“(...) cokolwiek odtrącimy, wróci by wziąć na nas pomstę.”
“Chętnie posługuję się pieniędzmi, ale nie pozwalam, żeby to one posługiwały się mną. Służba za pieniądze daje najemnikowi pewien dystans wobec ambicji i celów jego dowódcy. Oto o należyty użytek z pieniędzy; sława z myślą o zapłacie staje się cnotą, podczas gdy umiłowanie ojczyzny czy żądza chwały czynią człowieka igraszką jego własnych pragnień. A to już wręcz grzech. Za darmo slużą tylko patrioci i głupcy.”
“Całe życie to łowy (...) nieustanne, bezlitosne łowy... Nie będziesz sam łowcą – to zaraz zapolują na ciebie inni, zaszczują, zagryzą... Lepiej więc samemu polować i samemu szczuć, gryźć, dławić... Bądźże więc zawsze gotów na łów... zawsze silny... zawsze czujny, drapieżny, bezlitosny... Nie daj nigdy sobie wydrzeć zwycięstwa, bo to śmierć... A zwycięstwo to radość, upojenie, szczęście... Zawsze zwyciężaj.”
“Czyż nigdy nie przestaniecie mieszać Boga i wiary do swych swarów, żądz i nienawiści, o ślepcy?”
“Niewysłowiony czar upojnej majowej nocy (...) tak dalece opętał skromną cichą małżonkę (...), że sama stała się nagle jak noc upojna, pełna niewysłowionego czaru, nabrzmiała żądzą i rozkoszą... jak noc śmiała w obnażaniu i szczodra w roztaczaniu wszystkich swych wdzięków... jak noc natarczywa, nieznużona, wszystko sobą ogarniająca.”
“(...) zwycięstwa w dysputach są bezużyteczne. Są blichtrem. Słowa zawsze budzą większy gniew niż milczenie.”
“(...) widzę siebie aż nazbyt wyraźnie w oczach otaczających mnie ludzi.”
“Szaleństwo mądrych jest zawsze większe niż głupich.”
“Powiadają, że poznać samego siebie znaczy to poznać wszystko, co ludzkie. Ale, rzecz jasna, nikt nigdy nie może poznać siebie. Nic, co ludzkie, nie jest ostatecznie obliczalne, jesteśmy obcy nawet dla samych siebie.”
“Muszę powiedzieć, że trząsłem się ze wściekłości czytając owe słowa. Tak, jestem próżny. Nie ma na to rady. Pragnę uznania. Pragnę zaszczytów. Pragnę sławy. Ale pragnę tylko tego, co mi się należy.”
“Jedni kochają konie, inni ptaki, jeszcze inni zwierzęta różne. Ja natomiast od dziecka namiętnie pragnąłem posiadać książki.”
“Jak powiedział ich Bóg Mojżeszowi: "Izrael jest moim synem, moim pierworodnym". Otóż jeżeli ten Bóg Żydów jest istotnie, jak twierdził Paweł, Jedynym Bogiem, to dlaczego zachował dla jednej nieważnej rasy pomazanie, proroków i zakon? Dlaczego pozwolił reszcie ludzkości tkwić przez tysiące lat w morku, w fałszywej wierze? Oczywiście Żydzi przyznają, że jest "bogiem zazdrosnym". Ale cóż to za nieslychana rzecz u absolutu? Zazdrosny o co? A także okrutny, bo pomścił się za grzechy ojców na niewinnych dzieciach. Czyż nie jest bardziej prawdopodobny ów stwórca opisywany przez Homera i Platona, jedna istota ogarniająca wszelkie życie – główne źródło, z którego emanują bogowie, demony i ludzie?”
“Czy chcecie posągu, czy człowieka?”
“Sokrates się mylił (...) gdy mówił, że wiedza jest wyłącznym dobrem człowieka, a niewiedza samym złem. Niewiedza może oznaczać ogromne szczęście, wiedza zaś straszne nieszczęście. Istnieje na to mnóstwo przykładów. I w ogole nikt nie ma nic złego na myśli, mówiąc, że niewiedzący są szczęśliwi. Właśnie tacy są. Ich życie to raj, a ich praca jest zarabianiem na chleb, pozbawionym nieprzeniknionego gąszczu wątpliwości, który otacza ich wiedzę, ponieważ wiedza jest wyłącznie powracającą stale formą zwątpienia.”
