztaczając niewidzialny parasol ochronny, obserwuje z rozkoszą poczynania niezwykłej dziewczyny i implikacje z tego wynikające. W przeciwieństwie do doktora Frankensteina, korzystając ze zdolności Alraune, bawi się całą gamą nieszczęść, nieprzewidzianych zdarzeń, oczekując, zgodnie z legendą o posiadaniu mandragory, kiedy spotka go samego ciężki los. A jaki tego będzie efekt – przeczytajcie sami.
Wbrew początkowemu znużeniu i senności, warto się przełamać, aby poznać losy tych nieco spaczonych bohaterów powieści sprzed blisko 100 lat. muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, i w miarę jak zastanawiam się nad kolejnymi sprawami, odkrywam kolejne znaczenia, podteksty i inklinacje świata, który istniał, choć nie całkiem, stulecie temu. Naprawdę warto.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty
Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty
Hanns Heinz Ewers
8/10

Nowe tłumaczenie słynnej dekadenckiej powieści, pełnej grozy i perwersyjnego erotyzmu Profesor medycyny Jakob ten Brinken wespół ze swoim siostrzeńcem, studentem Frankiem Braunem, postanawiają prz...

Komentarze
Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty
Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty
Hanns Heinz Ewers
8/10
Nowe tłumaczenie słynnej dekadenckiej powieści, pełnej grozy i perwersyjnego erotyzmu Profesor medycyny Jakob ten Brinken wespół ze swoim siostrzeńcem, studentem Frankiem Braunem, postanawiają prz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Na fali fascynacji fantastyką opartą na mitologii i legendach sięgnęłam po dzieło przeszło stuletnie czyli "Arlaune. Historia pewnej żyjącej istoty", która swój początek wywodzi z legend o korzeniu m...

@chomiczek71 @chomiczek71

Pozostałe recenzje @melkart002

Van Dewar
Czasem śmierć to nie wszystko

Jeśli nie macie akurat coś ciekawego do roboty, ten tekst jest dla was. Książka autorstwa Ryszarda Anatola Woszczaka to fascynująca powieść fantasy. Nie wiem czy ...

Recenzja książki Van Dewar
Czołgi. 100 lat historii
Z czołgiem za pan brat

Co wiem o czołgach? Zasadniczo nic. Nie wiem kiedy powstały, nie bardzo znam się na ich modelach – no może poza słynnym niemieckim Tygrysem i radzieckim T-34. Na szczęśc...

Recenzja książki Czołgi. 100 lat historii

Nowe recenzje

Ostrakon
Tajemnice skrzyni
@stos_ksiazek:

Aż wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie byłam w Toruniu, dlatego najwyższa pora zawitać do miasta Kopernika i pier...

Recenzja książki Ostrakon
Tron Królowej Słońca
Śmiertelne wyzwania i mroczne tajemnice dworu k...
@burgundowez...:

„Tron królowej słońca” autorstwa Nishy J. Tuli przedstawia nam historię Lor, młodej kobiety, która od dwunastu lat żyje...

Recenzja książki Tron Królowej Słońca
Nie ma kto pisać do pułkownika
Życie na zgliszczach rewolucji
@DZIKA_BESTIA:

Krótkie i bez ceregieli. Wprost do celu. Portret pułkownika i jego żony po klęsce rewolucji. Portret nędzarzy, choć dum...

Recenzja książki Nie ma kto pisać do pułkownika
© 2007 - 2024 nakanapie.pl