Piękna okładka i równie piękna treść.
Zauroczyła mnie ta książka. Pochłonęła. Wciągnęła na długie wieczory.
Była to przepiękna opowieść.
O życiu i jego wszystkich odcieniach.
O tym jak łatwo można umrzeć, dalej trwając.
O nadziei ukrytej głęboko pod skórą, która sączy się nieśmiało w odpowiednich okolicznościach.
O wielu końcach świata i jego początkach.
Bo słońce bez względu na wszystko zawsze wschodzi, wystarczy tylko oważyć się spojrzeć w jego stronę.
O poplątanych ścieżkach różnych osób, które zawsze się odnajdą.
Ale i o złu i okrucieństwie, które ma imię i własną historię.
Dająca nadzieje. Niejednoznaczna. Historia w historii.
Zdaję sobię sprawę, że nie jest to książka dla każdego. Bo akcja nie pędzi tu na łeb na szyję, a raczej przechadza się wolnym krokiem po kolejnych etapach życia, wracając wspomnieniami do tego co było. Składamy w jedną całość historię kilku osób, by zrozumieć każdy oddech, każdy krok i każde dzisiaj.
Delektować się tu można przepięknym językiem jakim napisana jest ta powieść. Wiele w niej smutku, nostalgii i przemyśleń. Wiele ludzkich dramatów i wątpliwości, zadumy nad kruchością życia. Ale też dużo delikatnego uśmiechu i przekonania, że każdy z nas bez względu na to w którym miejscu się dzisiaj znajduje, odnajdzie jeszcze niejedno szczęście.
...