Oprócz włóczenia się w różnym stylu, posiadam - osobiście, ja, Kasia - różne dziwactwa które mnie kręcą mniej lub bardziej.
Między innymi: Książki, książki, książki.
Od naukowych, przez przewodniki, poradniki, zbeletryzowane powieści historyczne, aż po kryminały. Choćby jednak nie wiem co się stało, Joanna Chmielewska ze swoją twórczością jest zawsze i wszędzie na pierwszym miejscu. Nie dlatego, że jest to świetny kryminał, nie dlatego, że do końca trzyma w napięciu i na ostatniej stronie zaskakuje. Nie.
Chmielewska to nie Chandler, Chmielewska to nie Forsyth, Chmielewska to nawet nie Down Brown.
CHMIELEWSKA TO CHMIELEWSKA.
Jej unikatowy styl pisania, zupełnie unikatowe podejście do życia, jej życie pełnią życia i wpływ jaki miała swoimi książkami na mnie i tysiące innych czytelników... TO jest to za co wielbimy Panią Joannę (liczba mnoga, bo nie jestem sama w tej opinii).
Zbrodnia w efekcie to najnowsza jej książka. Najnowsza i zarazem ostatnia.
Niestety, pani Joanna przeniosła się ze swoimi pomysłami, tam na górę. Dołączyła do babci i pewnie teraz obie popieprzają po chmurkach i prowadzą różnorakie dyskusje. Z babcią dyskusje podejmowałam niemal codziennie, z panią Chmielewską nie, ale rozmawiała ze mną przez swoje książki.
Suszki w moim domu, pisanie i nie krycie się z własnym zdaniem, idiotyczne pomysły, których przestałam się wstydzić po przeczytaniu dwóch albo trzech jej książek (no bo skoro najbardziej płodna krymina...