“Mnie się wydaje, że człowiek rodzi się każdy możliwy. Właśnie tak muszę to powiedzieć: każdy możliwy. Wszystko w nim może być – najbardziej odmienne, najbardziej mu zaprzeczające, najdalsze. Charakteru nie ma właściwie, póki rozważamy go w oderwaniu, charakter nie istnieje sam przez się. Przedłużenie każdej z cech wrodzonych sięga w nieobjętą głąb możliwości. Dopiero obcy świat, następujący zewsząd i z bliska, zamyka te otwarte drogi, każdej z możliwości wyznacza ostateczną granicę. Dopiero ludzie decydują wreszcie całą tę sprawę. Przecież w stosunku do każdego człowieka stajemy się, jesteśmy kimś innym. (...) W cięgłej, niewiedzianej pracy manifestowania siebie charaktery nawzajem się korygują, nadają sobie wciąż nowe stopnie hierarchii, opatrują się wciąż nowym znakiem algebraicznym i tak wzajemnie nasycają się wartością.”
“(...) żyłem wyobraźnią, jak się to określa; miałem pewne literackie skłonności – swobodnie władałem wierszem – ale wśród współbrzmiących we mnie głosów nie rozróżniałem żadnego, który przypominałby tonacje namiętnych uniesień. Niektóre z moich wierszy pełne były muzyki, inne pełne były barw; lecz w jednych i drugich niesłyszalny był gwałtowny trzepot wielkich skrzydeł miłości. Krótko mówiąc, zawsze byłem jedynie miernotą wyróżniającą się pewnymi dziwactwami; gdyby dodał pan do mojej nienawiści do kłamstwa i odrazy do świata tę nieznośną pogardę, jaką czułem do swojej własnej natury, znałby pan na pewno zasadnicze cechy mojego usposobienia (...).”
“Wiedz, że jest tylko jedno jedyne obrzydzenie: wywołane przez własną niemożność zaatakowania, zwyciężenia, przełknięcia i strawienia wielkiego wroga, który czai się w nas samych.”
“Umysł, ta cierpka i jałowa marność, w której źdźbła głupoty łączą się z duchami nikczemności, umysł, ten odrażający embrion wielkiego kłamstwa ludzkiego, zatruwa zazwyczaj nawet naturalne uśmiechy.”
“Tylko uczucie jest rzeczywistością. Cała reszta to tylko miraże doczesnego życia i miraże snu.”
“Twoje oczy są niebieskoszarym zmierzchem, moja Lilio, Niebieskoszarym zmierzchem nad krajem dalekich radości... W krainie twoich oczu króluje sen. Źródła śpiewają cichutko w dawnych ogrodach... ”
“(...) to, co istnieje, nie miało innej racji bytu w moich oczach, niż zakończenie bytu któregoś dnia, i to jak najprędzej, ażeby dać swojej duszy okazję do lamentu.”
“Proszę się pochylić nad kolebkami, przeniknąć groy: kłamstwo jest wszędzie. Migoce w świetle błędnego ognika bagniska natwarzy dziecka i w odblasku lampki nagrobnej na czole starości. Przetacza się z roku w rok, ze stulecia w stulecie, jak z fali na falę przenosi się tanecznie kleisty osad. Zdradził pana ojciec, i matka i przyjaciel, i ta, przy której obiecywał pan sobie znaleźć spokój serca. Domy patrzą na siebie z nieufnością; mniej kłamstwa kryje się jednak w murze, postawionym przed murem niż w oczach kobiety spoglądającej na kochanka. Proszę nie ufać swojemu dziecku: jego nocne sny są pełne nienawiści i nie odważa się śmiać ani płakać; ma na ustach straszliwą mękę milczenia. Kłamstwo, zimne wyrachowanie i nieczułość serca czyhają na nas ze wszystkich stron. Twoja matka kocha w tobie to, co nie jest z ciebie; twoja najdroższa wielbi w tobie to, co masz z kogoś innego; każdy zdradzany jest w imię wszystkich i każdy uczy się w końcu oszukiwać samego siebie. Słońce wysuszy ci skórę, księżyc wybieli włosy i będziesz jak martwe drzewo na wietrze i jak liść unoszony w morze; i kiedy wybije godzina, zapytasz jeszcze: - Gdzie więc jest prawdziwe słowo? - Bo ten, który nie cierpiał przez miłość i przyjął ją taką, jaką znalazł, ten nigdy nie kochał i serce jego gnije w kłamstwie jak zezwłok robaka w nadgniłym jabłku. Ale ten, który cierpiał przez miłość do stworzenia i który wyrzekł sie jej, i który zwrócił się ku wiecznie czystemu źródłu skażonej rzeki, ten zna Miłość sprzed wieków i kroczy olśniny obecnością Boga.”
