Oceniam zbiorczo pięć tomów. Nie widzę sensu pisać recenzji do każdego z osobna, bo w każdym jest podobnie. Sięgnęłam po te pozycje namówiona przez siostrę. No i tak ogólnie to właściwie był Grey w wydaniu Sylvii Day. Oczywiście inna historia, dużo tajemnic, zagadek, traumatyczne przeżycia bohaterów i mnóstwo seksu w tle. Swego czasu przeczytałam Greya i oceniając serię S. Day uważam, że jest tego seksu znacząco więcej i sceny są mocniejsze. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Jak komuś przeszkadza można śmiało opuścić, nic się nie straci.
W kolejnych tomach podążamy dalej w historii bohaterów, uczestniczymy w rozstaniach, powrotach, kłótniach, scenach zazdrości. Jest to typowy romans z cięższą erotyką i próżno to nazywać literaturą wysokich lotów, ale na niemęczący intelektualnie relaks będzie w sam raz.
Plusem jest łatwostrawny styl, proste zdania, bez zbędnych przemyśleń.
Prosta ale wartka akcja przez którą niemal się płynie.
Pięć tomów połknęłam w trzy dni długiego weekendu.