Cegła. Tyle pomyślałam, gdy ją zobaczyłam. Ale że napisał ją King - odmówić sobie nie mogłam. Pozytywne recenzje zadziałały zachęcająco i zabrałam się do czytania.. ale niewiele brakowało i ta cegła by mnie pokonała - nie treścią, a kłopotliwą objętością. Jednak udało się i wcale nie żałuję wyboru!
„Skręcił kark i rozbił czaszkę o nic, w które wyrżnął.”
Pewnego pogodnego, jesiennego dnia małe amerykańskie miasteczko Chester's Mill zostaje nagle i niewytłumaczalnie odcięte od świata. Otacza je niewidoczne pole siłowe, które mieszkańcy zaczynają nazywać kopułą, kloszem, a wkrótce i granicą między piekłem, a resztą ziemi. Sytuacja szybko się pogarsza. Pole wpływa niekorzystnie na środowisko, brak deszczu, brak wiatru, brak dostaw, zanieczyszczenia gromadzą się w powietrzu nieoczyszczone i nieodfiltrowane, kończy się propan, więc wraz z nim prąd i ogrzewanie, a ludzi powoli ogarnia panika… Dale Barbara, weteran wojny w Iraku zarabiający na życie jako wędrowny kucharz, jest zmuszony do pozostania w Chester’s Mill. Wspierany przez wojsko, które znajduje się na zewnątrz kopuły, wraz z garstką ochotników próbuje uspokoić nastroje społeczne. Na drodze staje im Duży Jim Rennie, ambitny lokalny polityk, który za wszelką cenę chce wykorzystać sytuację dla własnych celów. Wraz z synem ukrywają wiele koszmarnych tajemnic, które nie mogą ujrzeć światła dziennego.
Czas ucieka, a największym wrogiem mieszkańców jest sama kopuła. Czy dowiedzą się, jak powstała, zanim będzie za późno? Czas goni. A właściwie czasu już brak…
„Miał wrażenie, że przez dziurkę od klucza zagląda do piekła.”
O tej książce ani przez chwilę nie mogłam pomyśleć, że jest nudna, brak w niej akcji i że autor rozwlekł całą historię, aby pozycja miała jak największą objętość - przeciwnie, chciałam, żeby niektóre wydarzenia były opisane jeszcze szerzej i dłużej. Niełatwo jest sprawić, by czytelnik czytając taką cegłę ani na moment nie nabrał chęci na rzucenia lekturą w ścianę z nudów. Tutaj akcja jak już się zacznie, to rozpędza się ze strony na stronę, z wydarzenia na wydarzenie, z morderstwa na morderstwo, a jednak - Kingowi udało się to znakomicie! W kwestii rozwoju całej historii i trzymania czytelnika w napięciu i oczekiwaniu przez cały czas Stephen jest niekwestionowanym królem! Ileż jest przecież teraz książek, w których wydarzenia są opisywane bardzo szczegółowo, byleby było te 300, 400 stron.. A tu mamy ponad 900, z czego żadna nie została zmarnowana w najmniejszym nawet calu.
„Myśl jest jak wirus przeziębienia: wcześniej czy później zawsze kogoś dopadnie.”
Po pierwszych kilkunastu stronach książki niewiele rozumiałam - nie chodzi mi o styl pisania autora czy o samą historię, lecz bohaterów. Każdy z nich był inny, szczegółowo opisany, oryginalny i prawdziwy oraz wyrazisty - jednak było ich wiele. Bardzo, bardzo, bardzo wiele. Na samym początku pozycji wynotowane są co ważniejsze (czyli nie wszystkie) postacie... co zajęło całe trzy strony. Pierwszy raz czytając, cieszyłam się, że tyle osób zginęło dosyć szybko - mniej imion i nazwisk do zapamiętania pomogło w odnalezieniu mi się w całej tej historii, ale nadal osób było zbyt wiele - i tu należy podziękować Kingowi, za to ich wcześniejsze wypisanie, dzięki czemu w razie jakiś wątpliwości mogłam przekartkować powieść na początek i dowiedzieć się, kim dany jegomość jest. Tę olbrzymią populację przez jakiś czas uznawałam za wadę pozycji, lecz w końcu przekonałam się, że gdyby nie to, całość nie byłaby tak ciekawa i hipnotyzująca. Każdy czytelnik w mig znajdzie swojego ulubieńca - przy takiej liczbie różnorodnych bohaterów nie zrobienie tego jest prawie niemożliwe - i zacznie mu kibicować.. bo nawet zwykłą babuszkę trzeba dopingować, gdyż jak się okaże, śmierć czeka wszędzie, może się czaić za każdym zakrętem i przyjść o każdej porze. Dla ułatwienia poradzenia sobie z tym klockiem i odnalezienia się w tym wszystkim, na samym początku znajdziemy też mapkę Chester's Mill oraz najbliższej okolicy, dzięki czemu od razu zrozumiałam co i gdzie. Trzeba pamiętać, że miasto jest niewielkie, ale mieszkańców ma sporo.
