Poznajcie Adę, czyli Adriannę Grabczyńską . Ta młoda kobieta jest posiadaczką płomiennorudej czupryny skręconych jak sprężynki loków oraz dość ciekawej rodzinki. Jak sama o sobie mówi, jest leniwa, nie chciało jej się iść na studia, osiadła więc na rodzimej legnickiej poczcie i robi za panienkę z okienka.
Kiedy poznajemy Adę, jest właśnie 2 stycznia - piątek. Miasto skacowane odsypia sylwestrowe szaleństwa, jednak co niektórzy musieli pofatygować się do pracy, w tym Ada i Waldemar Brańczyk, młody biznesmen. Kupiłam tę książkę już jakiś czas temu z czystego wciąż obecnego we mnie, sentymentu do Poczty Polskiej. Jest to fajnie opowiedziana, ciepła historia z wojną w tle. Czyta się szybciutko, chociaż miejscami dialogi były lekko wymuszone, ale w granicach dopuszczalności i bez szarżowania nimi.
Ada wielbicielka pleśniowych serów, posiadaczka prawdziwie niewyparzonej buzi, zaprawiona w walkach o swoje, nie daje sobie w przysłowiową kaszę dmuchać. Tempo akcji jest bardzo dobre, nie sposób się nudzić, ciągle coś się dzieje. Albo w domu Ady, albo w życiu dziewczyny, albo na poczcie. Przy czym realia pocztowe przedstawione REWELACYJNIE ! Wiem, co mówię ! Byłam tam, normalnie jakbym czytała o swojej rodzimej placówce.
Nie ma tu żadnej przesady, idiotyczne nikomu niepotrzebne szkolenia, despotyczni kierownicy i petenci... o tych nawet nie chce mi się myśleć w tej chwili. Oczywiście nie wszyscy petenci, są z gatunku tych, co to jak żona w domu nie p...