Bardzo lubię książki Charliego Donlea i zazwyczaj sięgam po nie w ciemno, bo wiem, że są one ciekawe. Tak było także w tym przypadku, jednak z bólem serca muszę stwierdzić, że nie jestem tak zachwycona jak to miało miejsce przy "Uprowadzonej" czy "Domu samobójców".
Znów towarzyszymy Rory Moore - rekonstruktorce sądowej przy rozwiązywaniu sprawy morderstw z przeszłości, jednak tym razem wydarzenia bezpośrednio dotyczą osób z jej bliskiego otoczenia. Okazuje się, że ojciec Rory - świetny adwokat, pomagał mężczyźnie, który został skazany za zabójstwo swojej żony Angeli, ale jednocześnie podejrzewany był o kilka innych zbrodni w końcówce lat 70, które jednak nie zostały mu udowodnione. Fabuła jak dla mnie nie jest wybitna, ale autor świetnie potrafi zaciekawić czytelnika i bez problemu można wczuć się w prezentowaną historię, więc całość czyta się stosunkowo szybko.
Bardzo podobało mi się to, że znów mamy podział na wydarzenia z 1979 roku, gdy swoją historię opowiada Angela (i to jak dla mnie najlepszy punkt tej książki), ale także wiemy, co dzieje się współcześnie, gdy Rory próbuje dotrzeć do całej prawdy. Dodatkowo, kilka rozdziałów pisanych jest z perspektywy Złodzieja, co jest bardzo ciekawym zabiegiem.
O stylu autora chyba nawet nie muszę za dużo mówić, bo po prostu bardzo go lubię i tutaj także wszystko czytało mi się dobrze. Nie było zbędnych opisów, a przedstawiane przez niego postacie dało się lubić. Rory jest bardzo specyficzna, ale to chyba właśnie w niej jest najlepsze, a w tej części możemy poznać trochę więcej jej historii, co uznaję za duży plus. Moimi ulubionymi momentami są oczywiście sceny z nią i Lane'm, bo jest to dla mnie niesamowicie niezwykła i intrygująca para i chciałabym ich tylko więcej.
Postacie, styl, zamysł na fabułę, forma, to wszystko mi odpowiada, bo jest to takie typowe dla twórczości Donlea, ale jednak czegoś mi tutaj brakowało. Przez dużą część książki się po prostu nudziłam, bo było sporo momentów, które nic nie wnosiły do historii, a ja wolę, gdy akcja gna do przodu, a tutaj wszystko działo się bardzo powoli i schematycznie. Nie pomagało tej historii także to, że od połowy już wiedziałam jak to wszystko się skończy, więc nie miałam żadnego elementu zaskoczenia. Nie towarzyszyły mi też żadne większe emocje, bo wszystko działo się tak... Od ręki. Autor nie budował napięcia tak jak w poprzednich historiach i dlatego jestem odrobinę niezadowolona, bo wiem, że stać go na dużo więcej.
Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo zżyłam się z Rory i sięgnę po kolejną książkę z tej serii, żeby tylko poznać jej dalsze losy. Umysł tej bohaterki jest przedstawiony fantastycznie i mogłabym czytać te historie tylko ze względu na nią.
Reasumując, nie jest to najlepsza książka Charliego Donlea i chyba nie od niej powinno się zaczynać spotkanie z jego twórczością, ale nie oznacza to, że jest zła. Przeczytałam ją w ciągu dwóch dni, kilka elementów naprawdę mi się podobało, ale po prostu zbyt mało było w niej emocji i zwrotów akcji, które ja osobiście uwielbiam. Dla kogoś, kto lubi powolne tempo, może się okazać bardzo ciekawą pozycją. Ja jedna chciałabym od Donlea czegoś mocniejszego, bo wiem, że potrafi to napisać.