Thayera i Salem dzieli wszystko. Wiek, charakter, doświadczenie, nawet stan konta. Czy uczucie, które zrodzi się między tą dwójką ma szanse przetrwać?
13 lat starszy Thayer dosłownie i w przenosi nosi dziewczynę na rękach. Jest takim typem mężczyzny, o którym śnią kobiety. Do szaleństwa zakochany, gotowy spełnić każdą zachciankę swojej lubej, tylko po to by zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Salem jest niczym płomień ogrzewający wszystko wokół, szalona i dzika, świeża, pełna młodzieńczej energii i optymizmu, mimo trudnej przeszłości wciąż potrafi cieszyć się światem i choć dalej nie wie, jak powinno wyglądać jej życie, nie wydaje się jej to przeszkadzać.
Wytrwałość dzikich kwiatów ma w sobie wszystko to, co powinien zawierać dobry romans: odrobinę naiwności, zachwyt drugą osobą, dziką namiętność, szczyptę zagubienia i rzucane przez los przeciwności, które trzeba pokonać.
Tylko czy uczucie które połączy osiemnastolatkę i jej sąsiada będzie równie trwałe co mocno zakorzenione w ziemi dzikie kwiaty, czy oklapnie równie szybko jak te same rośliny, gdy tylko zetnie się ich łodygi?
Muszę przyznać, że ku mojemu własnemu zaskoczeniu ta książka naprawdę mi się podobała. Zabierając się za czytanie nie zakładałam kompletnej klapy, nic z tych rzeczy! Zwyczajnie uznałam, że będzie okej. Jednak Wytrwałość dzikich kwiatów zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, dawno już nie miałam...