Nie ma chyba osoby, która chociaż raz w życiu nie chciała mieć czegoś co spełnia życzenia. Rękę podnoszę, bo chyba non stop marzy mi się takie coś, co pomogłoby w urzeczywistnieniu pewnych marzeń :p. Dzisiejsza recenzja dotyczy jednej z fantastyczniejszych serii, jakie znamy z moją córką, a mowa o Magicznym drzewie „Zaginiona para” tom 13, ale nie martwcie się, że nie znacie poprzednich, bo każdą część można czytać osobno. Nie znamy z Helą większości części, więc śmiało musicie nadrobić. Pomocą dla nowych czytelników jest pomoc w postaci wyjaśnień na końcu książki, które opiszą, kto, kim jest, więc bez względu na to, który tom wybierzecie będziecie wiedzieć, kto, kim jest. Wracając do naszych marzeń gdybym powiedziała wam, że jest but, który spełnia marzenia? Każde, nawet te dziwne :D pewnie na świecie byłby niezły chaos. Dlaczego napisałam but, a nie buty? O to będzie walka w książce między dobrymi a złymi bohaterami tzn. żeby skompletować parę, bo tylko, dzięki temu … albo nie zdradzę, dlaczego tak ważne jest, żeby buty były razem. Czynienie dobra nie należy do prostych spraw, bo wiele wysiłku trzeba, żeby nie poddać się pokusie, jaką jest chęć posiadania wszystkiego w bardzo szybki sposób i tutaj sama moja córka zauważyła, że bohaterowie, mając magiczny but tak wypowiadali życzenia, że uczciwie no może ciut z pomocą magii zapracowali na coś do jedzenia i nie tylko. Poznacie wiele innych ciekawostek, które bez pomocy magii pomogą wam w przetrwaniu, jak np. patent z but...