"Zimne ognie" Simona Becketta to moje drugie podejście do Jego twórczości i chyba bardziej udane niż to poprzednie. Wcześniej czytałam jeden tom z Hunterem i jakoś tak wyszło słabo (nawet nie pamiętam tytułu). Tutaj było już lepiej, bo aż chciało mi się czytać tę książkę.
Fabuła początkowo wlecze się monotonnie, dopiero później ciekawie przyspiesza. Jest intryga, tajemnice i ekscytacja, choć całość mocno przewidywalna.
Główna bohaterka jak na swoją pozycję zawodową, gdzie liczy się dobry wizerunek, postąpiła dość irracjonalnie, jak nie ekscentrycznie. Ale przede wszystkim, w moim mniemaniu nieodpowiedzialnie.
Jeżeli chodzi o dwóch najbardziej aktywnych męskich postaci w tej lekturze, to obaj wydali mi się bardzo podejrzani, których lepiej unikać. Dość szybko też rozszyfrowałam Alexa, w sumie to już po liście od niego, określając go jako zagubionego, emocjonalnego i ....... mężczyznę. A Paul to drań i dupek. Nic poza tym.
W sumie to ten thrillera jest bardzo dobry i wciągający, z frapująca intrygą i nietuzinkowymi postaciami. Polecam.