Zbrodnia w błękicie

 "Zbrodnia w błękicie" autorstwa Katarzyny Kwiatkowskiej oczarowała mnie, uwiodła i zachwyciła dosłownie od pierwszego zdania. Żałuję, że dopiero teraz odkryłam książki tej autorki. Ta książka to debiut pani Katarzyny. Jestem zdziwiona, ponieważ zwykle debiuty są dość słabe i posiadają mnóstwo niedociągnięć. Tutaj naprawdę nie ma się do czego przyczepić a czytanie "Zbrodni w błękicie" to czysta przyjemność. Katarzyna Kwiatkowska stworzyła bardzo dobry kryminał retro. 
Mam przeczucie, że cała seria ( w sumie 5 książek ) z Janem Morawski jest warta poświęcenia każdej sekundy naszego cennego czasu. Lekkość pióra pani Katarzyny jest zachwycająca, książkę czyta się z ogromną przyjemnością, ze strony na stronę rośnie nasze zainteresowanie, została stworzona wspaniała atmosfera a bohaterowie tego kryminału to bardzo wyraziste, intrygujące osobowości, które ciągle dostarczają nam nowych wrażeń i nieustannie odkrywają przed nami pilnie strzeżone sekrety.
Akcja rozgrywa się w pałacu, który jest odcięty od świata z powodu śnieżycy. Rano zostają odkryte zwłoki młodej kobiety a Jan Morawski na prośbę przyjaciela zaczyna prowadzić dochodzenie, kto zabił młodą damę i dlaczego. Możliwości jest wiele. Jak się okazuje każda osoba w domu miała motyw i okazję. Tylko czy aby na pewno było to morderstwo ? To już musicie odkryć sami, zanurzając się w ten wspaniały świat, który stworzyła z takim wdziękiem pani Kwiatkowska. 

Zasypany śniegiem dworek, a w środku gospodarze, ich goście, służba i ... zwłoki. Klasyczna zagadka, klasyczny motyw zamkniętego kręgu podejrzanych, klasyczna postać detektywa i jego kompana-pomocnika. Co jednak wyróżnia klasyczny retro-kryminał Katarzyny Kwiatkowskiej to środowisko w jakim zdarzyła się zbrodnia, a przede wszystkim to, jak ono zostało opisane. Mamy tu ze szczegółami opisany dworek szlachecki końca XIX wieku z jego wszystkimi zależnościami, społecznymi podległościami, towarzyskimi komplikacjami i przede wszystkim niepowtarzalną kuchnią. A że jest tu co opisywać, akcja nie rwie z kopyta, a raczej płynie konsekwentnie do celu zwalniając co rusz a to przy opisie wystroju pokoju, podawanego na stół menu czy też zwyczajach ówcześnie panujących. Zwolennicy szybszej i bardziej krwawej akcji mogą czuć się nieco znudzeni, jednak dla miłośników kryminałów spod znaku Agathy Christie będzie to bardzo miła lektura.

"Zbrodnia w błękicie" to pierwszy tom serii kryminalnej o podróżniku i detektywie amatorze, Janie Morawskim. Od pierwszych stron atmosfera przypominała mi luźne połączenie "Pana Tadeusza" i "Nad Niemnem". Miejscem akcji jest dworek w Tarnowicach, znajdujący się na ziemiach zaboru pruskiego. Wydarzenia, które obserwujemy, rozgrywają się w ciągu kilku zimowych dni pod koniec XIX wieku.

Do Tarnowic przyjeżdża Jan Morawski, przyjaciel gospodarza, Tadeusza Tarnowskiego, i detektyw amator. Wraz z nim przybywa jego kamerdyner, Mateusz. Na miejscu oprócz stałych mieszkańców przebywają w gościnie dwa rodzeństwa, Rusieccy i Bonikowscy. Karol i Zofia Rusieccy to dzieci przyjaciół Tadeusza, którymi postanowił zaopiekować się po śmierci rodziców, natomiast Paulina i Wacław Bonikowscy to rodzeństwo, które ma w planach wżenienie się w rodzinę Tarnowskich. Oprócz nich do dworku zjeżdża również hrabina Kareńska.

Zadymka i typowa polska zima ze śniegiem do pasa więzi mieszkańców w dworku. Również do nich nikt nie może się dostać. Wszystkie drogi są zasypane. Na szczęście ochmistrzyni, pani Maria, czuwa nad wszystkim. Zapasy są, więc nikt nie odczuwa dyskomfortu z powodu tego niespodziewanego uwięzienia. Jan i Mateusz już na początku pobytu są świadkami niezbyt miłych rozmów prowadzonych przez niektórych mieszkańców. Wychodzi na to, że nie wszyscy w tym gronie się lubią, chociaż na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku. Kiedy r...