Aleo. Burza na północy recenzja

Miasteczko owiane tajemnicami i licznymi legendami mocno mnie pochłonęło. Czytając książkę czułam się jak część społeczności tej Krainy. Autor wprowadza nas do fikcyjnego świata, w którym dzieją się niepokojące rzeczy. Nad Kalantari zawisły czarne chmury i zmierzająca ku miastu liczna armia. Mieszkańcy są przestraszeni i niepewni przyszłości. Król zwołuje specjalną naradę, na którą zaprasza Aleo. Dziewczyna należącą do rodziny królewskiej została osierocona w dzieciństwie. Pierwsze lata życia spędziła na zamku. Jednak królowa obawiając się o przyszłość swojej niezbyt ogarniętej córki Eli rozkazuje królowi pozbyć się dziewczyny z zamku. Aleo zamieszkuje z wujkiem Fere. Z pasją tworzy biżuterię, a jej rubinowe włosy dodają jej wyjątkowości. Po niezwykłej naradzie w zamku bohaterka postanawia się przejść i przemyśleć, to co usłyszała z ust króla. Przed nieuwagę wpada do wody, a stara wiedźma przechodząca nieopodal ratuje ją od śmierci. Na pożegnanie wypowiada uratowanej przepowiednie. Czego ona dotyczy? Czy królowa pozwoli Aleo wrócić do zamku w innym charakterze? Co grozi mieszkańcom Kalantari i czy Aleo zdoła spełnić oczekiwania króla? Jakie jeszcze tajemnice i legendy skrywają się w tej pięknej krainie? Zachęcam do przeczytania przygód Aleo,którą swoją drogą bardzo polubiłam, nie tylko ze względu na to, że podzielam jej pasję do rękodzieła. Ta książka to debiut autora, ale w wielkim stylu, tym bardziej polecam wam książkę. Jeśli lubicie fantastykę to ta pozycja na pewno was zadowoli.