Diaczenko, Oldi i Walentinow to kolejni autorzy, którzy udowadniają, że literatura zza wschodniej granicy ma nam bardzo wiele do zaoferowania. Tym razem jest to opowieść o podejmowaniu trudnych wyborów i o konsekwencjach, jakie za sobą pociągają, a także o przyjaźni i zdradzie. A wszystko to dzieje się w Uniwersum, będącym tworem składającym się z wielu niezależnych światów, zwanych Naczyniami, których granic strzegą aniołowie. W jednym z takich Naczyń pan Rio, bohater do wynajęcia, otrzymuje swoje Wielkie Zamówienie i, wraz z towarzyszami oraz przewodniczką Sale, udaje się do innego świata, gdzie niedawno narodził się chłopiec o niezwykłych cechach. Celem grupy jest dostarczenie dziecka do zleceniodawcy. Świat, w którym się znaleźli, przypomina XVII-wieczną Ukrainę i jest miejscem, gdzie losy bohaterów „Granicy”, Rio, Sale, Jaryny, Judki i Grinia, splotą się nierozerwalnie, zarówno ze sobą nawzajem, jak i z losami dziecka. Diaczenko, Oldi i Walentinow zaprezentowali kawałek dobrej, fantastycznej literatury. W „Granicy” cały czas coś się dzieje i nie ma chwili na odpoczynek. Powieść obfituje w nagłe i niespodziewane zwroty akcji, które nie pozwalają czytelnikowi na nudę. Jego uwaga musi być wciąż natężona i czasami ta intensywność wydarzeń może zdawać się nieco męcząca. Fabuła „Granicy” sama w sobie nie wnosi nic nowego, to wielokrotnie wykorzystywana już historia o Wybrańcu. Wielkim plusem jest fakt, że ów wybraniec w całej niemal powieści stanowi tylko tło dla prawdziwych bohaterów „Granicy”. Za to sposób, w jaki autorzy rozwijają wątki i budują charakterystykę postaci, jest doprawdy godny podziwu.