“O moim życiu niewiele miałbym do powiedzenia. Moje dzieciństwo nie znało miłości; moja młodość nie zakosztowała słodkich owoców uniesienia; u progu zaś starości, wiek dojrzały przeminął mi nie pozostawiwszy wspomnień o przyjaźni. Zawsze troszczyłem się tylko o to, żeby z pomocą nie kończących się dziwactw wypełnić pustą lukę, którą brak miłości pozostawił w moim sercu; miejsca wzgardliwie omijane przez czułość nawiedzane bowiem bywają prze plagi kłamstwa, szalbierstwa i okropności. Nawet moja rozkosz nie była niczym innym niż rozwiązlością wyobraźni. Moja gorzka i żałosna krew długo unosił z sobą rzymską występność i popiół Sodomy. Okrutnie oszukany w swoim poszukiwaniu czystej miłości, mściłem się na mojej duszy, plugawiąc własne ciało. Moja haniebna lubieżność spływała na ciało dziecka, jak ścieka z kwiatu odrażająca ślina nagich ślimaków. Szukałem miłości wszędzie, gdzie spodziewałem się ją znaleźć, i pozostawałem samotny w tlumie ślepych i gluchych. Jak wszyscy podróżni miałem jednak tysiąc pospolitych przygód u Dworu, na gościńcu i w oberży. Odczytywałem legendarną zachłanność, głupotę, i obłudę w najpiękniejszych oczach Europy. Moje serce było puste, moja dusza zwiędła. Jedyna odwaga, jaką poznałem w sobie, polegała na upodleniu; poza rozpustą byłem samą nieśmiałością. Z drżeniem zwracałem sę do kobiet, które trochę później znieważałem w sposób najbardziej brutalny i wynaturzony. Nigdy nie dręczyły mnie ambitne rojenia; byłem niezdolny do pojmowania szczęścia, wielkości czy sławy poza miłością. Obdarzony znakomitym poczuciem porządku i mało wytrwały, lekceważący sobie codzienne sprawy, wahałem się bezustannie między marnotrawstwem a sknerstwem, pragnąc naprawić jedne wady drugimi; kto znał mnie jako rozrzutnika w piątek, zdumiewał się widząc mnie skąpcem w niedzielę. Moja melancholia była zawsze głęboka; umykanie chwil mroziło mi serce.”
“Od najdalszych wieków łączyliśmy miłość z najwyższym imieniem Stwórcy, gdyż ani umysł, ani zmysły nie wystarczają, by doczesne bytowanie stało się dla nas rzeczywistością. Nie to bowiem, co do nas dochodzi, ale to właśnie, co pochodzi od nas, jes prawdziwym życiem. Być, to nie znaczy otrzymać życie, ale je stwarzać; miłość zaś jest jedynym narzędziem w nieskończonych możliwościach tworzenia. To, co nazywamy rzeczywistością nie jest banajmniej czymś, co się nam ofiarowuje, ale rezultatem wtajemniczenia; i rozpoczyna się ono z miłością. Utożsamianie więc, w ziemskich kategoriach, wiedzy o Boskim z jakąś Beatrycze zrodzoną z ciała i duszy to zabieg nie tylko przemyślny, logiczny czy wzniosły, ale przede wszystkim absolutnie konieczny. Niebo nie jest bynajmniej przywidzeniem majaczącego; prowadzą do niego drogi z piasku i skały, z piasku i skały przenikniętych miłością, przytłoczonych miłością tak wielką, że mozna zapłakać; nim rozpoczniemy więc podbój rzeczywistości tak porażającej, postarajmy się, by rzeczywista miłość przenikła nas już teraz, za trwania przygotowawczego życia w czasie.”