„Snajperzy. Historia strzelców wyborowych” autorstwa Johna Waltera to książka dedykowana miłośnikom strzelectwa, szczegółowej historii broni. Dla nich będzie to pozycja, jak to mówią młodzi „epicka”. Dla innych czytelników, to jednak pozycja trudna, naznaczona wieloma trudnymi sformułowaniami. Bez głębokiej wiedzy z dziedziny strzelectwa, materiał zdaje się nie lada wyzwaniem. Ale do rzeczy.
John Walter to światowej sławy szkocki historyk, zajmujący się opisywaniem dziejów broni. Choć dotychczas nie miałem okazji zapoznać się z jego dziełami, już od pierwszych stron czuć wielkie znawstwo, przeogromną wiedzę i miłość do tego, czym się zajmuje. W książce znajdziecie mnóstwo nazwisk autorów wszelkiego rodzaju broni palnej, nieopisany zasób terminów związanych z wyposażeniem i mechanizmami broni strzeleckiej. Muszę przyznać, że to mnie ogromnie przerosło. Jako laik, nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić o co może chodzić Autorowi. I nawet sporadyczne schematy nie były w stanie uświadomić mi całości sprawy. Niemniej dowiedziałem się z tej pozycji sporo ciekawych informacji. Czy wiedzieliście, że mniej więcej 200 lat temu, strzelcy wyborowi strzelali leżąc na plecach? Ja nie, nawet nie przypuszczałem że to wykonalne.
W tej pozycji historiograficznej sporo miejsca poświęcono snajperom. Najczęściej ich sylwetki są szczegółowo opisane, rozbudowane. Niektóre postacie są dojmująco przedstawione, wręcz rozbrajająco. Jednak zabrakło mi opisu mentalności takich ludzi. Co sprawia, że są mistrzami w swym fachu? Co czyni ich tak skutecznymi? Niektórzy z ukazanych w książce bohaterów kierują się honorem ponad wszystko, ale ciężko mi uwierzyć, że to aż takie proste. Rycerz-snajper chyba nie istnieje, bo jak wytłumaczyć fakt, że zabija się kogoś w taki sposób, w którym przeciwnik nie może się on obronić? Przecież to zwykłe zabójstwo, więc jak można się unosić honorem? Taki „kodeks” jest nieco na wyrost. Albo ja mam za małą wyobraźnię.
Za to bardzo spodobało mi się rozprawienie Autora z pewnymi legendami i mitami dotyczącymi snajperów na przestrzeni dziejów. Z rozbrajającą szczegółowością przedstawia wszelkiej maści nieścisłości historyczne, tłumacząc wszystkie mankamenty takich zdarzeń. Co ciekawe, nie oszczędza żadnych bohaterów, czy to amerykańskich, angielskich, francuskich… I taka historia bardzo mi się podoba. Bardzo chciałbym, aby nasi autorzy, zwłaszcza ci z IPN-u, pomijając swoje animozje do pewnych tematów, bardziej rzeczowo poświęcili się pisaniu prawdy historycznej, a nie na zamówienie prawicowych środowisk.
Fajnie czyta się również o tym, jak rola strzelca wyborowego/snajpera, zmieniała się na przestrzeni dziejów, a właściwie ostatnich 250 lat. Co ciekawe, ich rola zdecydowanie wzrasta, być może dlatego tacy żołnierze są najczęściej wybieraną postacią w grach komputerowych. Zresztą kto z nas nie słyszał o amerykańskim snajperze wszechczasów, który wsławił się w walkach na obszarze Bliskiego Wschodu. Warto również zauważyć, co Autor książki czyni, że wiele ważnych wydarzeń w historii najnowszej zostało napisanych właśnie przez takich ludzi. Co mam na myśli? O tym będziecie musieli dowiedzieć się sami. Naprawdę warto.
„Snajperzy” posiadają jednak trzy mankamenty. Po pierwsze – nie rozumiem dlaczego zdjęcia okraszające książkę są czarnobiałe? Ciężko jest zauważyć szczegóły budowy broni – tak, czepiam się. Szczerze, to czuję wielkie rozczarowanie. Byłem przygotowany na solidną dawkę zdjęć tak rzeczowych i kolorowych, jak wypowiedzi Autora.
Po drugie – czuję niejakie rozczarowanie tym, że Walter opisuje historię broni strzeleckiej z perspektywy anglo-amerykańskiej. Zasób informacji z krajów anglojęzycznych jest przebogaty, szczegółowy do granic. Zaś inne kręgi, no, może poza prusko-niemieckim, pozostawia nieco do życzenia. A już żebyśmy poczytali coś o dokonaniach słowiańskich „zbrojmistrzów”. Znalezienie informacji na ich temat jest naprawdę ciężko. A przecież też mieliśmy coś do powiedzenia w tych kwestiach.
Po trzecie – nomenklatura której używa Autor zdecydowanie przytłacza każdego, kto nie posiada choćby najmniejszej wiedzy w dziedzinie uzbrojenia. Żeby chociaż ktoś umieścił w niej przypisy, które tłumaczyłyby takim laikom jak ja, na czym rzecz polega. A może wystarczyłyby zdjęcia z opisem? Wtedy książka mogłaby trafić do szerszej rzeszy czytelników. A tak, została ograniczona do grona nielicznych fachowców i „fanatyków” tematu. Szkoda, bo to naprawdę fajna pozycja. I mimo kłopotów jakie miałem z jej zrozumieniem, pobudziła we mnie ciekawość tą sprawą. Z pewnością sięgnę po inne książki tego Autora, ale zacznę od czegoś łatwiejszego do przyswojenia.
Czy polecam? Tak, jak najbardziej. Ale zdecydowanie naprawdę ogromnym miłośnikom tej dziedziny historii. Śmiało można rzec, że to kompetentne kompendium wiedzy. Podejrzewam, że dla takich osób będzie to jak „schwytanie” Pana Boga za nogi. Dla mnie nieco trudna pozycja, bo nie mam żadnej wiedzy w tym temacie.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.