"Zbrodnia w szkarłacie" to czwarty tom przygód Jana Morawskiego i jego kamerdynera, Mateusza. Po trzecim tomie serii, w którym zabrakło tych kluczowych postaci, trochę obawiałam się lektury, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Katarzyna Kwiatkowska powróciła w pięknym stylu po niezbyt udanym eksperymencie, którym było oddanie sterów Konstancji ;-)
Jesteśmy w roku tysiąc dziewięćsetnym. Jan wraz z nieodłącznym Mateuszem przybywają na ślub kuzynki Morawskiego, Heleny. Przy okazji samozwańczy detektyw zostaje poproszony o pomoc w odnalezieniu skarbu, który nestor rodu ukrył gdzieś na terenie rodowego majątku Jeziora pod Poznaniem. Jan pamięta z dzieciństwa dziadka, który tworzył dla wnuczka szarady i zagadki. Mężczyźnie udało się już rozwiązać wszystkie rebusy pozostawione przez starszego pana, poza jednym, tym najważniejszym, wskazującym miejsce ukrycia skarbu. Czy wspomniany skarb, będący posagiem Heleny, faktycznie istnieje? Czy ślub dojdzie do skutku, skoro posag Heleny wisi na włosku?
Poza wątkiem poszukiwania skarbu mamy, rzecz jasna, zbrodnię. Kilka dni przed ślubem (który właściwie zostaje odwołany, lecz za sprawą gospodyni Jezior, Jerzowej, przygotowania trwają) w majątku zostaje zastrzelony tajemniczy mężczyzna. Jan rozpoczyna śledztwo, odkładając chwilowo poszukiwanie skarbu. Podejrzanych jest wielu, gorzej z motywem. Przesłuchania kolejnych osób ujawniają coraz więcej nieścisłości. Możliwe jest, że ...