Widać, że autor kocha wojsko, broń, historię i uwielbia bawić się tymi elementami. I to są mocne strony tej książki. Niestety sposób nakreślenia postaci jest tak naiwny, że ręce opadają. Faceci to odważni, dumni herosi, nawet w chwilach zwątpienia przypominają Johna Rambo. Kobiety (w liczbie dwóch na całą ponad trzystustronnicową książkę) to albo błękitnookie heroiny w stylu westernów z lat 60-tych (mam broń, wyszkolenie i umiejętności ale jestem biedną kobietką więc proszę mnie ratować, a postrzał boli ała) albo panny wzorowane na Honoratce z "Czterech pancernych". Mając świadomość tych wszystkich wad i traktując tę książkę jedynie w kategoriach rozrywkowych można się nieźle bawić czytając, bo autor ma lekkie pióro i niezły styl. Ja jednak raczej po kontynuację nie sięgnę bo taki rodzaj pisania niekoniecznie mi leży. Dla miłośników fantastyki militarnej -ok. Resztę może rozczarować.