Chociaż od przeczytania przeze mnie pierwszego tomu serii o "Braciach Miles" minęło ponad pół roku, wiedziałam, że prędzej czy później zdecyduję się sięgnąć po kolejne części. Jako że w grudniu zazwyczaj czytam znacznie mniej niż w innych miesiącach, stwierdziłam, że to dobra chwila, aby nieco odpocząć od literackich nowości i sięgnąć po nieco starszą publikację. Wybór padł zatem na kolejnego z braci Miles — Tristana. Czy jego historia urzekła mnie bardziej niż ta, która należała do Jamesona? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Tristian Miles to mężczyzna, który doskonale wie, czego chce. Kiedy firma prowadzona przez Claire Anderson popada w poważne kłopoty finansowe, Tristian dzwoni do niej i prosi o spotkanie. Chociaż kobieta ma świadomość, że mężczyzna jest jednym z wielu sępów, którzy pragną przejąć to, co jej zmarły mąż budował od podstaw, za namową przyjaciółki zgadza się z nim spotkać. Na miejscu dochodzi jednak do scysji między Claire a Tristanem, przez co oboje wychodzą ze spotkania z niezbyt zadowolonymi minami. Jednakże czy będzie to ich pierwsze i ostatnie zarazem spotkanie?
Chociaż od ich pierwszej interakcji minęło trochę czasu Tristan i Claire spotykają się ponownie na konferencji, która odbywa się we Francji. Czy poza miejską dżunglą Tristan okaże się zupełnie innym człowiekiem? Czy Claire wreszcie pogodzi się ze śmiercią męża i da sobie szansę na szczęście u boku innego mężczyzny? Czy synowie kobiety pozwolą na to, by ktoś zajął miejsce ich ojca? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że Tristian to prawdziwa perła wśród braci Miles. Oczywiście, nie znam dobrze jeszcze wszystkich z nich, więc może nie powinnam rzucać takim stwierdzeniem, zanim nie poznam ich wszystkich, ale myślę, że ani Elliotowi, ani Christopherowi nie uda się już go przebić. Tristan to mężczyzna, który w Miles Media zajmuje się przejęciami. I chociaż mogłoby się wydawać, że aby wykonywać dobrze tę pracę, powinien być bezwzględny i zimy, rzeczywistość jest jednak zgoła inna. Tris jest bowiem ciepłym i uroczym mężczyzną, który dla niejednej czytelniczki mógłby uchodzić za książkowego męża.
Natomiast Claire jest kobietą, która po stracie męża odsunęła swoje potrzeby na dalszy plan. Skupiła się na wychowaniu trzech synów i utrzymaniu na powierzchni firmy, która była oczkiem w głowie jej zmarłego męża i zabezpieczeniem na przyszłość dla ich wspólnych dzieci. Dzięki relacji z Tristanem uwierzyła w to, że jeszcze może zaznać odrobiny szczęścia u boku mężczyzny, jednocześnie nie zapominając o miłości swojego życia, którą bezpowrotnie utraciła.
Zdecydowaną zaletą tej części są synowie Claire, którzy dokuczają Tristanowi dosłownie na każdym kroku. Każdy fragment, w którym trenowali jego cierpliwość, rozbawiał mnie do łez. Myślę, że ich początkowa niechęć wobec niego i to jak stopniowo przekonywali się do niego, dodało sporo autentyczności tej publikacji. Myślę, że dzięki wprowadzeniu tego elementu, autorka chciała pokazać czytelnikom, że każdy człowiek zasługuje na miłość i że nigdy nie jest za późno, żeby dać sobie szansę na to, by ją przeżyć.
"Znienawidzony rywal" to historia, która bawi, rozczula i rozpala do czerwoności, dlatego, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji jej poznać, serdecznie Wam ją polecam.