„Miasto nie jest wielkie, wszyscy gramy razem.”
Książka zawiera też w sobie swoisty morał, a raczej całe ich mnóstwo, multum małych, pobocznych wniosków, rad autora, których kilka najlepiej jest zacytować, niż rozwodzić się nad dogłębną analizą - każdy musi dotrzeć do sedna sam.
„Żal za wyrządzone zło może i jest lepszy niż nic, ale nawet najgłębszy żal po fakcie nigdy nie będzie dostateczną pokutą za przyjemność czerpaną z niszczenia, czy chodzi o podpalanie mrówek, czy zabijanie jeńców.”
„Jeśli człowiek odzyska szacunek do siebie, to w większości przypadków - nie wszystkich, ale w większości - odzyskuje także zdolność myślenia, a przynajmniej widzi sprawy z większą klarownością.”
„Bądźmy dobrej myśli, ale gotowi na najgorsze.”
Jednakże najważniejszym przesłaniem, którego nie można zacytować dosłownie, ale trzeba samemu odszukać w książce jest to, że nienawiść, kłamstwo, morderstwo i ślepa głupota w połączeniu ze sobą potrafią zniszczyć wszystko i wszystkich, co najłatwiej jest zaobserwować, przyglądając się uważniej Dużemu Renniemu i jego "boskiej polityce", czyli wykorzystywaniu swej władzy w potworny sposób, gdyż (jak ona twierdzi) ma do tego prawo, bo dał mu ją Bóg i tego on od niego chce.
„Nadzieja to najgorsze skurwysyństwo jakie wyszło z puszki Pandory”
Pisarz zwykle nie przebiera w słowach - no bo jak niby w pełni oddać okrucieństwo władz, bezsens wewnętrznej wojny i całe to zamieszanie, które wprowadziła pojawiająca się znikąd kopuła? Nie było grzecznie, uprzejmie i kulturalnie, tylko brutalnie i bezpośrednio, co odnotowuję jako wielki plus dla całej powieści.
„[...] Po co kłamać? - zastanowił się Barbie. Reakcja odruchowa? Cywilów należy traktować jak grzyby - trzymać w ciemności i podlewać gównem?[...]”
Nie doszukujmy się tutaj racjonalnego i - rzekłabym - normalnego zakończenia. Trzeba przecież pamiętać, że oprócz elementów grozy, jak i sensacji znajdziemy tu science-fiction. Na początku wydaje się, że jest tego niewiele, bo na pierwszy plan wysuwa się idea Dużego Renniego i jego siejące spustoszenie działania, ale wszystko opiera się prawie w całości na tymże właśnie gatunku. I to właśnie mnie zachwyciło, wszystkie elementy książki idealnie skomponowały się ze sobą.
„- Co się stało?! Myra, ci ci jest?! - Wypadek - powiedziała, i pokazała mu prawą dłoń. Tyle że prawej dłoni nie było. Jedynie chlustający krwią kikut. Myra uśmiechnęła się słabo. - Auć - powiedziała.”
Miejscami zdawało mi się, że określenie tej książki thrillerem to za mało.. bo trzeba przyznać, że zamiłowanie Kinga do horrorów wyraźnie wychodziło na wierzch - autor nie szczędzi w swej książce wstrząsających i pełnych grozy opisów skutków wpływu kopuły nie tylko na środowisko, ale przede wszystkim na społeczeństwo Chester's Mill. Często zdarzało się, że krew tryskała na prawo i lewo, kikuty, wnętrzności i martwe ptaki zdarzały się codziennie, jednakże przy takiej objętości powieści i całej tej historii wciąż czułam niedosyt - co skutecznie zaspokoiło zakończenie książki - niesamowite, zaskakujące i pozostawiające po sobie smutek... że to już koniec.
„Wstyd mi za ciebie. Nisko upadłeś. Tańczysz jak ci zagrają. A kiedy mówią skacz, pytasz, jak wysoko.”
Autor pisząc tę powieść spisał się świetnie - właściwie, to byłabym w stanie napisać tę recenzję w większości samymi cytatami. Każde zdanie było przemyślane wielokrotnie, większe kawałki tekstu splatały się ze sobą w taki sposób, że książka łączy się w jedną, spójna całość. Na samym końcu w "Notce od autora" King napisał, że zabrał się za tę powieść wiele lat temu, lecz odłożył ją i na długi czas o niej zapomniał - strasznie się cieszę, że w końcu wspomnienie powróciło i mogłam po raz kolejny nacieszyć się - nie przesadzając - geniuszem niekoronowanego króla horroru! Więc jeżeli kogoś przeraża ogrom tej cegły, to tym bardziej powinien się za nią zabrać, bo zaręczam, wciąga do końca, a nawet na jeden dzień dłużej! Przypomniała mi się książka "Sekundę za Późno" Williama R. Forstchena, w której społeczność również w swoisty sposób została odcięta od reszty świata - tamtej książce dałam 10, ale "Pod Kopułą" to arcydzieło, które wobec tamtej oceny może dostać tylko 10+/10.