Truman Capote bardzo dobrze wywiązał się z napisania tej książki. Nie sądziłam, że będę w stanie polubić gatunek jakim jest reportaż, a jednak. Okazało się również, że mimo opisywania tak drastycznych wydarzeń, pióro pana Trumana pozostało niemalże tak lekkie, jak w "Śniadniu...". Bardzo mi się podobała przedstawiona tu historia, mimo że nie jestem fanką zbyt wielu szczegółów, typu daty, miejsca itp. (co niewątpliwie jest domeną reportaży), tutaj absolutnie mi one nie przeszkadzały, gdyż autor umiejętnie je wkomponował, czy to pośród dialogów, listów, czy też cytując wspomnienia oraz zeznania osób. Warto przeczytać tą pozycję, momentami mrozi krew w żyłach, kiedy indziej przygnębia oraz powoduje apatię i otępienie, a sporadycznie budzi nawet współczucie dla morderców. Wachlarz emocji w trakcie czytania, więc moim skromnym zdaniem warto sięgnąć. (: