Petra Delicado i Fermín Garzón to znana już dobrze naszym czytelnikom niepowtarzalna, absolutnie niesztampowa para współpracowników-policjantów, których w pracy motywuje coś więcej niż chęć wytropienia przestępców. Jakby oboje starali się przy okazji zajrzeć poza fasadę gładko funkcjonującego społeczeństwa i zrozumieć coś więcej z czających się w każdym człowieku tytułowych „ciemności”.
Pozornie chłodna, racjonalna Petra, z dystansem podchodząca do życia, krytyczna wobec instytucji małżeństwa, rodziny, surowa w ocenie współczesnej Hiszpanii, z jej mitami religijnymi, obyczajowymi, społecznymi, w działaniu okazuje się kobietą pełną ludzkiego ciepła, werwy, energii, spontaniczną i niezależną, łączącą wrażliwość i intuicję ze zdrowym rozsądkiem. Przerażająca sprawa potajemnych kastracji, czy autokastracji młodych ludzi, którą usiłuje rozwikłać, zaprowadzi ją w mroczne rejony Barcelony, jakiej nie poznaje przypadkowy turysta, oraz rejony psychiki, w które strach się zapuścić.
Ponury to obraz. Niemniej „życie zawsze przerasta fikcję” – kończy swoją relację autorka – z nieodłączną nutą optymizmu. A jej pozbawiony zjadliwości – mimo tak ciętego języka – pogodny krytycyzm przerasta grozę tej niezwykle dynamicznej, inteligentnej powieści.
To przednia lektura, o której jednak – inaczej niż w wypadku zwykłych kryminałów - nie przestaje się myśleć wraz z przewróceniem ostatniej kartki…